Nowa Kameralna

"Szewcy" - reż. Maciej Prus - Teatr Polski w Warszawie

Teatr Polski ma nowoczesną Scenę Kameralną. Już za tydzień 7 listopada odbędzie się tu pierwsza premiera - "Szewców" Witkacego.

Jeszcze przed oficjalnym otwarciem obecni dyrektorzy Teatru Polskiego - naczelny Jerzy Zaleski i artystyczny Jarosław Kilian - oprowadzili nas po Scenie Kameralnej. Ulica Sewerynów znajduje się na uboczu głównego szlaku spacerowego, tym większym zaskoczeniem jest nowy sześciopiętrowy budynek na tyłach zabytkowego gmachu Teatru Polskiego. Wybudowała go (oddała teatrowi w stanie surowym) - spółdzielnia mieszkaniowa Dembud. W zamian za to dostała od Polskiego działkę u zbiegu ulic Sewerynów i Oboźnej, na której zbudowała apartamentowiec.

- Na tę nietypową transakcję wyraził zgodę w 1996 r. minister skarbu - wyjaśnia Jerzy Zaleski. - Przetarg wygrała wtedy spółdzielnia Pax. Umowę podpisaliśmy w 1998 r., ale niestety Pax nie wywiązał się ze swojego zobowiązania. Musieliśmy poszukać nowego wspólnika. Na tych samych zasadach rozpoczęliśmy współpracę z Dembudem, który doprowadził prace do pomyślnego finału. Nie było to takie łatwe, bo teatr znajduje się na skarpie i trzeba go było odpowiednio zabezpieczyć przed ewentualnym obsuwaniem się.

Na początek Witkacy

Na chwilę przed próbą "Szewców" (reżyseruje Maciej Prus) wchodzimy na scenę. Widownia pomieści ok. 200 widzów, część czerwonych foteli znajduje się na podestach, które można dowolnie ustawiać w zależności od potrzeb reżysera.

- Inaugurujemy tekstem Witkacego, który jest już klasyką, ale klasyką nowoczesności - zapowiada Jarosław Kilian. - Witkacy należy jednocześnie i do awangardy, i do ariergardy, jest tylną strażą i przednią szpicą tej straży. Łączy tradycję i nowoczesność. Jest krytykiem kultury i jej obrońcą. "Szewcy" mogą być ważnym głosem w dyskusji o nas, współczesnych Polakach. Witkacy pyta, co się stało z naszą rewolucją? Wierzę, że może być ważnym głosem o nas dzisiaj, że pokazuje "duchowi wieku jego postać i piętno".

Nie będzie to jedyna listopadowa premiera na Scenie Kameralnej. W planach też "Kraina kłamczuchów" Macieja Wojtyszki i adaptacja "Dżumy" Camusa, którą przygotuje młoda reżyserka Marta Ogrodzińska. - Teatr Polski ma największą scenę i widownię spośród warszawskich teatrów dramatycznych. Odkąd w 2001 r. straciliśmy Teatr Kameralny przy ulicy Foksal, który przez prawie pół wieku był przez nas wynajmowany, a nigdy do nas nie należał, brakowało nam przestrzeni na mniejsze formy, małe sztuki, miejsca na eksperyment. Bo na ogromnej scenie przy blisko 800-osobowej widowni ewentualne ryzyko jest zbyt kosztowne - wyjaśnia dyrektor Kilian.

W labiryncie teatru

Wnętrza zaprojektowane przez Bartłomieja Martensa i Jacka Nawrockiego z pracowni Arca są nowoczesne, surowe. 

- Cieszy mnie to połączenie surowego betonu z materiałami szlachetnymi. Podłoga jest z dębu kanadyjskiego, tzw. wędzonego. Ciepło daje sufit wykonany z miedzianej siatki - pokazuje dyrektor Zaleski. - Poręcze przy schodach jako tło mają dwustronne szyby wypełnione w środku kamykami. Podwójne szyby z kamieniami umiejętnie wykorzystane są też przy stolikach. Podświetlone od środka dają sympatyczny nastrój.

Widzów wita cytat ze "Studium o Hamlecie" Stanisława Wyspiańskiego - "Labirynt zwany teatrem..." - Ten cytat z Wyspiańskiego odwołujący się do Szekspira mówi nam coś bardzo ważnego o istocie teatru - mówi Jarosław Kilian. - Teatr to labirynt, w którym jest wiele ścieżek. W którym najważniejsze staje się poszukiwanie szlaku. Tych dróg szukają aktorzy, reżyserzy, ale i widzowie. Tak się składa, że twórca Teatru Polskiego Arnold Szyfman dał swojej książce tytuł "W labiryncie teatru".

Na razie w sensie dosłownym labiryntem jest nowy budynek. Scena Kameralna i Teatr Polski są połączone. Przez nową część wchodzimy też na zaplecze sceny głównej. Pracownicy teatru zyskali nie tylko salę prób, salę do prób muzycznych, ale też windę. Do nowego budynku przeniosą się też: archiwum teatru, pracownie perukarska i szewska, pralnia oraz farbiarnia. Będą też pokoje gościnne, a w podziemiach garaż dla widzów.

- O tym, żeby na tyłach Teatru Polskiego powstała scena kameralna, marzył już Szyfman - przypomina dyrektor Zaleski. - Teatr Polski i Scena Kameralna stanowią teraz całość. To ciekawe połączenie architektury nowoczesnej z klasycystyczną. Te dwa budynki korespondują ze sobą. Pomysły zastosowane teraz przez architektów Wojciecha Szymborskiego i Jacka Zielonkę rymują się z propozycjami wprowadzonymi przez Przybylskiego.

- Scena Kameralna to od początku do końca dzieło dyrektora Jerzego Zaleskiego, który odważył się na tę nietypową inwestycję i doprowadził ją do końca. Poświęcił tej pracy wiele lat życia. A trzeba dodać, że nie była to droga usłana różami - podkreśla Jarosław Kilian.

Dla obu dyrektorów otwarcie nowej sceny jest momentem pełnym emocji. To jednocześnie ich pożegnanie z Teatrem Polskim. Jerzy Zaleski pracował tu aż 50 lat, w przyszłym roku przejdzie na emeryturę. Z końcem sezonu odejdzie Jarosław Kilian. We wrześniu 2010 r. dyrekcję Teatru Polskiego obejmie Andrzej Seweryn.

Dorota Wyżyńska
Gazeta Wyborcza Stołeczna
31 października 2009

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...