Nowa droga Teatru Żydowskiego

"1666" - reż: Michał Zadara - Teatr Żydowski w Warszawie

W repertuarze warszawskiego Teatru Żydowskiego pojawiła się sztuka "1666" wg. "Szatana w Goraju" Singera w reżyserii Michała Zadary. Jest ona bardzo ciekawym głosem w dyskusji o przyszłość teatru żydowskiego

O ile teatr europejski jako taki ma wiele odsłon i wiele twarzy, tak teatr żydowski przynajmniej w Warszawie kojarzy się jednoznacznie z bogatą scenografią, piosenkami po hebrajsku lub jidisz i kolorowym nieistniejącym światem. Widowisko, które ogląda się, bo jest estetycznie ładne, natomiast nie jest połączone z rzeczywistością i nie jest żadnym głosem ani artystycznym ani społecznym. To scena sztuczna, nie namacalna, odległa.

Zarada zrywa z konwencją teatru żydowskiego na każdym poziomie. Widać to już w momencie wejścia na salę. Pierwsze wrażenie jest takie, że człowiek chyba się spóźnił albo przerwał próbę artystom, którzy właśnie recytują kabaret Tuwima. Jesteśmy przyzwyczajeni, że przychodzimy do teatru, potem następuje chwila zgaszenia światła i wszystko się zaczyna. U Zadary wchodzimy już w coś co się dzieje, ale rozumiemy to dopiero po chwili. Kolejny punkt, który nam się nie zgadza to to, że artyści mówią po polsku, a scenografia jest bardzo okrojona. Na scenie widzimy niezakryte grzejniki, kilka stołów przyniesionych z teatralnego bufetu i wieszaki z przebieralni. Akcentem muzycznym jest stare pianino, a z akcesoriów teatralnych na scenę wjeżdża jeszcze tylko koza, która jest rekwizytem od początków teatru i bierze udział w każdym chyba przedstawieniu.

Ta namacalność zerwanie konwencji iluzji, dotkliwa rzeczywistość sceny i to właśnie w tym teatrze sprawia, że nagle widzimy coś całkiem nowego, ciekawego, angażujemy się i zaczynamy być czujni. Zadara zaskakuje użyciem popkulturowych odniesień, przeplata humor z okrucieństwem i zarzuca nas wieloma komunikatami na różnych płaszczyznach.

Jednak to co najistotniejsze w tej sztuce to odkrywanie potencjału i nowych rozwiązań w placówce, która stała się już zaśniedziała, którą traktujemy jako telewizyjny serial - oglądamy biernie z przyzwyczajeniem, bo jak nie zobaczy się jednego czy dziewięciu docinków to i tak wiadomo o co chodzi.

Reżyser daje nam produkt, którym możemy się bawić jak kostką Rubika. Odnajdywać odniesienia polityczne, niektórzy skupiają się na warstwie ekologicznego manifestu, na historycznym tle, na postaci kobiety w kulturze żydowskiej czy kulturze w ogóle, na postaci rabina, słabego przywódcy, na fałszywym mesjaszu, na użyciu kabaretu Tuwima, na roli teatru jako miejsca w teatrze - sztuce. Najważniejsze jest to że te klucze interpretacyjne są i że są tak liczne.

Nadia
Kulturaonline
30 listopada 2011

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...