O przyjemności miłości

48. Festiwal im. Jana Kiepury

"Miłość sama w sobie jest przyjemnością. Miłość to stan szczęścia, który przepełnia ciało i duszę boską energią" - mówiła Małgorzata Walewska w jednym z wywiadów. Wczoraj, w poniedziałek, 11 sierpnia tę "Przyjemność miłości" ("Plaisir d'amour") artystka wyśpiewała z towarzyszeniem harfistki Małgorzaty Zalewskiej w ramach 48. Festiwalu im. Jana Kiepury w Krynicy-Zdroju.

Niestety, koncert przerwała gwałtowna burza; huk uderzających kropel o dach Domu Festiwalowego uniemożliwił prezentację recitalu, tak bardzo przecież kameralnego, wręcz intymnego. Trzeba było czekać około pół godziny, by muzyka znów zabrzmiała. Ale warto było, bo wieczór okazał się niezwykły.

Cały recital został skonstruowany wokół miłości, a co za tym idzie zdrady, namiętności, tęsknoty. Małgorzata Walewska, która poprzedzała muzyczne prezentacje omówieniami utworów, zwróciła uwagę, że "krótko trwa uniesienie, a potem ból i cierpienie". Zabrzmiały pieśni i arie francuskich kompozytorów. Wieczór otworzyła tytułowa "Plaisir d'amour", pieśń XVIII-wieczna, autorstwa Jeana-Paula Martiniego. Nie zabrakło też m.in. kompozycji Berlioza, a także wspaniałych pieśni Reynaldo Hahna do poezji francuskiej, między innymi Wiktora Hugo. Małgorzata Walewska nie byłaby sobą gdyby na recitalu nie zabrzmiała aria jej ulubionej bohaterki, Dalili, z opery "Samson i Dalila" Camile'a Saint-Saensa. To partia ważna w życiu artystki, gdyż debiutowała nią na scenie słynnej Metropolitan Opera

w 2006 roku.

Małgorzata Walewska, która znana jest ze scen operowych, polskich i zagranicznych, pokazała na festiwalu w Krynicy swoje nowe oblicze: kameralne. W historiach opowiadanych poprzez pieśni wiele było słodyczy, tęsknoty, uwielbienia. Jej interpretacja, wyciszona, bez muzycznych fajerwerków i technicznych popisów, ale przez to szalenie przejmująca, zachwycała publiczność o czym świadczyły mocne brawa po każdym utworze, a na finał owacja na stojąco. Okazało się, że głos i harfa, czyli Małgorzata Walewska i Małgorzata Zalewska, to idealne połączenie dla opowieści o miłości.

48. Festiwal im. Jana Kiepury rozkręcił się już na dobre. Wczorajszy Klub Festiwalowy,

w którym bohaterami byli soliści poprzedniego dnia: Bożena Zawiślak-Dolny wraz z córką Katarzyną oraz Jacek Wójcicki i Michał Kutnik zgromadził tłumy widzów. I tak jak na tego typu spotkania przystało było dowcipnie i poważnie. Prowadząca rozmowę Elżbieta Gładysz, szefowa Stowarzyszenia "Aria" była doprowadzała artystów do zwierzeń dotyczących

ich życia prywatnego i zawodowego. Rozmowom towarzyszyła muzyka. Zabrzmiała m.in. słynna piosenka "Serce" z filmu "Świat się śmieje".

Gwiazdą wczorajszego hejnału kiepurowskiego był Jacek Wójcicki. Po uderzeniach zegara zwiastującego południe, po wysłuchaniu nagrania "Kujawiaka" w wykonaniu patrona festiwalu, z muszli koncertowej Jacek Wójcicki odśpiewał piosenkę z repertuaru Jana Kiepury: "Ninon, ach uśmiechnij się".

Wczorajszy dzień przyniósł festiwalowi dwa nowe cykle imprez towarzyszących. Ruszyły popołudniowe koncerty muzyki kameralnej w kościołach. Cykl zainaugurował - przy udziale burmistrza Dariusza Reśko - występ Iwony Sochy (sopran) i Kristiny Kutnik (fortepian). Zgromadzona w krynickiej cerkwi grekokatolickiej publiczność była zachwycona i zmusiła artystki do bisów. Zabrzmiały utwory m.in. Bacha, Chopina, Mendelssohna.

Także wczoraj rozpoczął się w sali balowej Starego Domu Zdrojowego cykl pokazów multimedialnych. Na początek, została wyświetlona "Carmen" zrealizowana przez Gliwicki Teatr Muzyczny z Małgorzatą Walewską w roli tytułowej.

Dziś kolejny, czwarty dzień festiwalu. Co nam przyniesie? Wiele atrakcji, w tym długo oczekiwany "Koncert na trzech tenorów". Szczegółowy program: festiwalkiepury.pl.

Zapraszamy!

Agnieszka Malatyńska-Stankiewicz
Materiał Teatru
13 sierpnia 2014

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia