Nie liczę na śmiech
rozmowa z Michałem Stankiewiczem- Tekst bardzo zmieniał się przez ostatni rok. Pierwsza wersja była scenicznym żartem, złamaniem wielu reguł pisania, nagięciem formy,narracji i wyobraźni. Teraz, po pewnych przeróbkach, nie liczę na śmiech. Wymieszałem bardzo dwie skrajne konwencje - mówi Michał Stankiewicz, przed czytaniem swojego dramatu "Kto nie klaszcze nie ma ręki".
O czym jest sztuka "Kto nie klaszcze nie ma ręki"?
- O czym jest, nie powiem. Nienawidzę tego robić. Nie chcę wciskać w parę zdań głębszej, dłuższej myśli. Wyjąkać z siebie nadgodziny obserwacji, doświadczeń, emocji. O tym uwielbiam rozmawiać, kiedy ma się całą noc i myśli niespiesznie wychodzą z głowy - często chaotyczne, niepoukładane, koślawe. Lubię je powoli wygładzać w dialogu z kimś bliskim. Zresztą uwielbiam myśleć w dialogu, tak jak robił to Tarkowski, który przyznawał się, że inaczej nie potrafi myśleć. Zapraszam więc na kawę wszystkich ciekawych wykropkowanych miejsc.
Będzie do śmiechu czy do płaczu?
- Tekst bardzo zmieniał się przez ostatni rok. Pierwsza wersja była scenicznym żartem, złamaniem wielu reguł pisania, nagięciem formy,narracji i wyobraźni. Czytelnicy mieli niemały ubaw, rechotali mi w kartki. Teraz, po pewnych przeróbkach, nie liczę na śmiech. Stało się coś dziwnego. Wymieszałem bardzo dwie skrajne konwencje, przez co widz będzie miał ciągle ambiwalentny stosunek. Nie będzie wiedział jak zareagować, co czuć, czy się rozczulać, czy zaśmiewać. Nie będę ukrywał, że takie stany na granicy bardzo mnie interesują. Na granicy dwóch konwencji powstaje coś świeżego, nowego, mnie osobiście bardzo wiercącego w nerkach i sercu.
Współpracujesz m.in. z Kasią Siergiej i Mateuszem Tymurą. Czemu akurat oni?
- Najprostszą odpowiedzią będzie to, że chciałem z nimi coś zrobić. Część osób znałem, część tylko z gazet bądź z widzenia. Czasami wpadamy na siebie w naszej rzeczywistości, więc fajnie byłoby razem popracować. A tak się złożyło, że większość miała czas na pracę nad tym tekstem. Więc najzwyczajniej, po polsku, wszyscy dostali role po znajomości.
A Inspiracje?
- Cały ten polski kicz, tandeta, której pełno. Traktuje tę nasza specyfikę jak dobro narodowe. Przez te tandetne okulary z rynku lubię patrzeć na Polskę. I taka mi się podoba. Źródełkiem były różne fanpage na Facebook'u, które to kanalizują, dokumenty o Polsce, nieudane filmy i telewizyjne nowele. A i cały Sienkiewicz i "Chłopi" Reymonta.
Sztuka będzie wystawiana?
- Moim marzeniem było, żeby ta sztuka była grana w Teatrze Dramatycznym w Białymstoku. Uważam że byłby to hit, cały Białystok by na nią chodził. To byłoby doświadczeniem międzypo-koleniowym. Ale to było marzenie, na którym już się nie skupiam. Rozmawiam z teatrami w Polsce, tutaj nie chce zdradzać szczegółów. Drugim moim marzeniem jest napisać książkę z tej sztuki, która jest bardzo długa (na potrzeby czytania skracamy ją). Ale też bardzo dużo tekstu nie weszło, więc jest naprawdę sporo materiału, które cały czas dochodzi, a fabuła pęcznieje i nabiera kolorów.
***
Niedzielne czytanie
Czytanie sztuki Michała Stankiewicza "Kto nie klaszcze nie ma ręki" w niedzielę, o godz. 19 w Zmianie Klimatu przy ul. Warszawskiej 6 w Białymstoku. To część, trwajqcego kilka dni, otwarcia lokalu, Wstęp jest bezpłatny. Czytanie tylko dla dorosłych.