Niewdzięczność urzędników czy zasłona dymna?

koniec dyrektorowania Tadeusza Serafina w Operze Śląskie

Wśród serdecznych przyjaciół - psy zająca zjadły. Tym cytatem z bajki Ignacego Krasickiego w jakiś sposób można podsumować koniec dyrektorowania Tadeusza Serafina w Operze Śląskiej - pisze Marcin Hałaś w Życiu Bytomskim

Bo wśród przyjaciół Opery i dyrektora personalnie byli posłowie różnych opcji - tak PO, jak i PiS-u. Ale nie tylko ze względu na to pozycja Tadeusza Serafina w Operze Śląskiej wydawała się bardzo mocna. Także ze względu na niewątpliwe i spektakularne sukcesy, jakie bytomski teatr odniósł pod jego kierownictwem.

A tutaj nagle - szast, prast i Urząd Marszałkowski Województwa Śląskiego nagle ogłosił: Temu panu już dziękujemy, czas na emeryturę. Wiadomo, że Serafin miał ochotę stanąć do konkursu na następną kadencję, czynił już plany, w jakiś sposób zabiegał o to. Takie rozstrzygnięcie musiało być dla niego zapewne jak kubeł zimnej wody. A jeśli prawdą jest, że o decyzji został poinformowany telefonicznie przez dyrektora Wydziału Kultury Urzędu Marszałkowskiego - czyli bądź co bądź drugorzędnego urzędnika - to na pewno nie zasłużył na potraktowanie w taki sposób.

Władzom województwa śląskiego warto jednak uzmysłowić coś ważnego: budowa na nowo (bo tak należy określić remont-przebudowę) sceny w teatrze muzycznym to nie budowa stadionu albo dwóch kilometrów drogi (zresztą władze województwa stadionów nie potrafią zbudować, czego jasno dowodzi casus Stadionu Śląskiego). To kwestia akustyki, wyczucia, doświadczenia - do takiej inwestycji nie wystarczy inżynier i menedżer, podobnie jak fortepianu nie wyremontuje i nie nastroi ślusarz. Stąd też stwierdzenie władz województwa, że "decyzja personalna Zarządu Województwa jest związana z planami przeprowadzenia kompleksowego remontu sceny i zaplecza Opery Śląskiej" dowodzi, że albo się nie znają kompletnie na rzeczy i chcą powierzyć remont i strojenie fortepianu ślusarzowi. Albo też - jest to tylko "zasłona dymna", a za decyzją stoją inne motywacje.

Ciekawe jakie, skoro "wśród serdecznych przyjaciół - psy zająca zjadły".

Tadeuszowi Serafinowi wypada podziękować i pożegnać go z szacunkiem. Stworzył w Operze Śląskiej sporą część historii tego teatru. Czy była to epoka na miarę tej z czasów dyrektorowania Napoleona Sies-sa? Zapewne historia to oceni.

Marcin Hałaś
Życie Bytomskie
18 czerwca 2016
Portrety
Tadeusz Serafin

Książka tygodnia

Ziemia Ulro. Przemowa Olga Tokarczuk
Społeczny Instytut Wydawniczy Znak
Czesław Miłosz

Trailer tygodnia

(Prawie) ostatnie święta
Grzegorz Eckert
Sztuka jest adaptacją powieści norwes...