Niechaj nikt nie śpiewa

"Turandot" - reż: P. Passini - 5. Festiwal Polskich Sztuk Współczesnych R@port

"Turandot" w reżyserii Pawła Passiniego to kolejny spektakl, który widzowie mogli obejrzeć w ramach 5. edycji Festiwalu Polskich Sztuk Współczesnych R@Port. Reżyser, zwycięzca ubiegłorocznej edycji R@portu, w swoim dziele stworzył świat niezwykły: bardzo swobodnie połączył w nim fragmenty libretta opery "Turandot" Giacomo Pucciniego, wątki z biografii samego kompozytora z refleksjami na temat współczesnej krainy okrucieństwa i ciszy, których symbolem są dla autora Chiny.

Turandot” w reżyserii Pawła Passiniego to kolejny spektakl, który widzowie mogli obejrzeć w ramach V edycji Festiwalu Polskich Sztuk Współczesnych R@Port. Reżyser, zwycięzca ubiegłorocznej edycji R@portu, w swoim dziele stworzył świat niezwykły: bardzo swobodnie połączył w nim fragmenty libretta opery "Turandot" Giacomo Pucciniego, wątki z biografii samego kompozytora z refleksjami na temat współczesnej krainy okrucieństwa i ciszy, których symbolem są dla autora Chiny.  

Spektakl Passiniego to dramat niemocy i okrucieństwa, niedokończenia i samotności. Przede wszystkim zaś – to dramat milczenia. Oto wielki kompozytor Giacomo Puccini rozpoczyna prace nad nową operą – historią okrutnej księżniczki Turandot, która kandydatom na męża zadaje do rozwiązania trzy zagadki, jeśli nie są oni w stanie im sprostać – zostają ścięci. Oto chińska niewolnica Liu, która w akcie poświęcenia dla ukochanego popełnia samobójstwo.

Oto zazdrosna żona wielkiego kompozytora Giacomo Pucciniego – Elwira – doprowadza do samobójczej śmierci służkę Dorii Manfredi. Oto Dorii Manfredi – zaszczuta oskarżeniami dziewczyna zażywa truciznę i przez kolejnych kilka dni trwa jej wypełniona męczarniami agonia. Oto wielki kompozytor Giacomo Puccini, który chcąc ratować życie przed śmiertelną chorobą, pozwala sobie wbić w gardło igły z radem i umiera w mękach, a ostatnim słowem, które kieruje ku światu jest zapisany na kartce wyraz „wstyd”…

W spektaklu Passiniego życie tych postaci nieustannie się przeplata. Elwira staje się Turandot, agonia Dorii zamienia się w męczarnię Liu, śmiertelnie chory Puccini zmienia się w starającego się o rękę chińskiej księżniczki Kalafa. Niczym w sennym koszmarze – nic nie jest tu jednoznaczne, nikt nie jest do końca zdefiniowany, nazwany. Magiczne Chiny z opery Pucinniego mieszają się ze współczesną wizją Państwa Środka, dekoracjom z tradycyjnych chińskich lampionów towarzyszą wyświetlane filmy przedstawiające „tresurę” młodych chińskich sportowców. Dzieło Passiniego nabrzmiałe jest wręcz od symboli i znaków, wieloznacznych gestów i słów, które płynnie przechodzą z jednego znaczenia w drugie. Wszystko to zaś – pomimo śmiechu, wycia, krzyku czy śpiewu – zatopione jest w obezwładniającym milczeniu. Milczenie „łapie” w swoje kleszcze wszystkich bohaterów, wszystkich zsyła w ciemność i śmierć, na wszystkich rzuca klątwę bólu. Rak krtani zabiera Pucciniemu głos, nie pozwala mu dokończyć operowego dzieła. Milknie autor, wraz z nim – wykreowani w jego wyobraźni bohaterowie. Milczenie jest niemocą fizyczną, fizyczność ową wyjaskrawia towarzyszący jej w spektaklu ból ciała. W mękach cielesnych umiera Puccini, w mękach cielesnych umierają Dorii i Liu. Męczarnie ciała towarzyszą milczącym agoniom więźniów współczesnych Chin. Milczenie jest symbolem niemocy twórczej – Puccini nic już nie stworzy, jako artysta zamilknie na zawsze.

W spektaklu Passiniego kraina, w której egzystują bohaterowie jest równie ważna jak oni sami. Baśniowo-współczesne Chiny to kraina okrucieństwa, cierpienia i tandety. Scenografia wszystko to w sobie łączy. Przedmiotom postrzeganym jako tradycyjne atrybuty „chińskości” towarzyszą plastikowe lalki – symbol tandety, masowości i bezimienności współczesnych Chin. Tutaj baśń miesza się ze współczesną – i jak najbardziej realną – tragedią, czego wyśmienitym przykładem jest scena „tortur”: kłute, cięte i bite warzywa to zalotnicy Turandot, ale też więźniowie przetrzymywani we współczesnych chińskich więzieniach.

Pijacka wersja „Nessun Dorma”, aria Kalafa z finałowego aktu opery Giacomo Pucciniego jest w spektaklu Passiniego łabędzim śpiewem. Spektakl rozpoczyna i kończy chór, który „śpiewa” w języku migowym. Milczenie jest w tej opowieści ramą, jest i wnętrzem. Niechaj nikt nie śpiewa – oto klątwa rzucona na bohaterów hipnotyzującej, wieloznacznej opowieści Passiniego.

Anna Jazgarska
Dziennik Teatralny Trójmiasto
26 listopada 2010

Książka tygodnia

Ziemia Ulro. Przemowa Olga Tokarczuk
Społeczny Instytut Wydawniczy Znak
Czesław Miłosz

Trailer tygodnia