O mordowaniu i marzeniach

"Thermidor" - reż. Paweł Wodziński - Teatr Polski im. Hieronima Konieczki w Bydgoszczy

Nareszcie w Teatrze Polskim w Bydgoszczy zapanował na scenie znakomity tekst dramatyczny. I okazało się, że wielowarstwowy, fascynujący tekst dramatu jest gwarancją przedsięwzięcia artystycznego na wysokim poziomie. I mamy wyjątkowo udaną premierę dramatu Stanisławy Przybyszewskiej "Thermidor". Mamy teatr nie agitacyjny, ale konfrontacji różnych racji, metafizykę i psychiatrię rewolucji, ludzkich marzeń o lepszym życiu.

 

Rewolucja francuska dogorywa. Namordowano już co niemiara duchownych, arystokratów, ale też drobnych kupców, malkontentów, zawalidrogów. I morduje się nadal. Ale nie ma w tym już entuzjazmu i wiary, że czemuś dobremu może to jeszcze służyć.

I w takich okolicznościach na scenie pojawia się grupa rewolucjonistów skupionych w najwyższych organach rewolucyjnego państwa i spiskują przeciwko Robespierre'owi, jednemu z przywódców rewolucji. I mamy od razu atmosferę, coś pośredniego między Cosa Nostrą, Camorrą a partyjną konwencją wyborczą. Takie historyczne postacie jak Fouché, Billaud-Varenne, Barre de Vieuzac, Vilate knują przeciwko swemu kumplowi Robespierre'owi. Już wiedzą, że rewolucja chybiła swoich celów. Już wiedzą, że rewolucja zmieniła się w swoją okrutną parodię. I obwiniają o ten stan rzeczy siebie nawzajem i co tak charakterystyczne dla wszelkich rewolucji - społeczeństwo. Fouché tak powie o francuskim społeczeństwie: - Drodzy przyjaciele, człowiek jest o wiele za blisko spokrewniony ze świnią, ażeby mógł nie stykać się z gnojem i brudami

Rewolucja kończy się przekonaniem, że lud, Francuzi nie dorośli do celów rewolucji. Francuzi zawiedli. Na bydgoskiej scenie znakomicie udało się odtworzyć tę dekadenckość i schyłkowość rewolucji. Postacie wiedzą o swoich zbrodniach, sprzeniewierzeniach, zdradach. Wzajemnie siebie oskarżają. Nie mają co do siebie złudzeń. Zadziwiający jest ich stosunek do Robespierre'a. Podziwiają go i nienawidzą. Wielkie hasło rewolucji "Wolność, Równość, Braterstwo" tapla się tu w kalkulacjach politycznych, w psychiatrycznym sosie kompleksów i przewin bohaterów. I wszystko to znakomicie zagrane przez takich przede wszystkim aktorów jak Mirosław Guzowski, Roland Nowak, Maciej Pesta czy Jakub Ulewicz. I mieliśmy w krótkich scenkach eksplozje strachu, nienawiści, cynizmu. Donos i denuncjacja wisiały cały czas w powietrzu.

Nie miejsce tu na analizę poszczególnych postaci i ich niezwykle wyrazistych relacji, ale z najczystszym sumieniem polecam - warto pójść do Teatru Polskiego i zobaczyć jak Mirosław Guzowski miota się między marzeniem, strachem a zbrodnią, jak Maciej Pesta kretynieje wprost na naszych oczach, jak Jakub Ulewicz miota się między rewolucyjną frazeologią a nagą prawdą o rewolucji i na przykład jak Marcin Zawodziński dziennikarzy, kupczy artykułami w czasach rewolucji.

Stanisława Przybyszewska uważała, że rewolucja jest po równi starciem obiektywnych procesów historycznych i ludzkich charakterów. Reżyserowi Pawłowi Wodzińskiemu i aktorom udało się ten proces jednocześnie historyczny, polityczny, ekonomiczny oraz psychologiczny znakomicie z dramatu wywieść. I mieliśmy na scenie pazerność, sentymentalizm, polityczną intrygę. A wszystko to w cieniu gilotyny, w atmosferze dintojry, zakorzenione w obiektywne procesy socjologiczne i polityczne. Tu o wydarzeniach decyduje ilość chleba na rynku i nadciśnienie tętnicze Robespierre'a.

Najbardziej niesamowite relacje zachodzą w dramacie Przybyszewskiej właśnie między Robespierre'em a Saint-Justem. Przybyszewska jako intelektualistka, ale też jako kobieta, jest zafascynowana Robespierre'em. Podziwia go a może nawet kocha. Jest dla niej uosobieniem rewolucyjnych cnót. Ta gruntownie osamotniona kobieta, głodująca i narkotyzująca się w lichym baraku w Gdańsku, ale przecież znakomicie wykształcona, na chwilę przed wybuchem najstraszniejszych z wojen, nienawidząca swego ojca i Polaków, cyzelowała postać Robespierre'a, wręcz dopieszczała. Był on dla niej swoistym świętym rewolucji. Jako partnera w "Thermidorze" podsunęła Robespierre'owi młodego dandysa i rewolucjonistę Saint-Justa. I czytając dramat nie można mieć większych wątpliwości, że Saint-Just jest swoistym alter ego samej autorki dramatu. Saint-Just podziwia, kocha, wątpi, no, istna kochanka Robespierre'a.

W realizacji Pawła Wodzińskiego ten kontekst psychoanalityczny blaknie. Robespierre wyraźnie dominuje nad Saint-Justem. I prawdę powiedziawszy trochę żałuję, że nie doszło do konfrontacji tego uwielbienia z cynizmem, agonii rewolucji z (a niech tam, powiem to) z jej orgazmem i ekstazą. A aktorzy, Grzegorz Artman grający Robespierre'a i Piotr Wawer jako Saint-Just pokazali, że byliby w stanie takie polityczno-psychiatryczne widowisko, misterium wręcz, nam stworzyć. I aż się o to prosiło. Suchy, kostyczny, karykaturalny Artman i efebowaty, minoderyjny Wawer!? Ach! I obaj wciągający Francję w ostateczne otchłanie zatraty, z której ma się narodzić nowy, wspaniały świat i człowiek rewolucji.

Trudno. Wodziński poszedł inną drogą. A mianowicie pokazał przede wszystkim Robespierre'a jako wizjonera przyszłości i uosobienie konfliktów niszczących życie społeczne do dziś. W znakomicie zrealizowanym przez Artmana monologu udało się dokonać rzutu rozpaczy osiemnastego wieku w wiek dziewiętnasty i dwudziesty. I kiedy Robespierre woła na bydgoskiej scenie: - Chcę dla człowieka uratować jego człowieczeństwo, jego prawo do własnego życia - no, to jesteśmy już w dwudziestym pierwszym wieku, kiedy kapitał rządzi wszystkim i bierze nas do niewoli nawet kiedy o tym nie wiemy i nie sprawia nam to większej przykrości - o, właśnie w telewizji dziewczyna reklamuje nowe prezerwatywy, kuszący kapitał.

Przed premierą Paweł Wodziński przestrzegał przed snuciem asocjacji między dziełem Przybyszewskiej a współczesnymi wydarzeniami politycznymi i słusznie, panie Pawle, kuda bowiem zegarkowi Sławomira Nowaka do szaleństwa, marzeń i rozpaczy Robespierre'a.

Krzysztof Derdowski
Bydgoszcz24.pl
4 grudnia 2014

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia

Łabędzie
chor. Tobiasz Sebastian Berg
„Łabędzie", spektakl teatru tańca w c...