(Nie)powrót Drogą Kobiet Sinobrodego

"Sinobrody - nadzieja kobiet" reż. Grzegorz Kempinsky - Teatr Śląski w Katowicach

Styczniowa premiera katowickiej sceny im. Wyspiańskiego "Sinobrody - nadzieja kobiet" w reż. Grzegorza Kempinsky\'ego to kolejna próba teatralnego zmierzenia się z ciągle powracającym tematem kobiety, ról damsko-męskich oraz ich wzajemnych relacji we współczesnym świecie.

Dramat niemieckiej autorki Dei Loher rozpisany na kilka ról kobiecych i jedną męską, w katowickiej inscenizacji zredukowany został do aktorskiego duetu, gdzie w kolejne role kobiece wciela się Ewa Kutynia, a męską świetnie wykreował Grzegorz Przybył. Całość przedstawienia oparta na prostocie inscenizacyjnej i symbolicznej konwencji ruchomej scenografii, daje świetny efekt nowoczesnego, świeżego spektaklu. Od pierwszych scen towarzyszymy fragmentowi drogi życiowej Henryka i jego potyczkom z kobietami, które nieopatrznie starają się wtargnąć w jego uporządkowane życie ze swoimi problemami, obsesjami i wymaganiami. A on, kierowany odruchem czy to dobroci czy bezradności, próbuje uwalniać je od codziennych trosk. Ponieważ za każdym razem okazuje się to zadaniem ponad jego siły, kolejne kobiety przynoszą tylko rozczarowania i straty, ale i niepokój. Ratunkiem dla obojga z tego uwikłania może być w rozumieniu Henryka tylko śmierć jednego z nich. 
Wśród uporządkowanych scen spektaklu, reżyser zaskakuje widownię rezygnacją z tradycyjnej przerwy między aktami na rzecz przerywnika. Zabieg o tyle nietypowy, co niepotrzebny. Rozprasza, dysharmonizuje układ przedstawienia, wybudza publiczność z teatralnego "snu" i wprowadza w stan niepotrzebnego roztargnienia, rozśmiesza. Ten fragment przedstawienia jest dla mnie największym dysonansem w jego strukturze. Łatwiej byłoby zrobić przerwę, podczas której widz ochłonąłby, albo złapał myśl po pierwszym akcie, niż szybkie pranie mózgu osłodzone czekoladkami i opowieścią Niewidomej o początkach jej życia seksualnego. Na tle całego spektaklu scena ta wypada najsłabiej, groteskowo. Zatraca się na chwilę sens i celowość roli Niewidomej jako narratora opowieści o Henryku. Całość fragmentu ratują ostatnie zdania, tłumaczące sens tego przerywnika, takiego hałaśliwego mini talk-show.

Najważniejsza dla spektaklu po grze aktorskiej jest scenografia. To, co buduje przestrzeń sceny, to przezroczyste tafle i klocki, płótno i roleta, które stanowią tło dla projekcji multimedialnych. Białe płótno pokrywają slajdy obrazów pędzla Renée Magritte\'a, ilustrujące i uwypuklające poszczególne sceny przedstawienia. Światło i barwy w półmroku teatru pobudzają wyobraźnię, konkretyzują przestrzeń. Obrazy zmieniają się jak kalejdoskop czy tęcza i dopowiadają historie bohaterów. Ruchome klocki i roleta dodatkowo dynamizują przestrzeń sceny.

Uwagę widza szczególnie przykuwają, jednocześnie klamrując przedstawienie, dwie sceny: otwierająca spektakl, podparta dynamiczną sekwencją choreograficzną autorstwa Katarzyny Aleksander-Kmieć w rytm muzyki grupy Gotan Projekt, oraz finałowa scena rozmowy Henryka z tancerką go-go i pojawiające się w jej tle nostalgiczne tango. Obie nadają charakter i pazur przedstawieniu. W tych właśnie scenach, w jednym miejscu, spotykają się dwie osoby z bagażem doświadczeń i u kresu wytrzymałości psychicznej. Dwie osoby - dwa różne losy. Historia biegnie dalej... A nadzieja obok miłości i wiary trwa nadal.

Teatr Śląski im. Stanisława Wyspiańskiego Katowice Scena Kameralna Dea Lother, "Sinobrody - nadzieja kobiet", reżyseria Grzegorz Kempinsky, scenografia: Bożena Pędziwiatr, ruch sceniczny: Katarzyna Aleksandra-Kmieć, projekcje: Agata Kurzak
Obsada: 
Ewa Kutynia, Grzegorz Przybył, Jadwiga Wianecka
Premiera: 20 stycznia 2007
(zs)

Katarzyna Pluta
Dziennik Teatralny
2 maja 2007

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...