Nietypowy trójkąt
"Historia miłosna" - reż. Natalia Sołtysik - Teatr Współczesny w WarszawieTo nietypowy trójkąt. Mężczyzna w średnim wieku i dwoje dwudziestoparolatków. Kiedyś wszyscy troje byli równolatkami. Jak to możliwe? Starszy mężczyzna to pisarz, który próbuje wyłuskać ze swojej pamięci emocjonalne rozterki młodości i obraz utraconych przyjaciół. Teatr Współczesny serwuje francuską klasykę na małej scenie
Teksty dramatyczne Jean Luc Lagarce\'a to kanon francuskiej literatury. Tamtejszy maturzysta z założenia powinien kojarzyć jego sztuki. Biorąc pod uwagę fakt, że największą wartością dla tego pisarza jest samo słowo, a w jego sztukach dzieje się niewiele, można przypuszczać, że to dla francuskich nastolatków twardy orzech do zgryzienia.
Niemniej, to właśnie Lagarce grany jest we Francji najczęściej po Shakespearze i Molierze. Nie można się temu dziwić, bo melodyjność języka i estetyka mówienia mają w kraju nad Sekwaną wielkie znaczenie.
Utraceni przyjaciele z młodości
"Historia miłosna" to w zasadzie próba zrekonstruowania przez pisarza-narratora własnej młodości, obrazu przyjaciół i emocji towarzyszących odległym czasom. Jako dwudziestoparolatek był z kobietą. Oboje przyjaźnili się z innym mężczyzną.
W pewnym momencie dochodzi do nieokreślonej zdrady, która rozbija przyjaźń. Drogi przyjaciół się rozchodzą. Późniejszy pisarz opuszcza kobietę i przyjaciela. Staje się odludkiem i skupia na pracy. Pozostała dwójka wyjeżdża z miasta, by próbować układać sobie życie.
Laboratorium emocji
Jak wypada na scenie Lagarce przetłumaczony na polski? Problematycznie. Scenograficzna oprawa spektaklu jest ciekawa. Przestrzeń sceny zabudowana jest białym nowoczesnym miękkim obiciem z tak zwanej ekologicznej skóry. Na scenie znajduje się staromodne rzeźbione małżeńskie łoże, które ogrywane jest na wszelkie możliwe sposoby.
Starszy mężczyzna to postać w pisarskim emplois - czarne wyraziste oprawki okularów, czarny płaszcz zarzucony na barki, biały t-shirt, czarne spodnie w kant i lśniące lakierki. Ten mężczyzna przemieszcza się w tej zamkniętej przestrzeni jak w laboratorium, w którym bada własne wspomnienia. A te chwilami są niezwykle sugestywne. Młodzi przyjaciele z przeszłości ożywają, by jeszcze raz zabawić się z mężczyzną.
Świetne aktorstwo, niestrawna historia
Przedstawienie zagrane jest świetnie. Leon Charewicz w roli Pierwszego Mężczyzny (pisarza-narratora) oraz Katarzyna Dąbrowska w roli Kobiety i Wojciech Żołądkowicz w roli Drugiego Mężczyzny prezentują bardzo dobre aktorstwo. Pozytywnie uderza przemyślane zestawienie refleksyjnego wieku średniego i intensywnie przeżywanej młodości. Dla niej twórcy przewidzieli żywiołową choreografię, która nadaje tempa. Młodzi aktorzy radzą sobie i z tym.
Niestety w tym jasno oświetlonym, sterylnym laboratorium wspomnień problemem okazuje się sam sposób opowiadania. Język dramatu jest poetycki, ale z tych rozsypanych puzzli reżyser wcale nie układa teatralnie strawnej historii. Piękno melodii francuskiego języka to dla nas niestety egzotyka. Reżyser mimo wszystko musi skupić się na anegdocie, a tego brak.
Estetycznie, ale niekomunikatywnie
Przedstawienie w końcu staje się estetycznym tworem bez krwi i kości. Nie czujemy, czy pisarz-narrator jest w stanie zbudować z własnych wspomnień sensowną historię, nie rozumiemy, jakie były jasne lub ukryte emocjonalne związki między postaciami z przeszłości.
85-minutowe przedstawienie pozostawia wielki niedosyt. Odnosi się wrażenie, że tekst przeszkadza. Drażni fragmentaryczność, która pewnie podczas lektury może zaciekawić formą, lecz niestety na scenie traci komunikatywność.