O spektaklu...
"W imię Jakuba S." - reż. Monika Strzępka - T. Dramatyczny Wałb., T. Łaźnia Nowa Krak."W imię Jakuba S.", wielogłosowa, "rwana" narracja o młodych ludziach, dla których wolność stała się synonimem wyjazdu na egipską plażę, praca - kieratem, dom - kredytem hipotecznym na 30 lat, miłość - frustracją i lękiem we dwoje, plebejska przeszłość - bezwartościowym balastem, materialny sukces - iluzją kolejnych kart kredytowych, przyszłość - niepewnością, indywidualizm - kolejnym markowym gadżetem.
Demirski i Strzępka to jedni z najciekawszych twórców teatralnych młodego pokolenia. Tworzą teatr zaangażowany w realia współczesności, bez subtelności i patosu przedstawiający polską rzeczywistość: mieszkańców odizolowanych wiosek, zapomnianych miasteczek, pracowników fabryk, nowe-stare podziały klasowe, szczury korporacji, zacumowane w bezpiecznych przystaniach, oderwane od rzeczywistości elity.
Ich język jest soczysty, krwisty. Tnie jasne złudzenia, masakruje słowem, demaskuje i rozrywa celebrycki blichtr kolorowych magazynów dla mas. Żadnych precyzyjnych, odmierzonych, chirurgicznych cięć: golą widza tępą brzytwą, kroją niczym rzeźnickim nożem, szatkują "na dwa palce". Słowa i frazy bryzgają na wszystkie strony.
"W imię Jakuba S.", wielogłosowa, "rwana" narracja o młodych ludziach, dla których wolność stała się synonimem wyjazdu na egipską plażę, praca - kieratem, dom - kredytem hipotecznym na 30 lat, miłość - frustracją i lękiem we dwoje, plebejska przeszłość - bezwartościowym balastem, materialny sukces - iluzją kolejnych kart kredytowych, przyszłość - niepewnością, indywidualizm - kolejnym markowym gadżetem. Wszyscy czują, że coś jest nie tak, że nie tak miało być, ale bunt pozostaje wstydliwym wspomnieniem o tytułowym Jakubie Szeli (w tej roli świetny Krzysztof Dracz), XIX-wiecznym, galicyjskim pogromcy szlachty, chłopskim mścicielu - za pańszczyznę, upokorzenia, kierat.
Historia galicyjskiej rabacji stała się punktem wyjścia do pokazania podobnych mechanizmów dominacji, podporządkowania, wyzysku, tym razem osadzonych we współczesności. Hrabiego i szlachcica zastąpili bankier i prezes, folwark - korporacja, pańszczyznę odrabiamy w hipermarkecie, a topór kredytu nad głową nie pozwala na chwilę wytchnienia.
Spektakl w Teatrze Dramatycznym przyciągnął wielu młodych ludzi - modnie ubrani, połączeni smart fonami, finezyjne fryzury. Zastanawiałem się, czy to, o czym mowa na scenie, dotyczy także ich i w jakim stopniu, czy upokorzenia bohaterów stały się także ich udziałem, czy to dopiero przed nimi, czy są zdolni do buntu i solidarności, czy może to tylko chwilowa solidarność oklasków, solidarność w imię fejsbuka.
Kolejne przedstawienia pod koniec marca. Warto!