Nigdy nie mów nigdy
Rozmowa z Jackiem GłombemW tym teatrze, który robię, publiczność jest dla mnie bardzo ważna. Wręcz najważniejsza na świecie. Jest taka książka, "Teatr zdradzonego przymierza" autorstwa Małgorzaty Dziewulskiej, o zdradzonym przymierzu z widownią i zdradzonym przymierzu z krytyką. Jeśli chodzi o wątek przymierza z widownią (jest mi on bliższy), bo dotyczy tego właśnie, że teatr przemawia do ludzi, a nie rozmawia z nimi.
Z Jackiem Głombem, dyrektorem Teatru Modrzejewskiej w Legnicy, o minionym sezonie, rozmawia Ryszard Klimczak z Dziennika Teatralnego.
Ryszard Klimczak: Dobiegł już końca sezon w Legnicy w 2023-2024. Czym szczególnym się charakteryzował? Czym był inny od dotychczasowych?
Jacek Głomb – Legnica- mam nadzieję - była w stanie permanentnych kłopotów organizacyjno-finansowych, w związku z tym poświęciłem ten sezon głównie na to, żeby wróciła normalność do teatru. To znaczy, żeby zespół pracował, były premiery. Obecna sytuacja polityczno-organizacyjna spowodowała, że wreszcie miałem możliwość takiego dysponowania strukturą, aby ta normalność wróciła do teatru. . Wygraliśmy w 2024 r. konkurs grantowy MKiDN w kategorii "Teatr" wynikiem 94,33 pkt (na 100) i dlatego w czerwcu - który notabene jest miesiącem mało teatralnym, bo wszyscy są wtedy na grillach - zrobiliśmy dwie premiery, "Momo" i "Płaksy". Miałem do wyboru, że albo aktorzy i technika będą pracować albo nie będą pracować. Wybrałem tę pierwszą sytuacją. Mam więc teraz dwa spektakle, które będę grał w przyszłym sezonie.
Rozumiem. Czyli tymi dwoma spektaklami rozpoczęliście sezon?
- Jeżeli mówimy o sezonie klasycznym, to on się liczy od września do czerwca, czyli zaczynamy "Chłopkami". 9 listopada jest premiera. Robi to powszechnie znany duet Piastowski/Sulima. Tym samym szczerze wierzę, że będzie to udana premiera, która uzyska sympatię autorki.
Kto jest autorką?
- Joanna Kuciel-Frydryszak. Dziennikarka, która napisała kilka książek, z czego "Chłopki. Opowieść o naszych babkach" podbiły świat. Została przetłumaczona na kilka języków, tym samym sprzedano 450 tys. egzemplarzy. Jest to wybitna opowieść, dlatego wybrałem do niej Jędrzeja i Huberta. Uważam, że oni potrafią to zrobić. Będzie to ich debiut w Legnicy.
Czy będzie to spektakl współczesny, czy jednak zakorzeniony w przeszłości?
- Między nami mówiąc, nie wiem, jak to będzie. Myślę, że musi być zanurzony w przeszłości, ale mimo wszystko musi być współczesny. W Legnicy mamy taki wymóg, że wszystko, co robimy wywodzi się z historii, ale jest współczesne. "Chłopki..." też takie będą. Przypilnuję tego i jestem gotów spierać się o to z twórcami.
Rozumiem. Czy jest tam główny bohater, a jeśli tak, to kto obejmie tę rolę?
- Nie ma, w spektaklu weźmie udział jedenaścioro aktorów, w tym świeżo upieczona studentka Akademii Sztuk Teatralnych we Wrocławiu Ukrainka, Daria Bogdan, która świetnie mówi po polsku.
Dobrze, moim zdaniem, to bardzo sympatyczne. Wydaje mi się, że w ostatnich latach w bardzo wielu teatrach pracują Ukraińcy. To jest bardzo dobre, świetne. Myślę, że to taki epokowy czas ze względu na relację między narodami. Myśmy byli trochę oddzieleni od Ukraińców mentalnie, kulturowo. A przynajmniej tak nam się wydawało. Teraz okazuje się, że jest nam coraz bliżej.
- Ukrainka zagra wątek wołyński w spektaklu. Ostatnio mój kolega zapytał, czy ona o tym wie. No, nie wie, ale jej marzeniem jest pracować z Jędrzejem Piaskowskim, więc mam nadzieję, że mu to wybaczy. :-)
Nie pytam o nastroje, bo to zobaczymy na premierze. Co planujecie dalej?
- Potem tekst Julii Holewińskiej pod roboczym tytułem "Kobiety prawicy", ale nie będzie się tak nazywał na sto procent. Choć sama sztuka o tym będzie. Julia opisała w nim swój świat, niejako swój kosmos i temu poświęcony jest spektakl. Reżyseruje Marcin Liber, związany z nami od lat. A potem, mam taką nadzieję, dojdzie do pierwszego spotkania mojego ewentualnego następcy, Błażeja Biegasiewicza, absolwenta krakowskiej szkoły, z moim zespołem. Będzie robił spektakl niejako pod moją dyrekcją. Będzie to "Juliusz Cezar" Williama Shakespeare'a.
Dlaczego następca?
- Dlatego, że jak powszechnie wiadomo, odchodzę z Legnicy. Napisałem oświadczenie, że jestem zmęczony. Jestem niczym sportowe auto, w którym kończy się paliwo. Dlatego uznałem, że trzydzieści lat pracy w Legnicy to jest wystarczająca ilość... Jest coś takiego, co się nazywa zmęczenie materiału i ona jest w moim przypadku ewidentna.
To jest główny powód?
- Główny i jedyny powód, nie ma innego. Ta decyzja została przeze mnie dokładnie przemyślana, Błażej jest inteligentnym człowiekiem i świetnie sobie poradzi.
Trzymam za słowo. Bardzo sobie cenię zarówno Pana, jak i Pański wkład w polski teatr.
- W tym teatrze, który robię, publiczność jest bardzo ważna. Wręcz najważniejsza na świecie. Jest taka książka, "Teatr zdradzonego przymierza" autorstwa Małgorzaty Dziewulskiej, o zdradzonym przymierzu z widownią i zdradzonym przymierzu z krytyką. Jeśli chodzi o wątek przymierza z widownią (jest mi on bliższy), to dotyczy on tego, że autorka twierdzi, iż teatr przemawia do ludzi, a nie rozmawia z nimi. Zgadzam się z tym, Uważam, że teatr powinien rozmawiać, a ciągle jest w nim za dużo wykładów ex cathedra. Dlatego ja robię teatr, który rozmawia z widownią, bez względu na to, czy on się podoba, czy nie. Ostatnio, gdy graliśmy "Chopców z Roosvelta" w Zabrzu, na spektakl przyszli kibice Górnika Zabrze, rozkładali flagi i śpiewali przyśpiewki razem z aktorami. To dla mnie jeden z dowodów, jak ważna jest publika.
Prawie żaden reżyser nie może powiedzieć, że miał takie relacje z publicznością. A co jeszcze szykuje zespół w przyszłym sezonie?
- Jak już mówiłem "Chłopki...", Liber, Biegasiewicz i może moje przedstawienie, ale nie mogę Panu powiedzieć jakie. Mimo iż jestem w Legnicy, która była niemieckim miastem, to nie mam planów na sześćset sezonów z góry. Nie jestem niemieckim teatrem. :-)
No dobrze, to już ostatnie pytanie. Wyjaśnił Pan, dlaczego rezygnuje z pełnienia funkcji dyrektora. A czy jest coś, czym chciałby Pan zakończyć swoją dyrekcję, swoje współistnienie z tym teatrem?
- Wszyscy zadają mi to pytanie, ale ja nie mogę na nie odpowiedzieć, bo nie ma czegoś takiego. Jeszcze nie umieram, więc nie chcę mówić ostatnich słów, zgodnie z zasadą, nigdy nie mów nigdy. Dodatkowo strasznie mnie irytują uroczystości jubileuszowe. Dlatego odkładam w czasie planowanie mojego ostatniego dnia w teatrze. Następnym razem będę miał przygotowaną odpowiedź.
Bardzo dziękuję za rozmowę.
__
Jacek Głomb - Urodził się 1964 w Tarnowie. Absolwent studiów historycznych na Uniwersytecie Jagiellońskim oraz studiów z zakresu reżyserii i dramatu w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej w Krakowie. Polski reżyser, twórca koncepcji łączenia sztuki teatralnej z przestrzenią miejską. Dyrektor Teatru im. H. Modrzejewskiej w Legnicy. Reżyserował liczne spektakle m. in. w Legnicy, Zielonej Górze, Gorzowie Wielkopolskim, Katowicach i Bydgoszczy. Nagrodzony licznymi nagrodami. W 2002 r. odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi.