Nauka w świetle opery

studenci i pracownicy naukowi będą mogli spotykać się na premierach operowych

Od lutego studenci i pracownicy naukowi będą mogli spotykać się na premierach operowych, wyłącznie we własnym gronie. To pomysł Teatru Wielkiego. - Uczestnictwo środowiska akademickiego w kulturze wysokiej jest nikłe i pozorne. Może to się zmieni - mówi Jan Wawrzyniak, profesor UAM i miłośnik opery.

Trzeci spektakl po premierze z najlepszą obsadą, reżyserią i kierownictwem muzycznym - taką ofertę dyrekcja opery kieruje do poznańskich środowisk naukowych. Propozycja dotyczy czterech przedstawień w ramach cyklu "Premiery Studenckie": wieczoru z muzyką operową "Jutro" Tadeusza Bairda i "Kolonia karna" Joanny Bruzdowicz (21 lutego 2010 r.), "Makbeta" Giuseppe Verdiego (16 marca), "Werthera" Julesa Masseneta (30 marca) oraz "Graczy" Dymitra Szostakowicza i Krzysztofa Meyera (18 kwietnia). Podczas tych dni Teatr Wielki będzie otwarty tylko dla środowiska naukowego, które dostanie do dyspozycji 840 miejsc na widowni. Pomysł jest podobno odpowiedzią na rosnące zainteresowanie operą wśród studentów i wykładowców. - Bardzo dużo studentów zaczęło się interesować naszym teatrem - wyjaśnia Zofia Dowjat z poznańskiej opery. - Rektorzy i profesorowie kontaktują się z nami w sprawie różnych wydarzeń w operze, możliwości odbycia staży albo wolontariatów. Odzew na nasze inicjatywy jest duży, dlatego razem z dyrektorem Michałem Znanieckim postanowiliśmy zrealizować również specjalne spektakle, przeznaczone tylko dla studentów i pracowników naukowych - tłumaczy. Studenckie premiery zostaną poprzedzone spotkaniami i panelami dyskusyjnymi, w czasie których będzie można podyskutować o konkretnym utworze. - Chcemy zaprosić do debaty widzów, połączonych wspólnym kodem wiekowym i sposobem myślenia charakterystycznym dla danego momentu nauki. Najbardziej "rozkręcony" sposób myślenia i dyskutowania mają najczęściej właśnie studenci - przekonuje Dowjat. - Sam pomysł wydaje się bardzo dobry - mówi profesor Jan Wawrzyniak, szef Zakładu Komunikacji Międzykulturowej i Aksjolingwistyki w Instytucie językoznawstwa UAM, miłośnik opery, bywalec scen operowych na całym świecie. - Jednak podskórnie czuję, że na tych premierach uda się zapełnić co najwyżej parter teatru. Poznańskie środowisko naukowe niezbyt chętnie uczestniczy w wydarzeniach kulturalnych. Zamyka się raczej we własnej "sztuce", czyli w nauce. Trzeba by je rozruszać - dodaje. 

Zarówno studenci, jak i wykładowcy za wejście na spektakl zapłacą 20 zł. Przy zakupie biletów trzeba będzie pokazać legitymację, wydaną przez uczelnię. - Ta inicjatywa to odzew na zapotrzebowanie środowiska. Realizujemy ją w ramach eksperymentu, prezentując najwyższą jakość - tłumaczy Dowjat. I dodaje: Może będzie to impuls do częstego odwiedzania Teatru Wielkiego, ciągłej wymiany zdań. O takim kontakcie ze studentami marzyliśmy zawsze. - Moim zdaniem na tę propozycję odpowiedzą najchętniej studenci i pracownicy Akademii Muzycznej, muzykologii czy polonistyki - wylicza Wawrzyniak - pozostali może pójdą z ciekawości raz czy drugi. Według mojej skromnej wiedzy w poznańskim środowisku akademickim trudno będzie znaleźć kilkuset wielbicieli opery. Uczestnictwo tego środowiska w kulturze wysokiej jest nikłe i pozorne. Mam dość szerokie kontakty, a wśród swoich znajomych nie potrafiłbym wskazać nikogo, kto interesuje się operą. Dlatego, z całą pewnością warto rozbudzić takie zainteresowania, wyrwać poznańskich naukowców z wąskiego kręgu ich własnej dziedziny naukowej. Po czterech przedstawieniach zobaczymy, jaki będzie odzew. Może środowisko akademickie chwyci operowego bakcyla.

Martyna Pietras, Iwona Torbicka
Gazeta Wyborcza Poznan
18 grudnia 2009

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...