Nie zawsze woda służy

"Wodna opowieść" - reż. Robert Drobniuch - Teatr Lalek Pleciuga w Szczecinie

W sztuce dla dzieci "Wodna opowieść" Malina Prześluga zajęła się kwestią dojrzewania w życiu do różnorodności i do zrozumienia, że nie wszystko jest takie, jakie mogłoby się na pozór wydawać. Prapremierę wyreżyserował w Teatrze Lalek Pleciuga w Szczecinie Robert Drobniuch.

Śledzimy losy Frania i Tosi, nierozłącznych od urodzenia. Franio jest rybką, Tosia nie, choć początkowo nie wie o tym ani ona, ani jej towarzysz. Dopiero po pewnym czasie kijance Tosi wyrastają nogi, zaczyna wolniej pływać, w końcu, jak to żaba, przestaje pod wodą oddychać. Nabity na wędkarski haczyk życzliwy Robak, ratuje jej życie, pomagając wydostać się na powierzchnię. Za Tosią ponad wodę podąża również wierny Franio, trafiając wprost do wiaderka rybaka. Jego też musi ratować heroiczny Robak, który "gryzie" wędkarza tak, że ten wywraca wiaderko a cała zawartość wraca do jeziora. I tak wszystko dobrze się kończy. Franio i Tosia znów są razem - tyle tylko, że ze świadomością wzajemnej odmienności. Co nie niszczy ich uczucia, choć proces konsolidowania się tej miłości, jak widać, wcale nie był łatwy.

Tytułowa woda jako środowisko rozgrywania się całej historii zostaje przez Prześlugę błyskotliwie wykorzystana nie tylko jako tło dla fabuły, ale poręczna metafora służąca przystępnemu wytłumaczeniu, czym jest kulturowy relatywizm. Jak śpiewają bohaterowie: to co dla jednych jest potrzebne i pożądane, dla innych może okazać się niebezpieczne i zabójcze. Wszystko zależy od punktu widzenia. Należy jednak przełamywać uprzedzenia i szukać punktów wspólnych pomiędzy różnymi środowiskami i gatunkami. Żaba też może żyć w wodzie, tylko zawsze będzie się w niej zachowywać inaczej niż ryba. Bajka uczy więc empatii wobec tego, co wydaje nam się obce, nieznane, inne, nieważne czy marginalne. Robak, który, jak sam o sobie mówi, jest przecież tylko "nieudanym eksperymentem Boga, czarną dziurą ewolucji", nagle okazuje się bohaterem kluczowym.

Ważnym wątkiem opowieści jest kwestia akceptacji życia nie zawsze pasującego do naszych wyobrażeń, przepełnionego niebezpieczeństwami, rozterkami i trudnymi decyzjami. Spektakl na poważnie próbuje zmierzyć się z konsekwencjami takiego sposobu postrzegania rzeczywistości. Pstrąg, któremu wydaje się, że w hodowli żyje bezpiecznie i dostatnio, gdy dowiaduje się, że czeka go tam śmierć, decyduje się na ucieczkę w nieznane. Wybiera życie zamiast śmierci, choć decyzja nie jest ani prosta ani niewinna. Pstrągiem targają wątpliwości - tchórzliwie porzucił swoich bliskich, którzy nie mogli bądź nie chcieli z nim uciec; czeka go samotność i wieczne poczucie winy. Jak jednak zapewnia Tosia: "Jeśli wybiera pan życie, to nie może pan być tchórzem. Życie jest dla odważnych!". Słowa te zyskują na wartości w czasach i kulturze, która swój etos próbuje zbudować na zupełnie przeciwnych, formacyjnych narracjach gloryfikujących heroiczną śmierć w imię zbiorowości, nawet jeśli jest to śmierć z punktu widzenia jednostki bezsensowna. Ten antyheroiczny motyw powraca jeszcze w finale opowieści. Gdy wszyscy myślą, że Robak zginął poświęcając się za innych, okazuje się, że smutek był przedwczesny. Robak wykazał się nie tylko odwagą ale i sprytem bo choć "nóg nie miał to uciekać potrafił".

Inscenizacja Roberta Drobniucha - skromna, ale niezwykle precyzyjna i spójna - pozwala tekstowi Prześlugi z całą mocą wybrzmieć. Scenografia zaprojektowana przez Katarzynę Proniewską-Mazurek oparta jest na grze świateł i refleksów odbijających się i załamujących w ustawionych w głębi sceny trzech przeźroczystych zbiornikach z wodą. Pomysł ten kreuje subtelny i estetycznie wyrafinowany podwodny świat pozostawiając jednocześnie miejsce dla wyobraźni dziecięcych widzów. Podobnie ma się sprawa z warstwą audialną opartą na instrumentalnie "wygranych" pluskach, wodnych przepływach, szumach fal, co w połączeniu ze świetną, jazzową muzyką daje znakomity efekt. Zasługa to występujących na scenie na żywo muzyków: Zacha McCullougha, Pawła Rozmarynowskiego, Jerzego Bielskiego, Michała Martyniuka i Mateusza Przygonia.

Przedstawienie idealnie trafia w swój czas, a jego mądrość ma dużą wagę w momencie, kiedy obcość i odmienność stają się przedmiotem ideologicznych manipulacji, rozbudzania społecznych lęków oraz narodowych resentymentów.

Jakub Papuczys
e-teatr.pl
11 grudnia 2017

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...