O chłopcach z Placu Broni"

Nie płacz, Nemeczku. O chłopcach z Placu Broni - aut. Łukasz Zaleski - reż. Agata Nierzwicka - Teatr Papahema w Białymstoku

Introdukcja w spektaklu „Nie płacz Nemeczku. O chłopcach z Placu Broni" w wykonaniu Sylwii Karczmarczyk jako Ferenca, stwarza klimat błyskawicznie uwalniający wyobraźnię o chłopcach z ulicy Pawła, żyjących kiedyś w Budapeszcie. A nawet i przywołuje obrazy z pamięci, które konstruowały się w czasach dzieciństwa, podczas czytania tej książki.

Lubię tego typu wprowadzenia, sygnalizujące klimat spektaklu. Tak, jak na przykład, często też dzieje się tak w Teatrze Baj Pomorski w Toruniu, kiedy Jacek Pysiak jako Czas buduje atmosferę do spektaklu „Jaskółeczka" Tadeusza Słobodzianka, w reżyserii Zbigniewa Lisowskiego.

W Teatrze PAPAHEMA, Sylwia Karczmarczyk czyni to w sposób niepowtarzalny i fantastycznie grając głosem, wycisza słowa na korzyść pojawiających się dźwięków skomponowanych przez Lenę Michajłów, a mających moc przeniesienia widza do świata Ferenca Molnara. Jednak w jej klimatycznej opowieści przywołane zostaje nazwisko pierwszej tłumaczki książki - Janiny Mortkowiczowej, która na domiar tego, że nie przetłumaczyła jej z języka węgierskiego a niemieckiego, nadała jej samowolnie tytuł „Chłopcy z Placu Broni". Odpowiedź na pytanie, czy miała do tego prawo, jest dyskusyjna. Tytuł ten występuje, bodajże tylko w Polsce. Dopiero w roku 2024 Miłosz Waligórski przełożył powieść na nowo i zachował jej oryginalny tytuł.

Dlaczego nazwisko Mortkowiczowej zostaje przywołane? Bo jej tytuł przesuwa interpretację powieści w obszar walki, bo ma wpływ na charakterystykę i wymowę postaci, bo wymodelował przez pokolenia obraz chłopców- żołnierzy, dla których walka „do ostatniej kropli krwi" jest obowiązkiem, honorem, dla której kilkunastoletni chłopiec oddaje swoje życie.

Tak skonstruowana przez autora tekstu i adaptacji Łukasza Zaleskiego oraz przez reżyserkę Agatę Nierzwicką introdukcja oraz cała inscenizacja zapowiada nowe spojrzenie na obie grupy chłopców z Budapesztu. Sygnalizuje też pojawienie się pytań, na które odpowiedź będą musieli znaleźć młodzi widzowie i dorośli, którzy obejrzą ten spektakl.

Ale od początku... Ciekawym reżyserskim pomysłem jest pierwsza scena, podczas której chłopcy z ulicy Pawła skupieni wokół gry planszowej, rozstawiają na niej figurki głównych bohaterów, ich alter ego. Jest Nemeczek, Boka, Gereb. I tutaj warto podkreślić fantastycznie dobraną obsadę. Helena Radzikowska jako Gereb aktywizuje się niczym gejzer emocji. Paweł Rutkowski w roli Boki ciekawymi środkami buduje jego charakter. Mateusz Trzmiel tworzy Nemeczka z urzekającą wrażliwością. Aktorzy fizycznie, a także i swoim indywidualnym espritem idealnie konstruują molnarowskich bohaterów wywołując u widza wrażenie budowania z kolei autentycznego espritu de corps. Co w przypadku przywołania ich z przeszłości i osadzeniu we współczesności ma wielkie znaczenie. Feri Acz, w roli którego występuje Karol Czajkowski, został fantastycznie obsadzony w aspekcie wyglądu fizycznego oraz osobowości kreowanej młodzieżowym, współczesnym zachowaniem. Od pierwszego momentu jego gra zaciera granice pomiędzy Ferim Aczem z czasów Molnara a tym, którego można dzisiaj spotkać na ulicy, na szkolnym boisku... Powstaje ciekawy język sceniczny.

Nie bez znaczenia jest tutaj scenografia i współczesne kostiumy Juliusza Żółtego, kiedy to akcja przenosi się z planszy na scenę z podobnymi wyznaczonymi kwadratami i ścianami.

Gra toczy się dalej, tylko w innych warunkach.
Scenografia wspaniale zharmonizowana jest nie tylko z akcją sceniczną, ale przede wszystkim buduje nastrój tego kilkuosobowego spektaklu. Jakże symboliczna w swej plastycznej wymowie jest scena, podczas której chłopcy trzymają przed sobą prostokątne ekrany, na których pojawiają się ich postaci.

Nie bez znaczenia jest również muzyka skomponowana przez Lenę Michajłów, a zwłaszcza piosenki. Pełne dynamiki, rytmu i efektów muzycznych przemawiają swoją instrumentacją do młodego widza. A ich interpretacji sprzyja choreografia Anny Sawickiej-Hodun.

I tak powstał wyjątkowy, kameralny obraz grupy chłopców, zainspirowany powieścią. Zobaczyłam w nim Nemeczka, który nie musiał umierać... Który nie dorósł... Usłyszałam też słowa o wojnie, o walce, o rywalizacji, o niezłomności w charakterze... O obronie własnej osobowości i prawie do przeżycia dzieciństwa... A podczas monologu Nemeczka, pojawiały się własne refleksje i przemyślenia... Czy miały one związek i z tym, że zbliżał się koniec roku 2024? Może... Ale na pewno otworzyły we mnie drogę do zrozumienia świata młodych ludzi, dla których jest on bez względu na czas, zawsze pełen niepokoju, dylematów, spraw do rozstrzygnięcia i umieszczenia siebie w określonym miejscu, by móc żyć w zgodzie ze sobą...

I wierzę, że takie właśnie jest przesłanie spektaklu... Bo powstał po to, by stawiać pytania, szukać odpowiedzi, by młodzi ludzie bez lęku stawali przed tym, co jest dla nich Niewiadome i Niezrozumiałe...
__

Spektakl obejrzałam w dniu 30 grudnia 2024 roku online, z hasłem dostępu: ilovepapahema

Spektakl powstał w koprodukcji z Teatrem im. A. Mickiewicza w Częstochowie. Zadanie dofinansowane z budżetu Miasta Białegostoku. Partner spektaklu: Akademia Teatralna im. Aleksandra Zelwerowicza w Warszawie, Filia w Białymstoku (spektakl powstał w ramach realizacji egzaminu reżyserskiego Mała Forma pod opieką pedagogiczną Agaty Biziuk-Brajczewskiej).

Ilona Słojewska
Dziennik Teatralny Kujawy
8 stycznia 2025

Książka tygodnia

Wyklęty lud ziemi
Wydawnictwo Karakter
Fanon Frantz

Trailer tygodnia