O naiwnym Szwejku
"Szwejk" - reż: Robert Talarczyk - Teatr Polski w Bielsku-Białej"Szwejk" w reżyserii Roberta Talarczyka stanowi niebagatelną wizytówkę bielskiego Teatru Polskiego. Jest wielkim widowiskiem słowno-muzycznym, angażującym prawie 30 aktorów nie tylko z Bielska-Białej.
Historia „dzielnego wojaka” w spektaklu Talarczyka staje się pretekstem do sportretowania innych ludzi, których Szwejk na swej drodze miał okazję spotkać: między innymi porucznika Lukasza, porucznika Duba czy Feldurata Katza. Wszyscy okazują się, jak śpiewa Anioł Austro-Węgier (w tej roli rewelacyjna Anna Guzik) „zmęczeni, znudzeni światem”. Mało tego. Ich wady nieraz przewyższają zalety, co, w połączeniu z komicznymi przypadkami, które się im przytrafiają, zakrawa o absurd i wywołuje na widowni śmiech. Aktorzy dzięki muzycznej formule przedstawienia mają okazję do zaprezentowania swoich wokalnych możliwości. Pseudo-musical zbliża bielski teatr do tego, co na co dzień podziwiać możemy w chorzowskiej Rozrywce.
Bielscy aktorzy świetnie odnajdują się w swoich rolach i czuć, jak wielką przyjemnością jest dla nich gra w takim typie spektaklu. Bernard Krawczyk – aktor scen śląskich - tym razem wcielił się w postać narratora (Pana Boga) i Franciszka Józefa. Znamienne, że większość aktorów grała po dwie, albo nawet trzy postaci. W tytułowej roli wystąpił gościnnie Grzegorz Halama. Jest to postać tak charakterystyczna dla polskiej sceny kabaretowej, iż trudno oprzeć się wrażeniu, że jego Szwejk to kolejne - znane nam z mediów - wcielenie hodowcy drobiu: Pana Józefa . Nie jest to jednak żaden zarzut wobec przedstawienia. Szwejk dzięki interpretacji Halamy nabiera realnych kształtów. Jawi się jako ktoś naiwny, zagubiony, ale i zabawny, pogodzony ze swym losem.
Na uwagę zasługują bardzo pomysłowe rozwiązania sceniczne. Dziewczyny (w tych rolach rewelacyjne: Magdalena Gera, Magda Korczyńska, Ewa Pirowska oraz Katarzyna Zielonka), w zależności od sceny, są między innymi albo seksownymi pielęgniarkami lub rozszczekanymi psiakami. Zamieniają się też w niezwykle plastyczne, ruchome rekwizyty jak na przykład ołtarz. Są prawie nieustannie obecne na scenie, nadając spektaklowi symboliczny wymiar.
Niezwykle barwna jest tez choreografia autorstwa Katarzyny Aleksandry - Kmieć. Nie ma w spektaklu żadnego chaosu, a niektóre układy taneczne naprawdę robią wrażenie. Wszystko układa się w jedną spójną całość. Chociaż, osobiście, nie dorabiałbym żadnej ideologii do całego spektaklu. Przedstawienie ma charakter wysoce eskapistyczny i służy miłemu spędzeniu sobotnigo wieczoru. Nie zmusza do refleksji, nie przekazuje niczego nowego, co wcale nie jest w tym przypadku zarzutem. Spektakle w rodzaju „Szwejka” zwiększają różnorodność tego, co bielski teatr chce oferować swej publiczności. Emocjonalne, kameralne przedstawienia pojawiają się na Małej Scenie, a Duża w końcu od tego jest, by traktować ją jako przestrzeń do wystawiania bardziej widowiskowąych sztuk.
„Szwejk” nie jest zwykłą komedią, nie jest też musicalem. Mam wrażenie, że stanowi sam dla siebie oddzielny gatunek. Może jest trochę zbyt długi, co wymaga od widzów nie malej cierpliwości, ale na pewno rozwija życie teatralne w Bielsku-Białej, o czym świadczyć może nagroda IV Festiwalu Teatrów Europy Środkowej „Sąsiedzi” w Lublinie, którą "Szwejk" został uhonorowany.