O sercu PPA

XXXIII Przegląd Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu

Nikt z tych łamiących wszelkie bariery "nowatorów" nie pamięta, jaka była idea tego skromnego, artystycznego pomysłu. Pierwszy PPA nazywał się PAL, czyli Przegląd Piosenki Literackiej "Liryka '76", drugi tytułował się już Przeglądem Piosenki Aktorsko-Literackiej, dopiero trzeci w roku 1980 przyjął obecną nazwę i skrót PPA.

Gdyby po 36 latach były jeszcze we Wrocławiu osoby, które nie potrafią rozszyfrować skrótu PPA, rozwijam całą rolkę wiedzy - PPA to Przegląd Piosenki Aktorskiej, który po raz 33. powoli chyli się w stronę finału, a wybrzmi jutro. Dziś poznamy zdobywcę Złotego Tukana i właściciela czeku na 10 tysięcy euro za aktorską interpretację piosenki. Czek zamiast do jakiegoś aktorzyny czy aktoreczki z bożej łaski odebrać może student I roku informatyki z Łodzi albo przyszła polonistka czytająca teraz sterty lektur z pozytywizmu na II roku studiów w Uniwersytecie Warszawskim. Dlaczego akurat ci? Aktualny regulamin PPA mówi, że śpiewać każdy może i takie są teraz trendy. Wysiłki śpiewacze zajmują najlepszy czas antenowy na wszystkich telewizyjnych stacjach. PPA, na szczęście, wypadł z szeregów tej mafii idiotyzmu.

W trakcie pierwszych wrocławskich spotkań z piosenką aktorską istotę wyróżniającą ten akurat gatunek utworu muzycznego z tekstem wśród innych ekscesów artystycznych najcelniej zdefiniował kpiarz i bard narodowy, ale też przez wiele długich lat niemal etatowy juror konkursów PPA Wojciech Młynarski. Jego zdaniem tym wyróżnikiem było to, iż "aktor gra, że śpiewa, a czego nie dogra, to dowygląda". Aby więc wziąć udział w tym konkursie, należało wtedy mieć aktorski dyplom, ewentualnie legitymację szkoły teatralnej, a w najgorszym przypadku być studentem wydziału wokalno-aktorskiego jednej z wyższych szkół muzycznych, bo była to inwentaryzacja zasobów wokalno-muzycznych w polskich teatrach. Tym się właśnie wrocławski PPA wyróżniał wśród innych festiwali piosenek wszelakich. Co na dłuższą metę, jak się okazuje, tylko na pozór, wydawało się logiczne.

Proponowałem utworzyć nawet nowy skrót PPPPA, w rozwinięciu Przegląd Piosenki Przedszkolnej Przyszłych Aktorów.

Konkursową formułę rozszerzył niczym bohater komedii Stanisława Barei, który proponował architektom wybudowanie osiedla mieszkaniowego na środku jeziora, wieloletni dyrektor PPA Roman Kołakowski, który całkowicie skomercjalizował to kruche i delikatne w swojej genezie przedsięwzięcie. Szczytem tego "myślenia" było totalne zwycięstwo licealistki (!), tuż przed maturą, Natalii Sikory nad armią państwa aktorostwa. Na 26. PPA w roku 2005 owa małolata, która dziś jest już zawodową aktorką poszukującą własnej artystycznej drogi, zgarnęła wszystkie prestiżowe nagrody. Od Grand Prix po nagrodę żurnalistów.

Sam do tego dołożyłem podpis, uważając, że w takiej formie należy ten rozmyty we wszystkie strony bajzel zamknąć i zacząć penetrować talenty już w szkołach podstawowych. Proponowałem utworzyć nawet nowy skrót PPPPA, w rozwinięciu Przegląd Piosenki Przedszkolnej Przyszłych Aktorów. Przy budżecie PPA w tamtych latach (3-4 min zł) mógł on odnieść nawet światowy sukces.

Nikt z tych łamiących wszelkie bariery "nowatorów" nie pamięta, jaka była idea tego skromnego, artystycznego pomysłu. Pierwszy PPA nazywał się PAL, czyli Przegląd Piosenki Literackiej "Liryka '76", drugi tytułował się już Przeglądem Piosenki Aktorsko-Literackiej, dopiero trzeci w roku 1980 przyjął obecną nazwę i skrót PPA. Genezą było odcięcie się od kreowanego przez telewizję festiwalowego chłamu. Odcięcie się od niego i powszechnej chałtury, by obracać się w najwyższych obszarach sztuki literacko, muzycznie i aktorsko wysublimowanej. Jednym z wzorców była wówczas Ewa Demarczyk i jej piwniczne piosenki oraz legendarny już wtedy literacki Kabaret Starszych Panów.

Pod tym względem idea poniosła kompletną klapę, bo nie pojawili się artyści, którzy od poziomu Demarczyk i Starszych Panów odbiliby się z lekkością pegazów i poszybowali na podbój całego świata, hen, daleko. A miernot były całe tony. Każdego roku animatorzy kolejnych Przeglądów Piosenki Aktorskiej podkreślają, że prawdziwym sercem tego wydarzenia jest konkurs aktorskiej interpretacji piosenki. Chciałbym, żeby go kiedyś wygrał wulkanizator albo sekserka.

Krzysztof Kucharski
POLSKA Gazeta Wrocławska
31 marca 2012

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia

Łabędzie
chor. Tobiasz Sebastian Berg
„Łabędzie", spektakl teatru tańca w c...