Nord-Ost, historia umierania

"Nord-Ost" - reż. Adam Nalepa - Fundacja Teatru BOTO

Jedenaście lat temu w moskiewskim Teatrze na Dubrowce doszło do dramatycznych wydarzeń, które zapadły w pamięć tak głęboko, że kiedy ogląda się spektakl im dedykowany, powracają niedowierzanie i gniew. Ponownie zadaję sobie pytanie, jak mogło dojść do takiej tragedii i ponowie sama na nie odpowiadam.

Rosja pogrążona w chaosie, władza tradycyjnie skorumpowana, nieobliczalna i dyktatorska (w poczuciu dawnej mocarstwowości), głębokie rozwarstwienie finansowe, czyli karykaturalna korupcja, wrodzone poczucie wyższości to elementy składowe zagrożenia, jakie do dzisiaj w Rosji występuje. Jednostka myśląca, kontestująca, wyróżniająca się, a dalej - każdy samodzielnie, może być obiektem inwigilowania i jednocześnie nic nie znaczącą ofiarą polityki, której hasło przewodnie brzmi: król jest jeden. Odhumanizowanie i brak wolności to zasadnicze kwestie w dzisiejszej Rosji i sztuce "Nord-Ost" Torstena Buchsteinera, na podstawie której Teatr BOTO wystawił spektakl.

Reżyser Adam Nalepa i jednocześnie tłumacz tekstu z języka niemieckiego, analizuje nie tylko poszczególne losy bohaterek, przejmująco opwiadających o osobistych tragediach, ale zastanawia się również nad ideą i ideologią terroryzmu czeczeńskiego. Nie wprowadza elementów politycznej debaty o "słusznej" wojnie (argument wysuwany zarówno przez Rosjan jak Czeczenów), tylko przygląda się emocjom bohaterek, które ogołocone ze złudzeń po śmierci najbliższych są gotowe do zatracenia się w zemście. Widz nie otrzymuje komunikatu, że rzeczywiście ostatecznie pomszczą śmierć bliskich, zwerbalizowana jest jedynie gotowość. Nalepa przypatruje się uważnie Zurze, Czeczence, jednej z 20.czarnych wdów wytypowanych do samodetonacji w teatrze, której poświęcenie dla sprawy wzięło się z odrzucenia społecznego po śmierci męża Asłana, zabitego przez Rosjan. Przygarnął ją Moswar Barajew, wyszkolił, dał nadzieję na niepodległość kraju, w którym nie miała prawa głosu społecznie i politycznie. Idea osobista przekształca się u niej w narodową, by znowu powrócić do tej indywidualnej. W obliczu realnej śmierci, Moswar nie ukrywa przed Zurą, że wszystkie smiertnice zostały wykorzystane w grze wojennej, a ich poświęcenie jest mało istotne.

Samotność Zury, terrorystki, przybiera podobną skalę, jak w przypadku pozostałych, Olgi i Tamary, Rosjanek, połączonych miejscem ataku, które tracą ukochaną rodzinę. Strata jest tym dotkliwsza, że o śmierć obwiniają "swoich": Putina, wojsko, spec służby, których beztroska, cynizm i niekompetencja przekroczyły jakiekolwiek normy i skalę. Gdzie powinny szukać wsparcia i pomocy w sytuacjach zagrożenia? Niestety mogą liczyć wyłącznie na siebie. Państwo rosyjskie nie jest w stanie zapewnić im podstaw bezpieczeństwa i stabilności. Przeliczane ofiary są tylko liczbami w statystykach, podobnie jak liczba godzin, samochodów, amunicji użytych przy akcji na Dubrowce. Cierpienie przeliczone zostało na wysokość odszkodowania, tablice pamiątkowe, jednak już nie na oficjalnie obchodzone uroczystości rocznicowe. Akcję odbicia uznano oficjalnie za spektakularnie udaną, nie ma oczym i o kim mówić.

Na poziomie faktów z października 2002 można mówić o niezwykłym skumulowaniu "zaplanowanych przypadków". Czeczeńcy dotarli do Moskwy po przejechaniu dwóch tysięcy kilometrów, zatrzymywani przez kontrole rosyjskie, jechali dalej, płacąc ogromne łapówki. W ten sposób w teatrze (podczas spektaklu "Nord-Ost - sztuka miłości") znalazły się ogromne ilości broni i materiałów wybuchowych. Rosyjskie służby specjalne stały się niewolnikami przepisów, układów i najwyższych rozkazów, co spowodowało chaos i ospałość. Do pacyfikacji terrorystów użyto po raz pierwszy w historii gazu usypiającego, którego działanie było nieprzewidywalne przy tak dużej liczbie osób w teatrze (blisko 900). Lekarze do teatru zostali wpuszczeni jako ostatni! Nie przekazano im informacji o rodzaju użytego gazu, poza tym nie było wśród nich odpowiednich specjalistów, tylko chirurdzy! To, co świat zobaczył podczas wynoszenia ciał i zwłok to skandal, możliwy tylko w dzikich krajach. Nikt nie zadbał o należytą opiekę, nikt nie uszanował ciał, a oblężenie teatru uniemożliwiło ruch karetek i autokarów do szpitali. Kto jest za to odpowiedzialny? Nikt. Ktoś zaplanował ten pogrom, aby mieć polityczne argumenty? Bohaterki mówią o tym wszystkim ze swojej perspektywy.

Sylwia Góra Weber jako Olga, Magdalena Boć jako Tamara i Justyna Bartoszewicz jako Zura stworzyły klimat do dyskusji nad relatywizmem historycznym, opartym na personalnym doświadczeniu. Strata, jakiej doznały, połączyła je na tyle, że są w stanie ze sobą rozmawiać, nie stawiają ocen za wyznawanie tej czy innej filozofii, choć nadal posiadają umiejętność realnej oceny faktów. Każda z aktorek dokonała scenicznie psychologicznej analizy postaci, odsłoniła złożoność emocji poszczególnych kobiet, posługując się ograniczonymi środkami, chcąc zachować "czystość" gatunku, jakim jest teatr dokumentalny.

Czy teatr oparty na dokumencie powinien tylko "towarzyszyć" wydarzeniom, czy jednak zabrać głos w sprawie? Jestem za teatrem zaangażowanym w sprawę, gdzie prawda osiągnięta jest również poprzez wyraźne stanowisko wobec problemu. "Nord-Ost" Adama Nalepy jest na dobrej drodze, aby być ważnym głosem w ważnych sprawach, których wielu nie chce poruszać ze względu na wygodę i poprawność polityczną w teatrze, gdzie zaangażowanie i odwaga są rzadkością.

Katarzyna Wysocka
Gazeta Świętojańska
2 września 2013

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia