Nieśmiertelni Przybora i Wasowski

"Balladyna’ 68 " - reż. Piotr Kosewski - Teatr na Plaży w Sopocie

Na scenie Teatru na Plaży w Sopocie grupa młodych artystów pokazała spektakl „Balladyna'68” Jeremiego Przybory, z muzyką Jerzego Wasowskiego. Już przedmowa narratora wprowadza atmosferę specyficznego humoru, pełnego subtelnej ironii. Narrator przyznaję, że autor z dziełem Słowackiego się nie zapoznał i wprawdzie mógłby je przeczytać, bo „to pięć aktów napisanych cudowną romantyczną strofą, ale, proszę Państwa, to jest wysiłek!”.

Warto wracać do twórczości mistrzów dla jej niezrównanego wdzięku, inteligentnych żartów i wirtuozerskich tekstów, popartych adekwatną i współgrającą warstwą muzyczną. I rzeczywiście, sopocki spektakl ogląda się dobrze, jest autentycznie zabawny, dobrze odśpiewany i zagrany, z wyrazistą choreografią. Bardzo umowna scenografia czytelnie nawiązuje do charakterystycznych dekoracji z „Kabaretu Starszych Panów". Jednak na zakończenie pozostaje pewien niedosyt i problem nie do końca tkwi w króciutkiej formie spektaklu, trwającego zaledwie 45 minut.

Oryginalne przedstawienie Balladyna'68 zostało pokazane w Teatrze Niedużym TVP. Forma musiała być krótka choćby ze względu na ramówkę telewizyjną. Na deskach teatru spektakl zamienia się w niewielką krotochwilę, żart trwający krócej, niż przygotowania widza do wyjścia na przedstawienie. Przydługie zaciemnienia po każdej z piosenek dodatkowo wyhamowują powstałą energię. Fakt, że niemal jota w jotę powtórzono tu spektakl telewizyjny z 1968 roku, z jednej strony jest wyrazem szacunku i zaufania wobec autorów, z drugiej stwarza okazję do porównań. Okazuje się, że trudno konkurować z mistrzami, ale młodzi aktorzy również pokazali, na co ich stać. Szczególnie Kostrzyn w interpretacji Piotra Kosewskiego był bardzo przekonywający. Jednak Balladyna, w oryginalnym spektaklu grana przez Alinę Janowską, była prawdziwym demonem, niby śmieszna, a jednak samo zło. Nawet warkocze jej peruki wiły się niczym jadowite węże. Balladyna Natalii Piotrowskiej jest dziewczyną z charakterem, może i trochę złym, może za bardzo ciągnie ją ku władzy, ale w gruncie rzeczy jest urocza. Myślę, że właśnie ten brak akcentów, zbyt delikatne nakreślenie charakteru bohaterki, jest przyczyną odczucia niezborności spektaklu.
Balladyna'68 panów Przybory i Wasowskiego wyemitowana w TVP w marcu 1968 roku z pewnością miała dla ówczesnych widzów mocny podtekst polityczny, w „Walce Młodych" zaatakowano Jeremiego Przyborę za „plugawienie" świętości narodowych. Nasze czasy szczęśliwie oszczędzą nam takich emocji. Możemy sobie darować dramatyczną interpretację dochodzenia do władzy po trupach. Nie mamy też odczucia szargania dziedzictwa wieszcza, bo inteligentnie i dowcipnie napisany tekst broni się sam. Jeremi Przybora wspomina, że „sobie tak zażartował dobrodusznie ze Słowackiego". Deklaracje dobroduszności nie są jednak jednoznaczne z brakiem silnych akcentów wyraźnie kładących naciski na przedstawiane treści. Choć trup ściele się gęsto, autor daje nam powody do śmiechu, przewrotnie uwypuklając zaskakujące aspekty przedstawianej rzeczywistości. „Samozgonna elegia Kirkora" przynosi nam np. wyjaśnienie palących kwestii:
„A po co to nam,
że ja konam?
Po to konam,
by akcję to pchło nam."

W spektaklu wyreżyserowanym przez Piotra Kosewskiego chwilami brakuje takiej dosadności, ale stanowi on bardzo dobry powód do spotkania z wciąż nośnym poczuciem humoru mistrzów inteligentnego i eleganckiego kabaretu.

Olga Brzeska
Gazeta Świętojańska
10 października 2013

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...