Nie ma co drzeć kotów

"Opowieści o Piesku i Kotce" - reż. Marián Pecko - Teatr Lalki i Aktora im. Alojzego Smolki w Opolu

Wyrażenie „żyją jak pies z kotem” jest starym porzekadłem o dość jasnym przekazie. Każdy dobrze wie, iż te zwierzątka nie przepadają ze sobą i jedyne co może je łączyć, to wzajemna złośliwość. W Opolskim Teatrze Lalki i Aktora ów związek frazeologiczny tym razem zmienia znaczenie . Tu pies z kotem całkiem dobrze się mają i dają przykład innym, jak, mimo różnic, łatwo pogodzić własne uczucia i interesy

Spektakl „Opowieści o piesku i kotce" w reżyserii Mariana Pecko odstaje od innych propozycji skierowanych do najmłodszej publiczności teatru. Nie znajdziemy tu dynamiki akcji, ostrych żartów, krzyków, śpiewów, widowiskowej scenografii, kolorowych strojów i szybkich przemian. Cała inscenizacja jest dość subtelna. Na scenie pojawiają się dwie makiety: pierwsza przedstawia chatkę bohaterów, na drugiej widzimy park z drzewkiem, zieloną trawką i niedużym samochodem. Domek pieska i kotka zbudowany jest na obrotowym kole, które kręci się wraz z ich przemieszczaniem się między pokojami. Scenografia starannością wykonania zachwyca nie tylko najmłodszych, ale także dorosłych widzów. Całość jest bardzo oszczędna, ale i urokliwa. Nie potrzebne są tu monumentalne rekwizyty, audiowizualne obrazy i ruchome gadżety - wystarczy ich mały świat, w którym dobrze się bawią.

Skromna scenografia, współgra z eleganckimi strojami aktorów. Spektakl przeznaczony jest dla dwóch aktorów . Rolę kotki powierzono Marioli Ordak-Świątkiewicz, a pieska zagrał Miłosz Konieczny. Dodatkowo artystom na scenie towarzyszą zabawne lalki czarnej, lśniącej kotki oraz włochatego jamnika. Przedstawienie ukazuje trzy różne historie wyrwane z życia bohaterów. Pierwszą są domowe porządki, następnie podróż do parku i na końcu pieczenie tortu z okazji urodzin Szczekusia i imienin Mruczki. Zwierzątka mają sporo cech ludzkich. Cała historia nie przedstawia gonitwy niczym z bajki Tom i Jerry, ale dość naturalny związek dwóch postaci. Piesek i Kotka ciągle się przekomarzają, nieustannie sprzeczają i godzą. Całość jest odzwierciedleniem pewnych ludzkich zachowań i nauką dla wszystkich, iż każde nieporozumienia i sprzeczności można jakoś pogodzić.

Niestety główny przekaz spektaklu nie został wyraźnie z niego wydobyty. Ukazanie pokojowego współistnienia kota i psa może być zbyt słabym narzędziem do przekazania tak ważnych wartości. Tego przede wszystkim mi zabrakło. Dorosły odbiorca oczywiście jest w stanie zrozumieć to, co niesie ze sobą spektakl, jednak nie jestem pewna, czy trafiło to do dzieci. Puenta całej historii wydaje się zbyt mało wymowna. Widowisko na pewno zachwyciło najmłodszych, m.in. dzięki angażowaniu dzieci w samą historię, ale czy wynieśli z tego coś jeszcze? Nie wiem. Historia z założenia miała być prostym, spokojnym, subtelnym przekazem pełnym ważnych wartości. Owszem, delikatności i słodyczy na scenie nie zabrakło, co może przypaść do gustu starszym widzom - szczególnie lubiącym klasyczny teatr kukiełkowy. Jednak jeśli chodzi o najmłodszą publiczność, zresztą bardzo wymagającą, to może za mało. W tym przypadku puenta musi być wyraźnie zaznaczona i przekazana, a tu tak nie było.

Katarzyna Majewska
Dziennik Teatralny Opole
10 grudnia 2012

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia