Nigdy nie straciłam poczucia, kim naprawdę jestem

Ewa Wójciak

- Jestem pyskata, władzy się nie boję. Ale mam poczucie, że żyję i pracuję uczciwie, więc nie ma się czego bać. Żyjemy wyłącznie na własny rachunek - mówi Ewa Wójciak. O odwołanej dyrektorce Teatru Ósmego Dnia pisze Stefan Drajewski w Polsce Głosie Wielkopolskim.

Prezydent Poznania Ryszard Grobelny zwolnił Ewę Wójciak z funkcji dyrektora Teatru Ósmego Dnia. Otwarta Akademia napisała list protestacyjny i zbiera podpisy. Dyskusje na forach pełne są nienawiści...

Pierwszy raz zobaczyłem Ewę Wójciak w spektaklu "Ach jakże godnie żyliśmy". Potem urzekła mnie w "Więcej niż jedno życie", "Przecena dla wszystkich" Była i jest na scenie jak magnes. Przyciąga wzrok, skupia na sobie uwagę publiczności. Podobnie poza teatrem. Budzi zachwyt i nienawiść. Nie pozwoli, by przejść obok niej obojętnie.

Od kilku lat częściej budzi emocje tym, co mówi nie ze sceny jako aktorka, ale jako obywatel żyjący w państwie demokratycznym.

W 2008 roku odesłała - podobnie jak pozostali jej koledzy z Teatru Ósmego Dnia - Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski, przyznany przez prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego, ponieważ ten nie zaprosił Adama Michnika na obchody Marca 1968. W 2010 roku doszło do konfliktu z ówczesnym zastępcą prezydenta Poznania Sławomirem Hincem, ponieważ stanęła w obronie ówczesnego posła Platformy Obywatelskiej Janusza Palikota. W 2013 r. Ewa Wójciak w nieparlamentarnych słowach skomentowała wybór Jorge Mario Bergoglio na papieża Franciszka.

Chciałam budować świat alternatywny

Ewa Wójciak pojawiła się w Teatrze Ósmego Dnia na początku lat 70. Miała dwadzieścia lat i była dziewczyną Lecha Raczaka, lidera Ósemek. Teatr miał już za sobą dwa bardzo głośne przedstawienia: "Wprowadzenie do..." i "Jednym tchem". Jako aktorka wystąpiła po raz pierwszy w spektaklu "Integracja". Premiera odbyła się w 1972 roku.

- To był już teatr polityczny. Nie miałam żadnego wpływu na to, co teatr robił. Ale od początku byłam fundatorką pomysłu na koncepcję teatru - zespołu. Miałam taki pomysł: żeby w tamtym peerelewskim czasie przetrwać, musimy sobie stworzyć świat alternatywny. Dzisiaj jest tak samo. Młodzi ludzie również budują sobie swoje światy, nisze zwłaszcza ci, którzy są idealistami. Wcześniej Ósemki były typowym teatrem studenckim. Ludzie kończyli studia, wyjeżdżali Ja rzuciłam pomysł teatru na zawsze. To nie ma być dodatek do innych zajęć. Teatr powinien być wspólnotą duchową. Mówiła to dziewczyna, co natychmiast wzbudziło kontrowersje. Nie wszystkim kolegom to się podobało, niektórzy zaczęli odchodzić.

Lech Raczak: - Ewa dziś usiłuje zawłaszczyć cały historyczny dorobek szerokiego zespołu. Szczyt megalomanii osiągnęła, kiedy zaczęła się porównywać do Kantora i Grotowskiego. Początkowo nie miała nic do gadania. Wszystko najważniejsze, co było do wynalezienia, już zostało przez nas odkryte: system ćwiczeń, improwizacja, improwizacja poza tekstem, kreacja zespołowa Wspólnie ze starszymi aktorami uczyliśmy młodych, w tym Ewę tego wszystkiego. W okolicach "Przeceny" nastąpił przełom. Ona miała cenną cechę: potrafiła ludzi jednoczyć. Ja byłem z boku, ona w grupie była istotnym emocjonalnie punktem odniesienia. To bardzo silna kobieta. To było widać w przedstawieniach. Małgosia [Walas - dop. S.D.] grała inny typ postaci, bardziej liryczny. U Dostojewskiego zawsze jest ta silna i bardziej wycofana. Ewa Wójciak w teatrze Ósmego Dnia była zawsze aktorką, twórczą - jak inni aktorzy. Brała udział w improwizowaniu, zdarzało się jej pisać teksty, które były wykorzystywane w spektaklu, w życiu napisała jeden dość egzaltowany manifest, który w latach 70. zrobił karierę i który ona powtarza przy każdej okazji. Do tego sprowadza się twórczość Ewy Wójciak. Świetnie śpiewała. Tego się nie da ukryć.

Elżbieta Kalemba-Kasprzak, kiedyś aktorka T8D, dziś prof. teatrologii: - Myślę, że nie mogłaby być nikim innym. Jak przyszła do teatru, to chyba nie miała jeszcze wyraźnego pomysłu, ale on się już kształtował. Prawdopodobnie widziała dla siebie rolę czołową, co w tym zawodzie jest podstawą bytu. Teatr pozwolił jej zrealizować swój plan na życie. Dzieliły nas charaktery i pomysł na życie. Łączył nas pogląd na teatr, chociaż ja już wtedy wychodziłam z zespołu. Rozmawiałyśmy o idei teatru, co to znaczy teatr - oczywiście, w tamtejszym życiu. Towarzyszyłam temu, co było narodzinami idei teatru Ewy Wójciak i za to ją szanuję, ponieważ realizowała ją konsekwentnie.

Zawsze inna

Koleżanki Ewy Wójciak z liceum opowiadają, że zawsze była inna. Odstawała poglądami, stylem bycia, zainteresowaniami... Sama o sobie mówi: - Nigdy nie straciłam poczucia, kim jestem. Wierzę w sprawiedliwość społeczną, wierzę w przyjaźń, wolność Widzę, że i wolność, i sprawiedliwość są mocno ograniczane zarówno wtedy, jak i dziś. I nie potrafię w takich sytuacjach milczeć. Staram się takie tematy podejmować również w teatrze. Nie oddzielam teatru od życia. Człowiek jest winien światu aktywność obywatelską, a nie tylko artystyczną.

- Poznałam Ewę, kiedy wróciłam w latach 80. na studia do Poznania - opowiada Ewa Wanat, redaktor naczelna Polskiego Radia RDC. - Zobaczyłam "Więcej niż jedno życie" i oszalałam. Byłam w szoku, że taki teatr jest możliwy. A nie byłam teatralną analfabetką, widziałam już wcześniej, Szajnę, Swinarskiego, Tomaszewskiego Ale to nie chodziło tylko o teatr. W 1983 roku trafiłam na warsztaty do Ósemek i Leszek Raczak nazwał nas "dziećmi Teatru Ósmego Dnia". Wzięliśmy udział w spektaklach ulicznych "Raport z oblężonego miasta" i "Cuda i mięso". Spotkanie Teatru Ósmego Dnia to było najważniejsze formacyjne wydarzenie w moim życiu. To spotkanie sprawiło, że jestem tym, kim jestem. Miałam 20 lat, a Ewa była wtedy dla mnie wzorem kobiety: silna, niezależna, dążąca do celu, niedająca sobie dmuchać w kaszę, mówiąca to, co myśli, bezkompromisowa, rewolucyjna, odważna i nietuzinkowa.

Lubi męski świat

Ewa Wójciak lubiła i chyba lubi męski świat, w którym dyskutuje się o polityce, o sztuce, o sprawach zasadniczych. Mówiło się w środowisku teatralnym, że Ewa Wójciak nie lubi kobiet w zespole. Zrobi wszystko, żeby odeszły. Ile w tym prawdy? Wystarczy przejrzeć listę obsad. Przychodziły, odchodziły, tylko ona trwała niewzruszona. Ona sama mówi: - Jestem bardzo wierna swoim przekonaniom i ludziom, z którymi jestem gotowa różne rzeczy zrobić

- Kiedy się poznałyśmy, była zupełnie inna niż kobiety, które wcześniej znałam - stwierdza po latach Ewa Wanat. - A znałam aktorki, a nie tylko gospodynie domowe. Ewa była ekspansywna. A kobiety wtedy, nawet niezależne, zawsze były trochę w drugim szeregu. Ona zawsze była widoczna. Miała swoje zdanie. Mężczyźni dyskutowali z nią jak równy z równym, a ona z nimi. A to wcale nie było takie częste w tamtych czasach. Ona była wyjątkowa i silna. To mi imponowało.

Elżbieta Kalemba-Kasprzak zauważa - Charakter ma trudny, nie zawsze ma rację, czasami brakuje jej rozeznania sytuacyjnego i pewnie stąd biorą się jej kłopoty. Ale potrafi zjednywać ludzi. Potrafi być urocza, sympatyczna, przyjacielska. Jeśli Ewa się stara, to Ewa uwodzi. I robi to z wdziękiem Z Ewą nawet jak się plotkuje, to nie zapomina się o polityce. Plotkując, nie zmienia się przecież poglądów.

Od zawsze rewolucjonistka

- Ona jest zdecydowana w swoich poglądach. Jest biało-czarna, dla niej ważne są jasne i wyraziste sytuacja, dla niej zawsze jest albo dobro, albo zło i zawsze staje po tej stronie, która dla niej oznacza dobro, często nie dostrzegając niuansów. Jednoznaczność Ewy jest i wadą, i zaletą - stwierdza Ewa Wanat.

- Ma skłonności do przerzucanie swojego idealizmu na inne osoby, co niekoniecznie się sprawdza - dodaje Elżbieta Kalemba-Kasprzak.

- Ma niesamowitą energię, potrafi porwać ludzi - dodaje Ewa Wanat. - Teatr, którym ona kieruje, jest zupełnie inny niż ten, który ja poznałam w latach 80. Właściwie to już jest mniej teatr, a bardziej ośrodek kultury - wokół teatru powstało niezależne środowisko. Dla niej liczy się coś więcej niż tylko robienie teatru. Ona jest ukształtowana i nie zmieniła się. Jak była rewolucjonistką, tak nadal jest rewolucjonistką.

Ewa Wójciak zapytana, czy się czegoś boi, odpowiada: - Każdy się czegoś boi. Jestem normalna i się boję. Boję się, ale nie potrafię inaczej. Łatwiej mi tak ze swoim sumieniem. Jestem pyskata, władzy się nie boję. Ale mam poczucie, że żyję i pracuję uczciwie, więc nie ma się czego bać. Żyjemy wyłącznie na własny rachunek.

Stefan Drajewski
Polska Głos Wielkopolski
4 sierpnia 2014
Portrety
Ewa Wójciak

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...