Nowy spektakl w TrzyRzeczu ukazuje prawdę o młodych

"Od -18° W Białymstoku do -7° w Trómieście" - reż. Konrad Dulkowski - Teatr TrzyRzecze w Białymstoku

Spektakl o długim tytule na scenie się nie dłuży. Bohaterowie sq prawdziwi, pokazują doskonale (choć trochę generalizująco) pokolenie dzisiejszych młodych.

Znajomości bez dalszego ciągu, na jedną noc. Wyzucie z uczuć, ale tylko tych pozytywnych. Za to nagromadzenie negatywnych i złych. Aż dziw bierze, że to może być udziałem jednej, zaledwie 21-letniej dziewczyny. I pojawia się pytanie: gdzie leży przyczyna takiego stanu rzeczy?

Może w toksycznych relacjach z matką, o których w spektaklu "Od -18° w Białymstoku do -7° w Trójmieście" jest sporo. Autorką tekstu jest Anna M. Pawlowicz. Na scenę białostockiego Teatru TrzyRzecze przeniósł go Konrad Dulkowski. W głównych rolach występują Agnieszka Findysz i Krzysztof Koła. Pojawia się też Paweł Rutkowski. Jednak na scenie są

nie tylko aktorzy, ale też muzycy. Widzowie mogą posłuchać trio pod przewodnictwem Nataszy Topór. Oprócz niej grają na żywo Krzysztof Ostasz i Zbyszek Rusiłowicz. Wydają się idealni do ilustracji tego spektaklu. Momentami są dramatyczni i depresyjni, innym razem liryczni, Topór śpiewa, a jej głos rozpływa się po przestrzeni TrzyRzecza.

Spektakl często konwencją przypomina sen. I to nie dobry i miły, a koszmarny. Główna bohaterka, bezimienna (Findysz) musi zmierzyć się z całym światem, negatywnie do niej nastawionym. A może to ona ma złą postawę? Mówi, że wyjedzie (jak pewnie każdy z nas choć raz w życiu), zacznie wszystko od nowa, a nie robi tego. Chce zmienić

swoje życie, a trwa w chorych sytuacjach. Kiedy (w "keba-bowni"!) wydaje się, że może ma szansę na szczęście, znalezienie miłości, sama wszystko niszczy. Boi się i reaguje agresją. W spektaklu jest dużo mocnych słów, przekleństw. Ale jest też dużo zwrotów iście poetyckich. Współgrają ze sobą, choć co wrażliwszych widzów mogą razić. Pewne

jest, że tekst jest napisany przez świetną obserwatorkę, która sama jest młoda, więc w świecie swoich bohaterów łatwo się odnajduje. Choć sama przyznaje, że nie wie, czy ich lubi. Ciężko bowiem polubić kogoś, kto ciągle gra w chore gierki. Albo kogoś, kto usiłując stać się zupełnie innym niż własna matka, staje się taki sam jak ona.

Urszula Krutul
Gazeta Współczesna
1 lutego 2014

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...