Nazywam się Adam K. i pracuję w korporacji
"Firma dziękuje" – reż. Marek Gierszał – Krakowski Teatr Scena STUKażdy dzień swojego życia przeżyłem w firmie. Ludzi, których spotykałem po drugiej stronie biurka, znam lepiej niż własną rodzinę. Na biurowym krześle spędziłem prawdopodobnie więcej czasu niż w łóżku w swojej sypialni. Nie wyobrażam sobie jednak innego życia i mam przed sobą jasny cel – solidnie przepracuję w jednej firmie 40 lat, po czym udam się na zasłużoną emeryturę. Czy plan ten może zmienić swój kształt, gdy w połowie drogi, po 20 latach pracy, pojawia się ktoś nowy, kto zmienia wszystko, co do tej pory było znane i oczywiste?
Adam K. pracuje w korporacji, tak jak wielu ludzi na tym świecie. Tak jak wielu ludzi na tym świecie jest niedoceniany w pracy i zagubiony w zmieniającym się ciągle systemie. Jest kimś w rodzaju everymana.
Spektakl Marka Gierszała pokazuje rzeczywistość korporacji w krzywym zwierciadle. I to zarówno tej tradycyjnej korporacji, w której człowiek od człowieka niewiele się różni, bo każdy w swojej pracy jest trochę podobny do robota (co wyraża się chociażby poprzez pierwszą scenę, w której zdjęcie głównego bohatera jest powielone na ekranie kilkukrotnie i tworzy, z tej jednej postaci, rząd pracowników), jak i nowoczesnej korporacji, w której wszystkie nowe metody pracy są odwrotnością tych starych, tradycyjnych metod a ludzie są bardziej różnorodni i, przede wszystkim, młodsi.
Jednak, gdy przychodzą młodzi i różnorodni pracownicy, co dzieje się z tymi doświadczonymi, skoro etatów nie wystarcza dla wszystkich? Te dwie korporacje – tradycyjną i nowoczesną – uosabiają główni bohaterowie - Adam Krusentsern, kreowany przez Rafała Dziwisza, czyli człowiek, który stara się mieć twardy kręgosłup moralny i sumiennie wykonuje swoje obowiązki, jest jednak zagubiony we współczesnym świecie, oraz młody Sandor Mayer, grany przez Marcela Borowca.
Jest to postać stworzona skrajnie groteskowo, uosabiająca w sobie wszystkie, stereotypowe cechy młodego, pewnego siebie człowieka, który, dzięki wrodzonej inteligencji i zdolnościom do wymyślania nowych rozwiązań, stał się szefem i teraz pragnie wszystko wokół siebie zmieniać. Dla niego ważniejsze jest to kim jest przyszły pracownik – jaką ma twarz, jakie przekonania, jakie brzmienie ma jego nazwisko... a nie to jakie ma doświadczenie. Nowoczesność i młodość tej postaci podkreśla świetnie wykonana scena, w której robi on bit ustami oraz pojawiająca się przy nim elektroniczna muzyka, autorstwa aktora odgrywającego tę postać.
Zresztą stereotyp jest dobrym określeniem do opisu całej sztuki – autor i reżyser posługują się stereotypami, niekoniecznie w sensie negatywnym, bo ten środek pozwala barwnie pokazać groteskowy charakter przedstawianych wydarzeń. Wszyscy bohaterowie są pokazani stereotypowo – oddany i rzetelny pracownik (Rafał Dziwisz), doświadczony szef gotowy na wszystko, aby utrzymać stanowisko (Krzysztof Pluskota), nowy, młody szef (Marcel Borowiec), inteligentna, ale również skłonna do kompromisów Pani psycholog – feministka (Ewa Kaim), młoda i atrakcyjna, lecz dość lekkomyślna sekretarka (Angelika Kurowska). Stereotyp podkreśla tutaj, że historia Adama mogłaby mieć miejsce w każdej firmie, w której pojawiłby się podobny zestaw postaci – mówiłyby one podobnymi słowami i podejmowałyby podobne decyzje.
Uniwersalność tej sytuacji pokazuje też wielofunkcyjna scenografia autorstwa Hanny Sibilskiej, zbudowana z geometrycznych mebli, gdzie stół zmienia funkcje w zależności od tego jak jest złożony i ustawiony – raz staje się podium, raz biurkiem, raz czymś w rodzaju łóżka lub katafalku – nie wiadomo czy bohater na razie tylko odpoczywa, czy właśnie pada na niego wyrok ,,korporacyjnej" śmierci, bo po zwolnieniu z pracy już nie znajdzie żadnej innej posady. W pomieszczeniu, w którym odbywa się akcja, wszystkie absurdalne sytuacje mogą mieć miejsce – i będą nawet logicznie wyjaśnione.
Ta historia jest opowieścią nie tylko o firmie, bo sytuacja ta mogła mieć miejsce wszędzie, w zakładzie pracy, w szkole, w teatrze... Zresztą w teatrze wielokrotnie takie historie miały już miejsce, wyrażając się chociażby w dramacie modernistycznym, awangardowym, w Wielkiej Reformie, pokoleniu ,,ojcobójców". Co jakiś czas następuje przewrót wartości i zmiana pewnych norm, które w następnych pokoleniach wracają, po czym znowu są modyfikowane. Adam K. znajduje się w takim momencie życia, gdy następuje zmiana pokoleniowa. Jest już za stary, żeby jego pomysły uznano za nowatorskie.
Adam K. pracuje w korporacji, tak jak wielu ludzi na tym świecie. Tak jak wielu ludzi na tym świecie jest niedoceniany w pracy i zagubiony w zmieniającym się ciągle systemie. Jest kimś w rodzaju everymana. Tak jak każdy człowiek zależny jest od decyzji innych, wyżej postawionych od siebie, lecz nie zawsze zdolniejszych ludzi i tak jak każdy człowiek od niego zależy, czy zgodzi się na to, aby inni go ukształtowali, czy jednak pozostanie wierny swoim przekonaniom.