O Aktorkach

"Stworzenia sceniczne" reż. Robert Czechowski - 2. Teatr Konesera

Druga edycja Teatru Konesera - przeglądu mistrzowskich przedstawień odbywających się w Teatrze Małym w Tychach rozpoczęta została 17 września spektaklem Lubuskiego Teatru im. Kruczkowskiego w Zielonej Górze pt. "Stworzenia sceniczne" w reżyserii dyrektora lubuskiej sceny - Roberta Czechowskiego. I było to otwarcie godne tyskiego przeglądu

„Stworzenia sceniczne” to sztuka o pierwszych w Europie kobietach-aktorkach które przecierały szlaki kolejnym pokoleniom gwiazd sceny płci żeńskiej. Jak pokazuje spektakl – nie była to łatwa ani przyjemna „robota”. Autorką tego dobrze napisanego dramatu jest brytyjska pisarka April de Angelis, również aktorka i autorka kilkunastu innych dramatów historycznych. W „Stworzeniach scenicznych” opisuje losy pierwszych angielskich aktorek, które jako pierwsze w Europie – wedle prawdziwych, historycznych źródeł – dostały prawo do występowania na londyńskiej scenie w VXII wieku, za przyzwoleniem Karola II. Kobiety te, decydując się na bycie aktorkami godziły się również na społeczny ostracyzm, marginalizację oraz – w wielu wypadkach – nie uniknęły porównań do kurtyzan. 

Lubuski spektakl rewelacyjny sposób pokazuje, jak trudno jest kobiecie wyzwolić się z pęt patriarchatu i odnaleźć się w tym trudnym, po męsku urządzonym świecie. Jego mechanizm bezlitośnie eliminuje kobiety, które pragną czegoś więcej niż tylko wychowywania potomstwa i gotowania obiadów. Spójrzmy na pierwsze europejskie aktorki – bohaterki „Stworzeń scenicznych”: mają wielu adoratorów, ale nie mogą założyć rodzin – ciąża od razu skreśla ich sceniczną karierę; grają tylko do pewnego wieku – kiedy przychodzi starość muszą zejść ze sceny, gdyż publiczność zadowala widok młodych ciał; prowadzą lekki tryb życia, mają wielu kochanków, stąd granica między aktorką a prostytutką łatwo potrafi się zatrzeć; wreszcie – pozbawione pracy zwykle kończą albo jako prostytutki albo umierają z głodu.

Sam tytuł sztuki w dość oczywisty sposób znaczy ich sposób ich traktowania w przeszłości – aktorki te nie były traktowanie jako kobiety, ale jak stworzenia właśnie. W sztuce de Angelis pojawia się porównanie ich do niedźwiedzi, które w cyrku, znajdującym się niegdyś w tym samym miejscu co teatr, co wieczór zabawiały widownię – podobnie jak aktorki. Funkcja kobiety-aktorki zostaje więc sprowadzona tylko i wyłącznie do zabawiania – na podobieństwo owych niedźwiedzi – gawiedzi. Co więcej – niedźwiedź w cyrku jest tutaj także symbolem pewnego wynaturzenia – tak też traktowane są pierwsze aktorki: jako kobiety nie na miejscu, czyli coś nienormalnego, społecznie nienormowanego.

Spektakl w reżyserii Roberta Czechowskiego otwiera i zamyka ta sama klamra kompozycyjna – aktorki w podobnych pozycjach „budzą” się do widowiska i w tych samych pozycjach zastygają w bezruchu. To spektakl bardzo „obrazotwórczy”, a ramę dla kolejnych kompozycji stanowi drewniana scena opatulona pajęczynami, podświetlona grubymi świecami, przysypana zwiędłymi liśćmi. Spowija ją oniryczny półmrok, jakby wydarzenia dziejące się na scenie były rodzajem snu, przywidzenia, nierealnej opowieści. I faktycznie – z jednej strony trudną dziś nam w nią uwierzyć. Z drugiej - historia ta, jak każda mądra opowieść – niesie w sobie wiele uniwersalnych sytuacji, opinii i refleksji. Wracając do inscenizacji – uwagę przykuwają również kostiumy aktorek stylizowane na historyczne, sięgające tradycją do omawianej epoki. Efektu dopełniają rozczochrane, barwne peruki.

Zgrabna reżyseria idzie w parze z przyzwoitym aktorstwem. Pięć aktorek w interesujący sposób kreuje swoje postaci. W pamięć zapada rola Elżbiety Donimirskiej jako Pani Betterton – powoli popadającej w zapomnienie, starzejącej się aktorki, która zmuszona jest ustąpić miejsca młodszym następczyniom. Uwagę przykuwa również Anna Haba w roli bezwzględnej Pani Marshall. Przyznać trzeba, że aktorka ta wyrasta na jedną z ‘twarzy’ zielonogórskiego zespołu, co z pewnością dobrze wróży Teatrowi, gdyż talentu i scenicznego uroku nie sposób jej odmówić.

Nieczęsto zdarza się dziś, że reżyserzy biorą na warsztat sztuki, których akcja dzieje się w czasach nam odległych, a jeśli tak czynią to albo owe dramaty uwspółcześniają, albo też tworzą dla nich uniwersalny czy też kolażowy anturaż. Cieszy więc fakt, iż śląska publiczność miała okazję obejrzeć „Stworzenia sceniczne” na tyskim przeglądzie. Myślę, że była to pasjonująca przygoda pod kilkoma względami: intelektualnym, teatralnym i estetycznym.

Marta Odziomek
Dziennik Teatralny Katowice
24 września 2011

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...