O starości i godności w Operze na Zamku

"Szukając Leara: Verdi" - reż. Michał Znaniecki - Centrum Sztuki Impart we Wrocławiu

"Szukając Leara" to przedstawienie chwilami wzruszające. Michał Znaniecki, światowej sławy reżyser operowy, wystawił na scenie Opery na Zamku spektakl "Szukając Leara: Verdi" na motywach dramatu Szekspira "Król Lear". Jak mówi reżyser, zrealizowanie takiej opery z muzyką Verdiego to była jego obsesja, podobnie jak samego kompozytora. Verdi nigdy nie napisał tej opery, ale Michał Znaniecki zrealizował swój autorski pomysł kompilując fragmenty arii z różnych oper Verdiego i tworząc w ten sposób nowe dzieło.

Znaniecki do współpracy zaprosił nie tylko zawodowych artystów jak orkiestra, chór, balet i soliści, ale również seniorów ze szczecińskich domów pomocy społecznej. Bo też historia Króla Leara to historia o trudnej starości, o tym jak ją godnie przeżyć, o traktowaniu starszych ludzi przez bliskich, o wykluczeniu. Wszystkie te wątki zostały połączone w tej operze, a komentowali je właśnie seniorzy, którzy mają własne doświadczenia związane z tymi hasłami.

Seniorzy, którzy już nie raz występowali na scenie w swoich ośrodkach, tym razem musieli się dostosować do doświadczonych artystów. Radzili sobie z tym różnie, trochę nieporadnie, trochę nieśmiało. Widać, że bardzo się starali, ale nie zawsze wszystko im wychodziło. Co prawda reżyser twierdził, że traktował ich jak profesjonalnych aktorów bez taryfy ulgowej, ale zapewne nikt z widzów nie oczekiwał, że seniorzy będą doskonali, bo nie o to w tym projekcie chodziło. Seniorzy mieli po prostu być na scenie, dawać świadectwo swojego życia i wzruszać. I to im się udało. Były w tym spektaklu momenty wzruszające, bo historia ojca porzuconego przez

córki, jest wzruszająca. Właśnie do tego wątku reżyser ograniczył niezbyt długi, bo półtoragodzinny spektakl.

Opowieść skupia się na historii starzejącego się Leara i jego trzech córek. Dwie z nich, niewdzięczne i wyrachowane (Joanna Tylkowska-Drożdż oraz Małgorzata Kustosik) oraz ta, która kocha szczerze (Ewa Biegas). To właśnie Ewa Biegas zachwyciła publiczność swoim dramatycznym śpiewem pokazując całą paletę emocji. Wzruszał też Jerzy Artysz jako Lear, który mimo 83 lat znakomicie sobie radzi na scenie, a jego głos nic nie stracił ze swojej barwy.

Natomiast słabiej wypadł Michał Dudziński jako narrator spektaklu. Jego postać była trochę sztuczna, bez emocji. Ciekawe jak sobie z tą postacią poradził Wojciech Malajkat, który wystąpił w sobotnim i niedzielnym przedstawieniu.

Oglądając przedstawienie można było odnieść wrażenie, że jest w nim trochę chaosu, ale to całkiem naturalne, że tak się dzieje, kiedy mamy do czynienia z grupą amatorów na scenie. Ale mimo to operę ogląda się z przyjemnością. Historia, mimo że okrojona do jednego krótkiego wątku, po kilkunastu minutach zaczyna wciągać i wywoływać emocje u widzów. A seniorom należą się brawa za ich postawę.

Małgorzata Klimczak
Głos Szczeciński
30 września 2015

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia