Niezwykła siła kobiet

"Fason Newtona" - chor. B. Jasińska, J. Nadrowska - Sopocki Teatr Tańca

Ostatni weekend maja to dla grupy projektowej Sopockiego Teatru Tańca weekend premierowy. Osiem tancerek pod opieką choreograficzną Barbary Jasińskiej i Joanny Nadrowskiej wzięło na warsztat twórczość Helmuta Newtona – kontrowersyjnego, przełamującego stereotypy i konwenanse fotografa mody, którego głównym obiektem zainteresowania były kobiety. Czujne oko artysty, jak żadne inne, potrafiło wychwycić wszelkie atrybuty swoich modelek – ich siłę, elegancję, delikatność. Jego zdjęcia są często surrealistyczne, dziwne, abstrakcyjne, ale dzięki temu autentyczne i niepowtarzalne.

Fotografia to temat stwarzający duże pole do twórczej interpretacji, jednocześnie o tyle trudny, że łatwo popaść w banał czy przerost formy nad treścią. Nie dotyczy to jednak choreografek, które w bardzo ciekawy i nienachalny sposób przełożyły słynne zdjęcia Newtona na teatr tańca.

Spektakl rozpoczyna scena przedstawiająca wyeksponowane za pomocą światła tańczące nogi w szpilkach. To zabieg bardzo prosty, ale w swojej prostocie niezwykle sugestywny i mocny. Jest on jednocześnie elementem, który zapada w pamięć w kontekście całego spektaklu. Dzięki ustawieniu tancerek jedna za drugą momentami można mieć wrażenie efektu 3D.

Światło powoli odkrywa przed widzem ubrane na czarno postaci. Osiem różnych kobiet, zdystansowanych, skupionych i surowych. Ta surowość podkreślona jest kostiumem – krótkie szorty czy garniturowe spodnie, kobiece topy, a do tego męska marynarka i szpilki (które jednak tancerki konsekwentnie zdejmują, aby tańczyć boso). Taki wybór stroju, szczególnie jego kolorystyki, odnosi się niewątpliwie do monochromatycznych fotografii Newtona, ale także wyraźnie podkreśla kobiecość, która wręcz wylewa się na widza ze sceny – choć w bardzo subtelny sposób.

Choreografkom bardzo sprawnie udało się wyeksponować każdą z performerek – nie tylko ich umiejętności ruchowe, ale także mimikę, osobowość. Nie brakuje energicznych choreografii grupowych, opartych na ruchu synchronicznym, modernowo–współczesnym, które imponują precyzją wykonania. Jednocześnie jest też przestrzeń na to, aby podkreślić charakter każdej pojedynczej tancerki. Dzięki temu spektakl, poza udaną dramaturgią zyskuje prawdziwość, którą ciężko wyreżyserować. Osiem kobiet opowiada jedną historię, ale interpretowaną na różne sposoby za pomocą ruchu, gestu i mimiki. Ogląda się je z przyjemnością.

Trzy elementy szczególnie zasługują na wyróżnienie. Pierwszy to recytowany przez Polinę Korgopolovą wiersz Phenomenal woman autorstwa Mayi Angelou. Świetnie dobrany tekst, korespondujący z koncepcją spektaklu i twórczością samego Newtona, odpowiednio umiejscowiony i nawiązujący do dziejącego się w tle fizycznego solo, wykonywanego przez fenomenalną Klaudię Rąba, "sterowaną" przez Stellę Jabłońską.

Drugi to moment w ostatniej części spektaklu, w którym tancerki pojawiają się na scenie przebrane – z neutralnej czerni przeistaczają się w wielobarwne, błyszczące, odważne, pewne siebie postaci. Na pierwszy plan wysuwają się lustra. Widoczne w nich odbicia tancerek tworzą obrazki, zdjęcia, kadry Newtona. Podkreślona zostaje osobowość każdej pojedynczej bohaterki spektaklu. Indywidualizm każdej z nich wspólnie tworzy bardzo silny obraz. Szczególnie w ostatniej scenie.

Podczas pracy nad spektaklem jedna z tancerek doznała poważnej kontuzji (Stella Jabłońska). Nie przeszkodziło to jednak Nadrowskiej i Jasińskiej w uwzględnieniu jej w spektaklu i to w bardzo ciekawy sposób. Stella, poruszająca się o kulach, tworzy mechaniczną, wręcz bezuczuciową, posągową postać „nie z tego świata", wpływającą i momentami determinującą działania pozostałych tancerek. Jest elementem stojącym w kontrze, wyeksponowanym z dużym wyczuciem.

Fason Newtona oceniam jako bardzo udany, płynny i od początku do końca absorbujący spektakl. Gdybym miała wskazać jedno miejsce, w którym być może odczuwalny był za duży chaos, byłby to środek spektaklu i przeplatające się ze sobą szybkie sekwencje ruchowe w akompaniamencie równie mocnej muzyki. Poza tym dzieje się w sam raz – nie za dużo, nie za mało, a na pewno nie nudno. Świetne wizualizacje autorstwa Katarzyny Teresy Turowskiej, elektroniczna i dynamiczna muzyka oraz światła zaprojektowane przez Rico podkreślają nastrojowość, klimat i tematykę występu.

Bez wątpienia siłą zbudowanego przez Basię Jasińską i Joannę Nadrowską spektaklu jest "chemia" zespołu, wyraźnie wyczuwalna przez widza. Artystki od początku do końca tworzą jeden organizm złożony z kilku różnych osobowości, przepływający przez kolejne etapy opowiadanej ruchem historii. Widać, że tancerki dobrze się ze sobą czują na scenie. W sposób przejrzysty odtwarzają twórczość wielkiego fotografa, nie popadając przy tym w przesadę, nie przerysowując, ani też w żaden sposób nie kwestionując jego sztuki. Jest to raczej obserwacja, przełożenie kadrów na ruch, być może nawet pochwała twórczości Newtona.

Choreografki wydobyły ze swoich podopiecznych zalety, bardzo sprawnie zbudowały i przeprowadziły ich postaci, dzięki czemu spektakl jest kompletny, a tancerki w stu procentach obecne w wykreowanym świecie. Nie zapominajmy, że jest to grupa projektowa, skupiająca entuzjastów tańca, amatorów, pół profesjonalistów i profesjonalistów. Tym większe brawa za stworzenie obrazka tak spójnego w warstwie ruchowo-dramaturgicznej.

Beata Miernik
Dziennik Teatralny Trójmiasto
14 czerwca 2021

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...