Niezłośliwość rzeczy martwych, czyli o pomyśle na "Sen..."

14. Festiwal Szekspirowski

W pewien sierpniowy wieczór mieliśmy okazję obejrzeć jedną z najciekawszych prezentacji tegorocznego XIV Festiwalu Szekspirowskiego poświęconego w całości arcydziełom Szekspira. Ocena, jakkolwiek subiektywna, pozostaje jednak sprawiedliwą biorąc pod uwagę finalne, entuzjastyczne brawa publiczności zgromadzonej tego dnia na Sali Teatru Muzycznego w Gdyni.

Pozory mylą - tymi słowami można skwitować występ aktorów z Litwy. Któż bowiem podejrzewał, że pusta i smętna scena, pozbawiona nawet drobnego ornamentu stanie się przestrzenią epatującą w takim samym stopniu liryzmem, jak i dowcipem. Skromnie, wręcz biednie ubrani aktorzy (w płócienne, szare kombinezony) w żaden sposób nie wyglądali obiecująco. W dodatku mdłe światło przez które przebijał się dłuższą chwilę ptasi śpiew – jak nie pasujący do tej skąpej i smutnej scenerii. Czy to już las ateński? – zapytałby ktoś złośliwie.

Ale diabeł tkwi w szczegółach. A tym okazuje się jedyny element scenograficzny spektaklu – prostokątny kawałek drewna. Zwykły, codzienny i jakże użyteczny! To z zza niego, jak z ukrycia co chwilę pojawiały się nowe twarze postaci. Tańce, rytmiczne stukanie, przenoszenie aktorów na grzbiecie tego kawałka deski sprawiło, że tak znana fabuła „Snu…” zyskała nową, świeżą inscenizację. Pomysł wykorzystania kawałka materii na złość wszystkim pompatycznym aranżacjom okazał się niezwykle pomyślny. Wydawać by się mogło, że adaptacja teatralna tego właśnie dramatu Szekspira wymaga scenograficznego rozmachu po to, aby wprowadzić widza w stan jak najbliższy wyobrażeniom na temat pojawiających się obrazów w tym właśnie dziele. Nie zawsze jednak imponująca sceneria idzie w parze z równie zachwycającą grą aktorską. Tego rodzaju dysonans nie pojawił się w litewskim spektaklu, choć ubogi charakter sceny mógł podsuwać mylne sugestie na temat mającego się rozpocząć widowiska.

Nawiązując do wspomnianego kunsztu aktora, należy przyznać, że tego dnia mieliśmy okazję zaobserwować z rzadkością spotykane zjawisko, kiedy to młodzi ludzie z taką spontanicznością i pewnością siebie odgrywają role. Brak w ich grze było nerwowości, ekspansji gestów i sztucznych emocji, którymi mogliby obdarować cały świat. Natomiast witalność sil związana z wiekiem dala się zauważyć również na scenie, kiedy chociażby Tezeusz mocno akcentując pierwsze wersy dramatu już na wstępie wprowadził widownie w stan wyraźnego rozochocenia. Co więc ważne, aktorzy potrafili rozbawić publiczność, pokazując nie tylko magiczny, ale przede wszystkim kuglarski charakter fabuły „Snu…” Już nie tylko poprzez mowę ciała czy zmiennością głosu , ale pomysł, który między innymi kazał zastąpić ośle uszy ludzką stopą.

Szekspir był i pozostał olbrzymem wśród światowych dramaturgów. Coraz więc trudniej zmierzyć się z popularnością jego dziel i wyreżyserować kolejną, dobrą adaptację. Niektórym, jak artystom tego wieczoru, udało się wywołać u widza skupienie nad tak dobrze znaną i przypominaną fabułą sztuki. I niekoniecznie receptą na sukces jest barwny kostium czy ostre światło jupiterów. Czasami wystarczy przedmiot – zwyczajny, masowy i odrobina kreatywności, która tej przeciętnej formie nadałaby fantazyjny kształt i charakter.

Sen nocy letniej - reż. Oskaras Korsunovas - OKT / Vilnius City Theatre - Litwa

Justyna Jazgarska
Dziennik Teatralny Trójmiasto
17 sierpnia 2010

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...