Nieśmiertelna muzyka
„We will rock you" – reż. Wojciech Kępczyński – Teatr Muzyczny Roma w Warszawie„We will rock you" to najnowszy musical Teatru Muzycznego Roma, w reżyserii Pana Wojciecha Kępczyńskiego. Za granicą oryginał cieszył się niezwykłym uznaniem. Ciekawa jestem jak będzie w Warszawie. Na pewno spektakl będzie miał wielu widzów, bo w tle będzie wybrzmiewać nieśmiertelna muzyka zespołu Queen, która łączy pokolenia.
Akcja musicalu dzieje się w futurystycznym świecie, który znamy z filmów science fiction. Na planecie z przyszłości, którą dowodzi Killer Queen (Izabela Bujniewicz) zakazana jest muzyka, ale nie każdy mieszkaniec potrafi to zaakceptować. Galileo (Maciej Dybowski) i Scaramouche (Natalia Piotrowska-Paciorek) wyruszają w podróż w poszukiwaniu tego, co im w sercu gra. Spotykają na swojej drodze buntowników, którzy kochają rocka. Oni namawiają głównych bohaterów do odnalezienia zaginionego instrumentu, który przywróci muzykę na świat.
Scenografia Mariusza Napierały składa się z rusztowania, które odgrywa ważną rolę w przedstawieniu. Kluczowe jest światło, sceny z bohemy są owiane mrokiem, a te, które dzieją się na internetowej planecie są mocno oświetlone. Kontrastowe są także stroje. Mieszkańcy planety z przyszłości ubrani są w kostiumy w kolorach pastelowych, intensywnych, a rockmeni na czarno – w skóry, jeansy oraz liczne ozdoby.
Siłą tego spektaklu jest nieśmiertelna muzyka zespołów z lat 80, trafione tłumaczenie piosenek i potężne wokale artystów oraz choreografia w wykonaniu zespołu wokalnego i tanecznego. Szczególne wrażenie na mnie zrobili odtwórcy ról głównych: Maciej Dybowski i Natalia Piotrowska-Paciorek oraz Janusz Kruciński (Buddy) swoją elastycznością sceniczną i Wiktor Korzeniowski (Brit) swoją zabawną kreacją i wokalem. Piotrowska-Paciorek jako buntowniczka, która zawsze ma pod ręką ciętą ripostę odnalazła się świetnie. Prawdziwa kobieta z charakterem. Natalia jest niezwykle zdolna, a jej partie wokalne przenoszą widzów do innego wymiaru. Galileo to marzyciel, lekko zagubiony w świecie nakazów i zakazów, w niektórych scenach pewny siebie, a w innych ciamajda. Kreowanie postaci złożonych to zawsze wyzwanie dla odtwórców. Maciej Dybowski poradził sobie wspaniale. Był przekonujący w każdym wcieleniu Galusia – od romantyka po buntownika. Pracował ciałem, mimiką, głosem...śpiewał...i to jak pięknie! Cudownie patrzy się na naturalność sceniczną i wielki talent tego młodego aktora.
Ciekawym zabiegiem były gry słowne nawiązujące do polskiej muzyki. Na nie widownia żywo reagowała. Mam nadzieję, że zawsze tak będzie – niezależnie od wieku widzów, bo te frazy powinien znać każdy z nas. Są takie piosenki, które są nieśmiertelne...jak muzyka zespołu Queen.
Musical jest raczej wesoły, ale nie brakuje w nim momentów nostalgii. W fabule pojawia się wiele nawiązań do legend muzyki popularnej oraz teraźniejszych twórców. Język w spektaklu jest potoczny. Przedstawienie opowiada o marzeniach, buncie przeciwko władzy, miłości do muzyki, niesprawiedliwości. Jest bardzo współczesny. Wydaje mi się, że każdy kto nie boi się sprzeciwiać innym i podążać za głosem serca – odnajdzie cząstkę dla siebie w tym spektaklu.
„We will rock you" jest czymś absolutnie nowym. Po romantycznej „Aidzie" na scenę wkroczył musical z mocnymi brzmieniami, który ma zupełnie inną formę. Jest momentami sprośny poprzez żarty, postacie negatywne są usposobieniem dogłębnego zła, zakończenie wcale nie jest wtedy – kiedy widzowi wydaje się, że ono jest...ale na tym prawdziwym końcu czeka na wszystkich niespodzianka.
Ciekawa jestem odbioru tego spektaklu przez widzów. Aktorzy wchodzą w interakcję z widownią, a ona odpowiada i śpiewa razem z artystami. Do Romy przyszło nowe, zupełnie inne niż dotychczas...Czy okaże się być hitem? Póki co oklaski są ogromne. Życzę tego teraz i zawsze.