O sierocie, która z losem w szranki stawała

"Chłopiec i szczęście" - reż. Jacek Malinowski - Teatr Lalki i Aktora w Łomży

Pamiętacie "Sztukmistrza z Lublina"? Jasza Mazur przybywa do Warszawy, aby podbić serca stołecznej publiczności swoim spektakularnymi sztuczkami. Losy prestidigitatora doprowadzają go w końcu do postawienia sobie pytania: wobec kogo robię to wszystko? Ostatnie stronice książki pokazują Mazura pochylonego nad Torą i innymi świętymi księgami. Wybór jakiegokolwiek życia zawsze musi się wiązać z jednoczesnym powierzeniem się Bogu.

To podkreślenie metafizyczności istnienia jest także doskonale widoczne w "Opowiadaniach dla dzieci". Singer - mistrz krótkich form - dzięki zwięzłym, acz treściwym historiom wprowadzał najmłodszych w tajniki boskiego świata. Poznajemy zatem dzieci, przed którymi otwiera się Niebo; Ucela z jego córka Nędzą; roztargnionego profesora Szemiela. Wielobarwność opowiadań świetnie przedstawił Piotr Cieplak w swoim warszawskim spektaklu z 2007 roku.

Łomżyński zespół skupia się z kolei na jednej noweli - "Lwim mleku". Gawędziarski charakter powiastki zostaje zderzony z najodpowiedniejszą dla niego formą - lalkami. Dzięki temu "Chłopiec i szczęście" nabiera jarmarcznego charakteru. Już na początku zwraca uwagę scenografia. Na proscenium ustawiono wysoki płot, który wedle woli aktorów zmienia się w dom tytułowego bohatera, królewskie komnaty, bądź celę. W tle znalazł się duży kubik, przypominający średniowieczny mansjon. Wewnątrz niego obracają się trójkątne graniastosłupy, które tworzą dynamicznie zmieniający się prospekt. Raz oczom widzów ukazuje się krajobraz w sztetlu, innym razem nocny nieboskłon.

Funkcjonalna i zarazem estetyczna scenografia staje się polem dla interesującej nas historii. Tematem spektaklu jest opowieść o małym Tamie, który stał się obiektem zakładu między Mazełem (Szczęściem) i Szlimazełem (Nieszczęściem). Duch powodzenia jest młody i nosi przy sobie skrzypce - symbol radości. Gdy się pojawia na dachu mansjonu, natychmiast zostaje skąpany w niebieskim świetle. Jego oponent przypomina z kolei diabła - długa, gęsta broda, wielki brzuch i ponury głos określają definitywnie jego osobowość. Szlimazeł jest oświetlany za pomocą czerwonych kolorów. Wychodzi z beczki, jakby właśnie wydobywał się z podziemi. Panowie zakładają się o los małego Tama - ale ich umowa wygląda nieco inaczej niż układ między Bogiem a Szatanem z "Fausta". Tam pozostaje w dyspozycji Mazełe przez rok, potem Szlimazeł może zrobić co zechce.

Takie metafizyczne podszycie opowiadanej historii buduje napięcie i pozwala dodawać ciekawe elementy. Bohaterowie spektaklu są przedstawieni za pomocą lalek. Mały Tam jest ubrany w stare łachmany, ale wyróżniają go zaróżowione policzki. Dzięki pomocy Szczęścia trafia na dwór królewski, gdzie stopniowo zdobywa zaufanie władcy i miłość jego córki Jessiki. Monarcha zostaje ukazany dzięki zastosowaniu lalki-jawajki z wysuwanymi rękami - król da swoje ramię jako sygnet, dzięki któremu Tam będzie miał uspokoić bunt na wschodzie imperium. Córka ubrana jest w orientalne ubrania - długą spódnicę i nakrycie głowy przypominające turecki fez. Najciekawsza jest jednak lalka Ministra - nikczemnego intryganta, który ciągle stara się przeszkodzić małemu Tamowi. Krzywy nos i pociągłe rysy twarzy podkreślają zarazem wiek, jak i podły charakter postaci. Z podobną starannością wykonane są kukiełki chciwego lekarza czy samozwańczego króla-sprzedawcy turbanów. Sprawna animacja dosłownie ożywia małe postacie. Aktorzy przekazują sobie lalki, czasem wchodzą z nimi w dialog. Fabuła "Lwiego mleka" zyskuje dzięki temu wartkość i atrakcyjność narracji.

Mały Tam przechodzi różne perypetie (podróż na Wschód w celu uśmierzenia buntu, zdobycie tytułowego płynu). Cały czas pomaga mu Mazeł, chociaż w pewnych chwilach chłopiec sam podejmuje decyzje. Początkowo jest niepewny i wystraszony, potem z własnej woli postanawia zdobyć rękę Jessiki. Może nieco dziwić rozwiązanie akcji - Tam zostaje oskarżony o obrazę majestatu, za co trafia do więzienia. Mazeł pomaga mu dopiero w ostatniej chwili - dzięki sprytnej przemowie udaje się ułagodzić władcę, choć robi to dopiero tuż przed wykonaniem wyroku śmierci. Szlimazeł wygrywa zakład - zdobywa eliksir zapomnienia, którym mocno się upija. Ostatecznie dzięki boskiemu planowi Nieszczęście samo siebie pokonuje. Podkreślenie tego kontredansu powodzeń i upadków buduje wieloznaczeniowość widowiska. Malinowski podkreśla w dodatku: nasz Los pozostaje zarówno w gestii tajemniczej Fortuny, jak też nas samych.

Wspominałem już o scenografii i lalkach, ale w "Chłopcu" pojawia się jeszcze parę innych ciekawych rozwiązań. Kiedy Tam trafia do celi, na dekoracje pada światło prześwitujące przez kraty. Więzienie zostaje zatem odwzorowane przez padające cienie. Pojawiają się jeszcze płaskie lalki rodem z chińskiego teatru cieni - postać lwicy jest wykonana na cienkiej fakturze. Jej kończyny są poruszane długimi drutami. Daje to dobry efekt, chociaż estetycznie wykonanie lalki jest słabe. Z kolei gra świateł pomaga w optycznym powiększaniu i zmniejszaniu przestrzeni, budując głębię sceniczną. Bardzo dobry spektakl Malinowskiego przykuwa uwagę stroną zarówno formalną, jak merytoryczną. Łomżanom udaje się utrzymać lekkość narracji przy ciężarze interpretacji. Czasem odnoszę wrażenie, że teatr "dla dorosłych" mógłby wiele nauczyć się od tego tylko pozornie przeznaczonego wyłącznie dla dzieci.

Szymon Spichalski
Teatr dla Was
30 marca 2015

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...