Nie jestem "Bogiem mordu", ale gdybym był

"Bóg mordu" - reż. Małgorzata Bogajewska - Teatr 6. piętro w Warszawie

Nie podzielam powszechnego zachwytu nad sztuką Yasminy Rezy, "Bóg mordu". Nie podobał mi się film Romana Polańskiego "Rzeź", który powstał na kanwie sztuki. I nie podobała mi się wersja Teatru 6. Piętro, którą obejrzałem w Teatrze Wielkim w Poznaniu

Historia jest dość interesująca: dwa małżeństwa spotykają się, aby ustalić treść oświadczenia w sprawie bójki, do jakiej doszło między ich synami w parku. I kiedy wydawało się, że już wszystko załatwili, zaczyna się prawdziwa rzeź. Nie zdradzę nic więcej, by nie psuć przyszłym widzom w teatrze lub w kinie niespodzianki.

Z "Bogiem mordu" wszyscy realizatorzy mają problemy, jak grać tę sztukę francuskiej aktorki i dramatopisarki: na poważnie czy farsowo. Małgorzata Bogajewska też nie zdecydowała się do końca. Albo może raczej, nie zapanowała nad aktorami, zwłaszcza panami.

Kiedy Cezary Pazura dociska swoimi wypróbowanymi już wielokrotnie gierkami cwanego prostaczka "Bóg mordu" osuwa się w rejony bulwarowej farsy i to jest nieznośne. Kiedy punkt ciężkości w tej scenicznej historii bierz na siebie Michał Żebrowski, robi się trochę sztywno (nawet jeśli ma tak być, bo aktor gra prawnika).

Zdecydowanie lepiej wypadły: Jolanta Fraszyńska i Anna Dereszowska. O ile Jolanta Fraszyńska przypominała chwilami swoją bohaterkę z serialu "Licencja na wychowanie", o tyle Anna Dereszowska pokazała bardzo świadomy rodzaj aktorstwa. Żadnego fałszu, żadnych podpórek i chwytów wypróbowanych wcześniej w serialach. Konsekwentnie zbudowana od początku do końca rola.

Całe szczęście, że jestem tylko recenzentem, bo gdybym był tytułową postacią, która siedzi w każdym z nas, to... Nie mogę dokończyć, bo mógłbym być posądzony o nawoływanie do przestępstwa.

Stefan Drajewski
Polska Głos Wielkopolski
25 kwietnia 2013

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia