Nieśmiertelna Edith Piaf

"Trzy razy Piaf" - reż: Artur Barciś - Teatr im. Osterwy w Gorzowie Wlkp.

"Jej rejon to był Plac Pigalle. Pachniała tęczą tanich win i grzechem, co się w duszę wrył. Twarz miała bladą, pełną żalu (...)". To o Edith Piaf... Spektakl gorzowskiego teatru - "Trzy razy Piaf" to opowieść o tym. jak dziewczyna z ulicy stała się światowej sławy artystką. Pełna dramatyzmu, wzruszająca historia inspirowana życiem kultowej Edith Piaf, w trzech aktach, opowiedziana została bez słów - samymi piosenkami

Ten muzyczny spektakl w reżyserii Artura Barcisia po raz pierwszy został wystawiony w Gorzowie Wielkopolskim w 2007 roku. Od tamtej pory co jakiś czas powraca na deski Teatru im. Osterwy i wciąż cieszy się ogromnym zainteresowaniem widzów.

Przedstawienie odbyło się na scenie kameralnej, której wnętrze zaaranżowano w stylu przedwojennej paryskiej kafejki, z możliwością napicia się wina, co idealnie wpasowało się w konwencję tego widowiska. Przed wejściem do sali, w klimat występu wprowadzały melodie przygrywane na akordeonie przez jednego z muzyków.

W przedstawieniu wzięły udział trzy aktorki, z których każda odzwierciedlała inny etap życia piosenkarki. Pierwsza , Karolina Miłkowska, znakomicie zaprezentowała młodą, pełną życia, nieco niesmiałą Edith u początku swojej kariery. Aktorka oczarowywała publiczność, zwłaszcza jej męską część, kokietując i zapraszając widzów do tańca. 

Drugim jej wcieleniem była najpierw zakochana, później lekko już zblazowana i świadoma swojej sławy Piaf. Zagrała ją Marzena Wieczorek , na którą na szczęście, dzięki tej roli, wielu widzów przestało patrzeć przez pryzmat wygranej w słynnym niegdyś, polskim reality show. Aktorka ta stworzyła doskonałą kreację aktorską, dopełniając ów obraz profesjonalnie brzmiącym wokalem.

Najciekawsza jednak okazała się trzecia z aktorek - Anna Łaniewska. Trafiła do serc widzów, idealnie oddając emocje i uczucia, mogące towarzyszyć nieco już schorowanej Diwie po dramatycznych przejściach. W jej interpretacjach dawało się wyczuć patos, porównywalny do oryginalnej Edith Piaf.

Spoiwem poszczególnych wystąpień były nagrania dobiegające zza sceny, informujące między innymi o trwającej wojnie czy późniejszym wypadku samolotowym ukochanego Piaf. .Warto więc, przed wybraniem się na spektakl, dowiedzieć się nieco o życiu artystki.

Atutem spektaklu, opróćz świetnych kreacji aktorskich, była niewątpliwie ich charakteryzacja oraz światło podkreślające odpowiednio mimikę i gesty aktorek, co sprawiało, że jeszcze bardziej przypominały legendę francuskiej sceny.

Ciekawym zabiegiem, choć dla niektórych być może mankamentem, była pewna niespójność w kolejności wykonywanych piosenek, zdających się momentami nie pasować do całości. Sądzę jednak ,że zabieg ten został celowo użyty przez reżysera i to on właśnie stał się pewnym motorem napędowym spektaklu sprawiając, że widz nie tylko podziwiał piękno piosenek, ale też skłaniany był do głębszych refleksji.

"Trzy razy piaf" to nietypowe widowisko złożone z polskich wersji francuskich utworów, wykonanych przez świetnie dobrane i obsadzone aktorki. I mimo tego że nie padło w nim ani jedno słowo mówione, przedstawienie w żadnym wypadku nie był nużące, wręcz przeciwnie - wciągało ze zdwojoną siłą.

Karolina Kobryń
Dziennik Teatralny Gorzów Wlkp.
23 grudnia 2011

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...