Nieudolna kopia Felliniego

"Biały Szejk" - reż. Sergio Maifredi - Teatr Nowy w Poznaniu

Magia nazwiska Felliniego nie wystarczy, aby odnieść sukces. Zwłaszcza, jeśli próbuje się przenieść na scenę jego pierwszy film "Biały szejk". Po prawie sześćdziesięciu latach scenariusz zwietrzał i razi anachronizmem, a spektakl Sergio Maifredi - kiczem i amatorszczyzną

Nie mam nic przeciwko inscenizowaniu scenariuszy filmowych. Pod jednym tylko warunkiem, że rymują się one z rzeczywistością a reżyser ma pomysł, jak zamienić język filmu na język teatru.

Udało się to znakomicie Grzegorzowi Wiśniewskiemu, który 2009 roku wstawił w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku innego tytana włoskiego kina - Luchino Viscontiego. Gdański "Zmierzch Bogów" oglądałem w telewizji z takim samym zauroczeniem, jak przed kilkudziesięciu laty film w kinie.

Niestety, nie mogę tego powiedzieć o "Białym szejku" w Teatrze Nowym w Poznaniu. Nie rozumiem, dlaczego właśnie po ten scenariusz sięgnął reżyser? Czy chciał nam opowiedzieć o mękach twórczych Felliniego - artysty (Ildefons Stachowiak), który z dnia na dzień stał się reżyserem? Tylko po co. Inni zrobili to już na scenie i w filmie wiele razy, atrakcyjniej, mądrzej, ciekawiej. Czy może chciał nam pokazać Włochy na początku lat 50. ubiegłego stulecia?

A co nas to obchodzi, zważywszy, że w międzyczasie nie tylko Włochy się zmieniły, ale cały świat się zmienił. Wybuchło i przeminęło kilka wojen, upadło sporo państw w Europie i powstały nowe. Przeżyliśmy rewolucję seksualną i dylematy moralne Wandy (Marta Szumieł) rozśmieszą nawet gimnazjalistę. To tylko pierwszy z brzegu przykład.

A może reżyser importowany z Włoch chciał nam pokazać, na czym tak naprawdę polega język, na czym polega nieuchwytna lekkość i mądrość Felliniego? Znowu strzał z kapiszona. Wystarczy przypomnieć poznaniakom, że na poprzedniej Malcie, na placu Wolności Ondadurto Teatro pokazał spektakl zatytułowany "Felliniana": lekki i zwiewny, a przy tym mądry, poetycki, zabawny…

Jeśli już reżyser koniecznie chciał przenieść któryś z filmów Felliniego na scenę, to mógł sięgnąć po bardziej dojrzałe dzieło mistrza. "Biały szejk" nie zasługuje po latach na uwagę a w interpretacji Sergio Maifredi jest dosłowny i przyciężkawy. Reżyser zachował się jak kopista. A mnie nie interesuje, na ile jest wierny oryginałowi. Gołym okiem widać, że obraz nie jest autentyczny.

Stefan Drajewski
Polska Głos Wielkopolski
29 września 2011

Książka tygodnia

Małe cnoty
Wydawnictwo Filtry w Warszawie
Natalia Ginzburg

Trailer tygodnia