O terrorze i rewolucji
"W oczach Zachodu" - reż. Janusz Opryński - Teatr Polski w WarszawiePowieści "W oczach Zachodu" Josepha Conrada, wydanej po raz pierwszy w 1911 r., nie sposób zrozumieć bez kontekstu "Biesów", "Braci Karamazow" i "Zbrodni i kary" Fiodora Dostojewskiego.
Conrad wszedł tu bowiem w mroczny świat bohaterów tych powieści, uwikłanych w zbrodnie, rojenia o rewolucyjnym zbawianiu świata i rozważania o paradoksach ludzkiej natury. Autor "W oczach Zachodu", a także pokrewnego tematycznie "Tajnego agenta", usiłował jakby z zewnątrz, racjonalnie, spojrzeć na rosyjskich rewolucjonistów, miotających się między aktami terroru a szukaniem w sobie winy, kary i odkupienia. W ten sposób przed przewrotem bolszewickim chciał przyczynić się do zrozumienia przez Zachód Rosji.
Adaptacja "W oczach Zachodu", dokonana przez Janusza Opryńskiego w Teatrze Polskim, zachowuje charakter literacki powieści, jednak reżyser nieco inaczej rozłożył akcenty w interpretacji złożonej materii dzieła. Na scenie pojawia się narrator, w pewnym sensie zastępujący autora powieści, który komentuje akcję. Bohaterowie dramatu, student Razumow i rewolucjonista Haldin, na początku wydają się wyjęci z powieści Dostojewskiego. Haldin po dokonaniu zamachu na ministra policji, prosi swego kolegę Razumowa o pomoc w ucieczce. Gest pomocy i późniejsza zdrada pogrąża Razumowa w otchłań niespodziewanych zdarzeń. Zostaje bowiem wysłany do Szwajcarii, aby jako prowokator i agent penetrować środowisko tamtejszych rosyjskich emigrantów.
Przedstawienie ma swój mocny rytm i siłę oddziaływania. Jednak Opryński w pewnym sensie spłaszczył wymowę dzieła Conrada, interpretując "W oczach Zachodu" jako rzecz o względności prawdy. Tak bowiem należy rozumieć stwierdzenia reżysera, że nie należy zbytnio oceniać bohaterów dramatu, bo wszyscy może mają jakieś swoje racje. Że istotnie Razumow, Haldin i inni ulegają słabościom charakterów, namiętności i ideologii, ale można ich jakoś zrozumieć? Ale przecież Conrad jednoznacznie ukazuje konsekwencje ich postępowania! Wreszcie pytania najważniejsze: czy przestrogi Conrada co do konsekwencji rewolucyjnego terroru okazały się skuteczne?
Czy Zachód rozumie dziś Rosję?