Nowe oblicze Ofelii

"Hamlet" - reż. Tadeusz Bradecki - Teatr Dramatyczny m.st. Warszawy

Tegoroczna premiera (18 stycznia 2019 roku) Hamleta w Teatrze Dramatycznym wniosła na scenę nie tylko nowy przekład (pióra Piotra Kamińskiego) szekspirowskiego dramatu, ale przede wszystkim nietypowe oblicze Ofelii.

Kreacja postaci Ofelii (Martyna Byczkowska) zdumiewa. Co nie znaczy, że przyćmiewa Hamleta (Krzysztof Szczepaniak), bo nawet pozostaje w jego cieniu. Ofelia to alter ego głównego bohatera – subtelne i kobiece, nieodgadnione i tajemnicze. Zdecydowanie mniej małomówne. O ile kreacja Hamleta jest jednoznaczna, o tyle postać Ofelii przeciwnie. To mieszanka naturalności, niewinności i intrygantki zarazem. Młoda famme fatale o silnej osobowości, temperamencie, ale delikatnej i dziewczęcej urodzie, w różowej, zwiewnej sukience.

We wszystkich niemal scenach jest oszczędnym w słowa obserwatorem, może nawet niezauważalnym, stojącym gdzieś z boku, dosłownie podpierającym ściany. Trafny komentator rzeczywistości. Może właśnie stoicki spokój i kamienna twarz, zimne spojrzenia sprawiają, że wydaje się górować nad innymi postaciami. Jak pomnik. Jest zdystansowana, wręcz nietykalna. Jest w niej coś królewskiego. Nie jest uległą, rozkochaną Ofelią jak z obrazów prerafaelitów, ale zdecydowaną, w pewien sposób nieugiętą nawet względem Hamleta.

Ofelia co prawda jest wtłoczona w świat intryg i kłamstwa, ale jednocześnie wewnętrznie wolna, nie daje sobą manipulować. Treść nowego przekładu pozostaje zgodna z oryginałem, ale chodzi tu o interpretację postaci Ofelii. Wypowiada ona swe kwestie twardo i ironicznie, może nieco ozięble, obojętnie i kpiarsko, nierzadko z teatralnym patosem, który wykpiwa społeczne konwenanse.

Świat to teatr. Szczególnie dla kobiety. Względem zakłamanego królewskiego dworu jej postawa jest wyraźnie negatywna, co wyraża się w zdawkowych odpowiedziach przyprawionych szczyptą ironii: "Tak, panie, będę posłuszna". Jej sytuacja jest może nawet bardziej dramatyczna niż sytuacja samego Hamleta. Przede wszystkim jest młodą kobietą, w hierarchii społecznej jest niżej postawiona niż syn króla. Wie, że musi być posłuszna, że właśnie taką rolę przydzielił jej los. Właściwie jedyną formą buntu czy sposobem zachowania zdrowego rozsądku jest ironia i dystans.

Widz tak naprawdę nie poznaje jej prawdziwej twarzy aż do końca. Nawet w ostatnich scenach wydaje się panią swego życia. I chociaż pękły konwenanse, zerwały się nitki nią sterujące – śmierć ojca i odejście Hamleta – chociaż Ofelia podąża już tylko sobie znanymi drogami, to jednak budzi i podziw, i współczucie. To nie jest Ofelia, która oszalała. Dumna i zdecydowana kobieta mająca odwagę sprzeciwić się i kpić z całego dworu. Jednak pozostaje sama. Niezrozumiana.

 

Magdalena Burek
Dziennik Teatralny Warszawa
28 marca 2019
Portrety
Tadeusz Bradecki

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia