Nie żyje prof. Ewa Nawrocka

Literaturoznawczyni i teatrolożka, ceniona w środowisku naukowym, uwielbiana przez wiele osób, które uczyła.

Ewa Nawrocka urodziła się w 1942 r. w Stanisławowie, jeszcze jako dziecko została wraz z rodziną przesiedlona do Gdańska, zamieszkała we Wrzeszczu.

W Gdańsku chodziła do szkoły - skończyła słynne I LO, a podczas studiów trafiła do jednego z najważniejszych, najbardziej odważnych intelektualnie i najmocniej zaawansowanych naukowo środowisk w polskiej humanistyce lat 70., na słynne seminarium prof. Marii Janion. Pod jej kierunkiem napisała pracę magisterską, a potem rozprawę doktorską na temat mistycyzmu w twórczości Juliusza Słowackiego. Pisała rozprawy naukowe, pisała teksty publicystyczne, pisała też wiersze.

Zmarła Ewa Nawrocka. Nie bała się kontrowersyjnych opinii

Przez całe naukowe życie związana była z Uniwersytetem Gdańskim, gdzie przez wiele lat kierowała Zakładem Teorii Literatury Instytutu Filologii Polskiej. Wychowała wiele pokoleń gdańskich polonistów i polonistek. Dziś piszą o niej, że po studiach zawierała z nimi przyjaźnie, trwające czasem latami, wspierała też ich pomagisterskie projekty naukowe, literackie, życiowe.

Była znana wielbicielom i wielbicielkom literatury, często pojawiała się na spotkaniach poświęconych książkom współczesnym i tym z czytelniczego kanonu, prowadziła je albo aktywnie w nich uczestniczyła.

Podobnie było w przypadku teatru: była na każdej trójmiejskiej premierze, na każdej okołoteatralnej dyskusji. Kiedy prowadziła spotkanie, zawsze była drobiazgowo przygotowana - do historii przeszły jej wielostronicowe notatki zapisane drobnym maczkiem. Przez lata związana była z Gdańskim Teatrem Szekspirowskim.

Podczas spotkań i debat często zadawała trudne pytania, nie bała się wygłaszać kontrowersyjnych opinii. Tak było choćby przypadku czytania performatywnego nowego tłumaczenia dramatu „Kto się boi Virginii Woolf" w klubie Żak - podczas dyskusji prof. Nawrocka zaczęła opowiadać o wcześniejszych realizacjach tego tekstu, jednoznacznie dając do zrozumienia, że obsada prezentacji w Żaku do pięt nie dorasta dawnym osobowościom aktorskim polskiej sceny. Aleksandra Konieczna, Agnieszka Żulewska, Andrzej Chyra i Bartosz Gelner, którzy wystąpili w Żaku, miny mieli mocno nietęgie.

Ale największą sensację prof. Nawrocka wywołała podczas jednego z festiwalowych pokazów w ramach gdyńskiego „R@portu".

Chodziło o „Carycę Katarzynę" Jolanty Janiczak i Wiktora Rubina, która zresztą potem wygrała tę imprezę. Była tam scena, w której caryca, grana przez Martę Ścisłowicz, zachęca mężczyzn na widowni, żeby dotykali jej ciała. Sytuacja była dość niekomfortowa, a nawet kłopotliwa, prof. Nawrocka postanowiła wkroczyć do akcji: wstała z siedzenia i swoim charakterystycznym, tubalnym głosem ryknęła na cały teatr: „Katarzyno! Ty kurwo! Jak możesz tak Polaków prowokować!". Marta Ścisłowicz zamarła, ale nie wyszła z roli i zaczęła - jako caryca - ostro dyskutować z gdańską teatrolożką. Na koniec zaprosiła Nawrocką na scenę, do oklasków, uznając, że walnie przyczyniła się do ostatecznego kształtu spektaklu.

W ostatnim czasie, mimo zaawansowanego wieku prof. Nawrocka z powodzeniem opanowała poruszanie się w świecie mediów społecznościowych. Pisała tam dużo i celnie, trochę o świecie, trochę o kulturze, trochę o sobie. W ostatnich wpisach przygotowywała osoby śledzące jej aktywność na swoje odejście.

Przemysław Gulda
Gazeta Wyborcza Trójmiasto
29 stycznia 2024
Portrety
Ewa Nawrocka

Książka tygodnia

Bioteatr Agnieszki Przepiórskiej
Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego
Katarzyna Flader-Rzeszowska

Trailer tygodnia