O przyjaźni i samotności

„Odzyskane święta" – reż. Katarzyna Hora – Teatr Lalek Pleciuga w Szczecinie

Opowieść o przyjaźni i samotności, o magii świąt i gestach, które są ważne nie tylko wtedy, kiedy świecą lampki na choince, na stole jest sernik, a w telewizji leci Kevin. „Odzyskane święta" Teatru Lalek Pleciuga to ciepła historia, w której znajdziemy wszystkie te elementy.

Każdy z nas miał w dzieciństwie swoją ulubioną zabawkę, z którą nigdy nie chciał się rozstać, nawet jeśli była stara, zniszczona, bez nogi czy ręki. Żadna nowa i piękna nie była w stanie zastąpić tej ukochanej, uważanej za przyjaciela i towarzysza naszego dzieciństwa. Podobnie jest w historii opowiedzianej w Teatrze Lalek Pleciuga.

Dla pięcioletniego Piotrusia Strażak Tom to nie tylko zwykła zabawka, ale przyjaciel, którego nie zastąpi żaden nowy prezent. Gdy ginie w ferworze świątecznych przygotowań, Piotruś postanawia go odnaleźć. Podczas misji ratunkowej Piotruś pozna drogę, jaką odbywają śmieci, a raczej te przedmioty, które dorośli za śmieci uważają. Spotka w drodze gazetkę reklamową, porzuconego pieska i Śmieciową Królewnę.
Ten spektakl to typowa opowieść drogi, w której podróżujący bohater spotykając różne osoby, poznaje świat, uczy się nowych rzeczy i zmienia spojrzenie na wiele spraw.

Piotruś, grany przez Gabrielę Golę, jest typowym 5-latkiem, który uwielbia zabawy w towarzystwie swojego strażaka. Mama, skupiona na obowiązkach domowych i przygotowaniach do świątecznej kolacji, nie zwraca uwagi na syna, który cały czas próbuje nawiązać z nią rozmowę. Ojciec jest nieobecny, więc dziecko czuje się samotne. Dlatego rozmawia z zabawką. Kiedy zabawka znika, rozpacz dziecka jest ogromna. Nie cieszą go nowe prezenty, ani wizyta Babci i Dziadka. Tym bardziej, że Dziadek w ogóle nie przejmuje się jego fanaberiami i myśli tylko o tym, żeby zjeść sernik i obejrzeć „Kevina samego w domu" w telewizji. W tej sytuacji Piotruś znika z domu i zaczyna szukać przyjaciela.

Gabriela Gola świetnie się sprawdza zarówno jako chłopiec pełen wigoru, jak i wrażliwe dziecko. Przygnębiona w samotności, rozkwita w towarzystwie innych, a towarzystwo to zacne. Gdzie można się udać, kiedy mama wyrzuca naszą ulubioną zabawkę? Oczywiście na śmietnik. Na śmietniku Piotruś spotyka zabawną Gazetkę ( Magdalena Dudek), która cierpi, bo nikt się nią nie interesuje. Jest samotna Królewna Śmietka (Marta Łągiewka), która nie ma rodziców i też jej nikt nie chce. Podobnie z Pieskiem (Maciej Sikorski) i Misiem (Mirosław Kucharski). Wszyscy oni tworzą coś w rodzaju Śmietnikowego Salonu Odrzuconych. Ale dzięki temu, że są razem, czują się znacznie szczęśliwsi, chociaż dojmującym uczuciem jest tęsknota za przeszłością, za lepszymi czasami, kiedy mieli swoje rodziny i czuli się kochani.

Kluczową postacią dla dramaturgii jest Helena (Edyta Niewińska-Van der Moeren), energiczna przewoźniczka śmieci, która doskonale zna całe towarzystwo, czasami zagada, czasami da jakąś radę, i dzięki temu sama też poczuje się lepiej, bo, podobnie jak inni, jest samotna, więc pracuje w święta. To ona wpada na pomysł, żeby pojechać do spalarni odpadów, do ostatniego miejsca, gdzie można znaleźć wyrzuconą na śmietnik zabawkę, a konkretnie Strażaka Toma (Maja Bartlewska).

W spalarni pracuje zgorzkniały Ernest (Rafał Hajdukiewicz) bez ręki, który dba o to, żeby proces produkcyjny przebiegał bez zakłóceń. Jego jedynym towarzyszem jest Ogi (Krzysztof Tarasiuk), czyli ogień.

Po wielu perypetiach Piotruś w końcu odnajduje swojego Strażaka Toma, a Piotrusia odnajduje Mama. Tych szczęśliwych spotkań po latach będzie tu więcej, ale nie będę zdradzać szczegółów, bo warto to samemu obejrzeć.

Spektakl jest bardzo ciekawy w warstwie wizualnej, za co odpowiada Adrianna Duda. W związku z tym, że Partnerem Głównym projektu „Energia z serca", w ramach którego powstał spektakl świąteczny, jest EcoGenerator – Zakład Termicznego Unieszkodliwiania Odpadów w Szczecinie, dekoracje nawiązują do miejsc, w których przechowuje się i spala nasze śmieci. Wszystkie elementy wykorzystane w scenografii pochodzą recycklingu. Ściana została w całości wykonana z plastikowych butelek, lalki powstały z tego, co już było w pracowni lalkarskiej, a kostiumy z tkanin znalezionych u teatralnych krawcowych. Do tego Piotr Nykowski wykreował piękne efekty świetlne, które akcentowały poszczególne sceny.

Warto też wspomnieć o muzyce Piotra Śnieguły, która tworzyła klimat każdej sceny, od świątecznego, po dramatyzm jednej akcji jak z horroru, czyli ratowania Toma przed ogniem.

Niewątpliwie elementy ekologiczne mają wymiar edukacyjny, zarówno dla dzieci, jak i dla dorosłych. Nauka poprzez sztukę zazwyczaj się sprawdza, a tutaj jest podana w lekki sposób.

Natomiast najważniejszym tematem tego spektaklu są relacje między ludźmi. Rodziny, w których dzieci czują się samotne i niewidzialne, w których ludzie się mijają nie zwracając na siebie uwagi, a z drugiej stronie tworzone z konieczności wspólnoty samotników, którzy w tych wspólnotach znajdują namiastkę rodziny. Rodziny, dla których podczas świąt najważniejsze jest chorobliwe wręcz sprzątanie, kupowanie i skupianie się na rzeczach, które są mniej istotne, ale wynoszone na pierwszy plan. Jakby sens świąt polegał na sprzątaniu, myciu okien i gotowaniu, a nie spotkaniu z drugim człowiekiem.

Może widzowie tego spektaklu uznają, że jednak priorytety należy ustawić inaczej.

Małgorzata Klimczak
Dziennik Teatralny Zachodniopomorskie
6 grudnia 2024
Portrety
Katarzyna Hora

Książka tygodnia

Ulisses
Społeczny Instytut Wydawniczy Znak
James Joyce

Trailer tygodnia