O sprytnym szlachcicu

"Pan Twardowski" - reż: W.Wolański - Teatr Dzieci Zagłębia, Będzin

"Pan Twardowski" w reżyserii Waldemara Wolańskiego to ostatnia premiera będzińskiego Teatru Dzieci Zagłębia w tym sezonie.

Reżyser na potrzeby inscenizacji posłużył się oczywiście znaną nam dobrze legendą o Panie Twardowskim, którego tak wspaniale uwiecznił w wierszu Adam Mickiewicz. Waldemar Wolański nie wykorzystał jednak mickiewiczowskiej wierszowanej frazy, a stworzył przystępną dla każdego malucha przypowiastkę prozą. Należy również dodać, że reżyser spektaklu i autor adaptacji przystępując do realizacji spektaklu miał w tej materii spore doświadczenie – będziński „Pan Twardowski” to jego kolejna, siódma już, autorska inscenizacja. 

W adaptacji Wolańskiego „Pan Twardowski” jest opowieścią o miłości, wyrzeczeniu i dobroci. Tytułowy bohater to dobry, poczciwy, starszy już człowiek, wrażliwy na krzywdę innych ludzi. Stajemy się świadkami jak pomaga Przybłędzie – biednej dziewczynie bez grosza przy duszy. Czyn ten niepokoi wiedźmy i diabła obserwujących z zaświatów ziemię – czy uda się zaprzedać diabłu duszę tak dobrego człowieka jakim jest Twardowski. Eksperyment oczywiście się udaje – Pan Twardowski podpisuje cyrograf w zamian za młodość i bogactwo, które to cechy stają się narzędziem w pomaganiu biedakom. Finał oczywiście odbywa się w karczmie Rzym, jednak epilog opowieści jest autorskim pomysłem adaptatora legendy. Otóż pojawia się w baśni możliwość odkupienia zaprzedanej duszy – Przybłęda, obdarowana przez Pana Twardowskiego wyrzeka się wszystkiego co bogate, dostojne i piękne (oddaje nawet swoje włosy) w zamian za jego uwolnienie. Tak też się staje – diabeł, dzięki interwencji anioła, uwalnia Pana Twardowskiego. Ten jednak nigdy do ziemi nie dolatuje – podczas spadania zahacza o księżyc i tam pozostaje do dziś.

Spektakl pod względem inscenizacyjnym podzielony został na dwie przenikające się części. Pierwsza z nich rozegrana zostaje za pomocą wielkich kukieł animowanych przez kilku aktorów – są to sceny z udziałem trzech wiedźm oraz diabła. Pozostałe odbywają się z udziałem małych (zbyt małych) marionetek na tle starej karczmy, miasta, targu etc. Obie części różnią się również ze względu na ekspresję – sceny z wiedźmami są energiczne, pełne łoskotu i niepokojącej muzyki, krzykliwe. Sceny z udziałem ludzi są mniej dynamiczne, albowiem nacisk położono tutaj na narracyjność, na słowo nie na efekty muzyczno-wizualne, jak uczyniono w przypadku scenek z wiedźmami.

Mankamentem będzińskiej inscenizacji jest jednak wielkość marionetek w scenkach z udziałem ludzi – lalki są zbyt małe w stosunku do ogromnej sceny i, co za tym idzie, widowni teatru. Siedząc w ósmym lub dziesiątym widz nie dostrzega licznych niuansów, lalki nie są w stanie na dłużej przykuć uwagi młodego widza. Ponadto zbyt mało charakterystyczny wydaje się również sam diabeł – nie przypomina wcale figury diabła, z jaką kojarzą go dzieci. Wydaje się, że reżyser Waldemar Wolański i scenograf Maria Balcerek zbyt taśmowo potraktowali tę, kolejną już, inscenizację. Reżyser nie wziął pod uwagę wielkości widowni. W Teatrze Dzieci Zagłębia jest ona znacznie większa niż w innych sześciu teatrach, w których „Pan Twardowski” został już zrealizowany. Skutkiem tego percepcja dziecięcej widowni zostaje poważnie ograniczona, co daje się zauważyć w drugiej części spektaklu w odleglejszych rzędach. Jest to niestety także wynik wyeksploatowania się pomysłu na tę inscenizację. Przypuszczalnie reżyser nie dysponuje już świeżością i zaangażowaniem, jakie należy włożyć przygotowanie, aby spektakl posiadł walory, które porwą dziecięcą widownię. Od pierwszej realizacji w szczecińskiej „Pleciudze” minęło już piętnaście lat, zatem wydaje się, że głównie z tego powodu pomysł inscenizacyjny trąci nieco myszką.  

Na pochwałę zasługują za to metody animacji będzińskich aktorów wielkich kukieł oraz marionetek. Uwagę najmłodszego widza przyciągnie z pewnością groteskowe trio szalonych wiedźm, ciekawie rozwiązana scena z udziałem olbrzymiego anioła oraz wpadająca w ucho muzyka. Spektakl wart jest polecenia z uwagi na sprawność aktorskiego zespołu, który radzi sobie na scenie bardzo dobrze i znakomicie rekompensuje niedostatki inscenizacyjne. Tak więc miłośnicy teatru lalek mają jeszcze jeden powód, żeby odwiedzić ten miły i niezwykle przyjazny dzieciom Teatr.

Marta Odziomek
Dziennik Teatralny Katowice
8 lipca 2010

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...