Niezwykła historia zwykłego Drakuli

„Drakula" - reż. Michał Wnuk - Lubuski Teatr w Zielonej Górze

Klasyczna bajka o Drakuli kojarzy się z wielkim, ciemnym zamkiem pełnym pajęczyn, nietoperzy i trumien. Zazwyczaj w takich opowieściach wampir ma problemy w kontaktach międzyludzkich i stara się jakoś im sprostać. Nie inaczej toczy się fabuła spektaklu pt. „Drakula" w reżyserii Michała Wnuka, który można zobaczyć w zielonogórskim Lubuskim Teatrze. Jednak nie jest to zwykła bajka o wampirze.

W tej bajce dla dzieci na scenie grają tylko dwaj aktorzy – Jakub Mikołajczak, czyli Drakula, oraz Andrzej Ogłoza – Lokaj tytułowego hrabiego. Nie są to mimo wszystko jedyne postacie biorące udział w spektaklu. Mamy także księżniczkę Ritę i nietoperza Franka. Te dwie role również należą do Jakuba Mikołajczaka, który operuje nimi zza scenografii, bowiem wprowadzone są one do fabuły nie jako grający je aktorzy, lecz lalki. I samego Drakulę obserwujemy na scenie w dwóch postaciach – zarówno ludzkiej, jak i lalkowej. Ten mały, można by powiedzieć, element – wykorzystanie marionetek, dodaje całej sztuce uroku i dodatkowych wrażeń. Aktor świetnie nimi operował.

Na scenie pojawia się także m.in. Listonosz i Pielęgniarka – w obydwie role wciela się Andrzej Ogłoza. Nie ma łatwego zadania, ponieważ wszystkie postaci, które gra są przerysowane i wymagają modulacji głosu. Przede wszystkim jest jednak Lokajem, poruszającym się po całym zamku w charakterystyczny sposób. Pomocnik Drakuli również śpiewa i tańczy – jeden z jego występów, gdy Drakula wyrusza na poszukiwania Rity, jest niezwykle ciekawy, ale musi wymagać wiele wysiłku.

Na uwagę zasługują nie tylko aktorzy, ale także scenografia, którą stworzył Adam Łucki. Na niewielkiej powierzchni sceny (spektakl grany jest na Scenie Kameralnej Lubuskiego Teatru) postawiona jest duża ilość elementów tworząca wnętrze zamku Drakuli. Całość utrzymana jest w ciemnych barwach. Meble pokryte są pajęczynami i kurzem, a na półkach znajdują się stare przedmioty z minionych lat, dzięki którym można podejrzewać, że Drakula i jego zamek są już wiekowi. Dodatkowy klimat grozy tworzy niebieskie światło oświetlające niektóre rzeczy znajdujące się w zamku oraz duża ilość dymu, która pojawia się na początku bajki.

W takim samym stylu utrzymane są też kostiumy aktorów (również autorstwa Adama Łuckiego). Hrabia ma bogaty strój pełen zdobień, który podkreśla jego bogactwo i szlachecki tytuł. Lokaj ubrany jest w nieco uboższy garnitur, ale także imponujący. Dzięki oświetleniu błyszczy na scenie z każdym swoim ruchem.

„Drakula" to jednak bajka dla dzieci, więc pomimo elementów mogących wprowadzić nas w klimat grozy i strachu, jest to spektakl niezwykle pozytywny i wesoły. Główny bohater próbuje odnaleźć prawdziwą miłość, ponieważ marzy o wybrance, z którą mógłby spędzić resztę swojego życia. Choć mieszka w zamku ze średniowiecza, z dziewczynami umawia się poprzez aplikację na telefon. Drakula jest wampirem nieco zagubionym i nieporadnym, więc zawsze wspiera go jego lokaj. Tę dwójkę łączy przyjaźń, mimo, że nie widać tego na pierwszy rzut oka.

Arystokrata-wampir ma jednak wielki problem – kto go pokocha, jeśli będzie pić ludzką krew? Gdy pojawia się dylemat, tytułowy bohater musi wybrać pomiędzy miłością, a swoim dotychczasowym życiem. Jak to w życiu jednak bywa – nie ma sytuacji bez wyjścia.

Tutaj może przyjść na myśl jeszcze jeden film o wampirach, którego tematyka będzie zbliżona do sztuki wystawianej w Lubuskim Teatrze. Mowa o popularnym niegdyś wśród młodzieży filmie „Zmierzch" (reż. Catherine Hardwicke). Główny bohater tej produkcji również musiał podjąć pewne ważne decyzje w swoim życiu w imię miłości do ukochanej, która była śmiertelniczką. Co prawda realia otaczające filmowego Edwarda, a teatralnego Drakulę są zupełnie inne, jednak obaj mierzą z tym samym dylematem.

Bajka w reżyserii Wnuka oprócz pięknego morału o przyjaźni, wyróżnia się również podejmowaniem problematyki życia codziennego, która znajduje się w niektórych wątkach. Pokazuje na przykład, dlaczego ważne jest oddawanie krwi w punktach krwiodawstwa lub dlaczego warto jeść buraki. Aktorzy nawiązują również kontakt z publicznością, więc najmłodsi widzowie mogą poczuć się częścią tego widowiska. Natomiast dla starszych widzów wplecionych jest kilka zabawnych żartów. Połączenie dużej dawki dobrego humoru i dobre przesłanie to dwie główne zalety tego spektaklu. Myślę, że oglądając tę bajkę, zarówno dzieci, jak i dorośli, będą nie tylko dobrze się bawić, ale także wyniosą pewną naukę na przyszłość.

Joanna Nawlicka
Dziennik Teatralny Zielona Góra
30 czerwca 2023
Portrety
Michał Wnuk

Książka tygodnia

Wyklęty lud ziemi
Wydawnictwo Karakter
Fanon Frantz

Trailer tygodnia

Wodzirej
Marcin Liber
Premiera "Wodzireja" w sobotę (8.03) ...