Obywatel vs. państwo

„Hamlet" – reż. Lyndsey Turner - Barbican Theatre in London

„Hamlet" – najbardziej znana sztuka Szekspira, w reżyserii Lyndsey Turner i z przyciągającą uwagę scenografią Es Devlin, wyświetlana w Mutikinie w ramach cyklu „National Theatre Live" ponownie na życzenie widzów (premiera w 2015 r.), przyciągnęła moją uwagę nie tylko gwiazdorską obsadą, ale także pomysłem osadzenia widowiska we współczesnym kontekście.

Podobnie jak Rufus Norris w swojej realizacji „Makbeta" także reżyserka „Hamleta" pozostała wierna przekazowi dramatu Szekspira. Centralnym problemem sztuki pozostaje rozterka tytułowego bohatera i tragiczne konsekwencje, jakie niosą ze sobą jego działania. Niemniej jednak Lyndsey Turner położyła bardzo duży nacisk z jednej strony na emocje bohaterów, z drugiej na wątek polityczny, który sprawia, że każda z postaci staje się w swym działaniu niejednoznaczna. Turner wzmacniając uczucia i emocje postaci wskazuje nie tylko na wagę rozterek samego Hamleta, który ani nie bardzo chce, ani nie bardzo umie w pełni zrealizować plan zemsty, do którego wzywa go duch jego zamordowanego ojca, ale też pokazuje wewnętrzny dramat królowej, gdy ta dowiaduje się prawdy o śmierci ojca swego syna, Ofelii, którą ból po śmierci rodzica doprowadza do szaleństwa i śmierci oraz burzliwą reakcję emocjonalną Laertesa domagającego się szybkiej zemsty najpierw za śmierć Poloniusza potem za szaleństwo i śmierć siostry, z odejściem której nie chce i nie umie się pogodzić.

Prezentowany widzom dramat trwający ponad trzy godziny podzielony został na dwie części. Wyraźnie widać, że pierwsza jest zdecydowanie spokojniejsza. Akcja rozwija się powoli, pokazując relacje łączące poszczególne postacie dramatu, a przy tym szczegółowo i coraz głębiej wprowadzając widzów nie tylko w historię spisku Klaudiusza, lecz także delikatnie wskazując, jakie racje polityczne państwa stoją za podjętymi przez króla decyzjami. To ta część pokazuje osobowość, a także sposób działania młodego księcia, prezentując go przy tym nieco dwuznacznie. W jego zachowaniu coraz bardziej narasta bowiem rozchwianie emocjonalne, nie tylko budzące zaniepokojenie stanem zdrowia następcy tronu, ale też mające konsekwencje w brutalnym odrzuceniu Ofelii i jej uczuć mimo wcześniejszych miłosnych deklaracji, a potem w niezamierzonej, przypadkowej śmierci Poloniusza. Brak panowania nad własnym zachowaniem, problem z przewidzeniem konsekwencji, jakie ono ze sobą niesie, sprawiają, że widz, nawet mając w pamięci prośbę księcia skierowaną do przyjaciół, by nie zwracali uwagi na jego dziwne i odbiegające od normy zachowania, zaczyna się zastanawiać, czy rzeczywiście młody Hamlet byłby w stanie rządzić królestwem i bronić go przed roszczeniami wrogów, skoro ma problem z samym sobą i swoimi uczuciami.

Część druga, rozpoczynająca się po przerwie, to gwałtowne przyspieszenie akcji skupionej na wątku Laertesa i jego działaniach zmierzających do zemsty na sprawcy śmierci Poloniusza, a pośrednio także Ofelii. Towarzyszy mu znaczny wzrost napięcia mocno oddziałującego na widzów. Końcowe sceny to szybka i precyzyjna rozgrywka między trzema postaciami: Klaudiuszem – pomysłodawcą konceptu uśmiercenia Hamleta na dwa sposoby, w pojedynku przez zranienie zatrutym ostrzem lub podsunięcie mu kielicha z zatrutym winem, jeśli książę okaże się lepszy w szermierce od swego przeciwnika, Laertesem – dążącym do zemsty na Hamlecie za uśmiercenie Poloniusza i przyczynienie się do śmierci Ofelii i Hamletem, który przeprasza przyjaciela za wcześniejsze obraźliwe słowa i staje z nim do walki, rozumiejąc jego racje. Ta końcowa scena, której efektem jest śmierć całej rodziny królewskiej i Laertesa na skutek serii nieszczęśliwych zbiegów okoliczności budujących sieć pęknięć w precyzyjnym planie uśmiercenia młodego księcia uświadamia, że czasem nawet bardzo drobiazgowo zaplanowane czyny i przewidziane konsekwencje okazują się biec własnymi torami zupełnie odmiennymi od tych, które dla nich przewidziano. Walczący młodzieńcy giną obaj od ran zadanych zatrutym ostrzem, królowa wypija wino przeznaczone dla syna, na końcu zaś, umierający Hamlet zabija wuja, dokonując ostatecznie zemsty za śmierć ojca, a przy okazji pozostawiając kraj bez władcy.

Położenie przez reżyserkę silnego nacisku na wątek polityczny, a jednocześnie wzmocnienie strony emocjonalnej dramatu dziejącego się w czasie, gdy państwo stojące u progu wojny wymaga zdecydowanego przywództwa i jasno określonego celu, a przy tym umieszczenie przekazu w czasach współczesnych pozwoliło na swego rodzaju uniwersalizację przekazu „Hamleta". W wersji zaprezentowanej przez Turner dramat staje się nie tyle studium tytułowej postaci okraszonym atrakcyjnym kontekstem, ile raczej uniwersalną opowieścią o człowieku postawionym w obliczu konieczności podjęcia decyzji i konsekwencji, jakie ona ze sobą niesie zarówno tych łatwych do przewidzenia, jak i tych, które są zaskoczeniem dla wszystkich uczestników wydarzeń. Przy tym cena ta dotyczy nie tylko zdarzeń, ale też losów ludzi czasem aktywnie biorących w nich udział, a czasem będących zupełnie przypadkowymi i nieplanowanymi ofiarami, których los kładzie się cieniem na świadomości i sumieniu tych, którzy stali się ich katami. Jest pytaniem o działanie w imię honoru i cenę, jaką warto za nie płacić, a także o to, jakie decyzje i działania podjąć, gdy cena staje się zbyt wysoka. Przyjęte przez reżyserkę rozłożenie akcentów w dramacie Szekspira pokazuje też uniwersalną w swej oczywistości prawdę, że to, co dobre i szlachetne z punktu widzenia człowieka (jednostki) niekoniecznie jest dobre dla państwa, którego interesy jednostka reprezentuje. Jak wspomniałam, Turner nie zmienia ani treści dramatu, ani jego zasadniczego przesłania. Pokazuje jednak, że dramat sprzed setek lat nadal można i należy odczytywać zgodnie z jego przesłaniem w nowym, bliższym współczesnemu człowiekowi kontekście.

Przyznać też trzeba, że oprócz świetnej koncepcji wyreżyserowania dramatu doskonała w tym widowisku jest również gra aktorów i scenografia. Fenomenalne jest rozłożenie napięcia dramatycznego rosnącego od drugiej połowy pierwszej części widowiska do jego zakończenia, a przy tym zwarta koncepcja gry zespołu aktorskiego. Moją szczególną uwagę przyciągnęły trzy indywidualne kreacje: Hamleta granego przez Benedicta Cumberbatcha, który żywo, a przy tym bardzo ekspresyjnie zagrał młodego księcia, często ironicznie komentując własne i cudze postępowanie, co przynosi dobry efekt dzięki subtelnemu humorowi językowemu i sytuacyjnemu z dużym wyczuciem wpisanemu w wypowiedzi części postaci. Warto zaznaczyć, że Cumberbatch, dzięki świetnej grze ciała, gestykulacji i swoistej płynności ruchu na scenie dobrze ilustruje rozchwianie emocjonalne Hamleta i jego wewnętrzną walkę miedzy chęcią realizacji prośby ducha a własnym sumieniem i targającymi nim obawami i rozterkami. Jego gra wyraźnie różnicuje dynamikę postaci księcia wobec Leartesa, którego zachowanie skupia się raczej na szybkim działaniu zmierzającym do zaspokojenia określonej potrzeby niż na snuciu planów i jałowych rozważaniach.

Przekonująca jest gra Ofelii (Sian Brooke), początkowo nieśmiałej, naiwnej zakochanej w księciu, ale też posłusznej córki spełniającej wolę ojca, po jego śmierci zaś przepełnionej bólem, który doprowadza ją do szaleństwa, a w konsekwencji do samobójczej śmierci w nurtach rzeki. Wcielająca się w tę rolę aktorka jest przekonująca, zarówno gdy zatrzymuje fragmenty swojego świata w obiektywie aparatu, jak i gdy precyzyjnie dozując szaleństwo kieruje całą swoją ekspresję w głąb siebie. Jej wyalienowanie z otaczającego ją świata podporządkowane jest temu, co dyktuje jej zafiksowana na śmierci Poloniusza świadomość. Dystans wobec każdego, z kim rozmawia, sposób traktowania ludzi, z którymi wcześniej miała bliskie relacje, uświadamia też, że i dziś stereotypowy rozkład ról społecznych pozwala kobiecie na bardzo ograniczony i właściwie bierny wachlarz możliwych zachowań, aktywność, decyzje i działania pozostawiając w gestii mężczyzn. Ofelia prezentuje reakcję emocjonalną zakończoną szaleństwem paradoksalnie przynoszącym cierpiącej i pozbawionej możliwości działania kobiecie ukojenie. Sposób drugi, racjonalny, wcale niemniej bolesny i wymagający poświęcenia siebie reprezentowany jest przez królową Gertrudę (Anastasia Hille), która po śmierci męża, mając na uwadze dobro kraju stojącego u progu wojny i konieczność utrzymania w rodzinie korony, szybko ponownie wychodzi za mąż, za Klaudiusza, będącego wprawdzie gwarantem bezpiecznych rządów i spokoju w państwie, ale, jak okazuje się pół roku później, także sprawcą śmierci poprzedniego władcy. Zestawienie tej postaci z Laertesem wyraźnie wskazuje na to, że o ile mężczyzna może sobie pozwolić na wyrażenie własnych emocji i domaganie się satysfakcji za poniesioną stratę i cierpienie, o tyle kobiecie pozostaje albo poddanie się emocjom, które ją przytłaczają, albo pogodzenie się z losem i podążanie zgodnie z nurtem toczących się wydarzeń.

Najciekawszą postacią okazał się dla mnie Horacy, mimo że w planie dramatu przyjaciel księcia jest postacią epizodyczną i raczej mało wyrazistą. W tej adaptacji jednak jego osoba, choć pojawia się rzadko, skupia na sobie uwagę. Opanowany filozof, którego atrybutem jest plecak podróżny, towarzyszy księciu w newralgicznych momentach jego losów, stając się dla jego postaci swego rodzaju lustrem, w którym odbija się niepewność księcia, jego narastające rozchwianie emocjonalne i brak umiejętności podejmowania trudnych decyzji. Horacy pozostaje wierny przyjaźni, która zawiązała się między nimi w przeszłości. Gdy Hamlet kona zraniony przez Laertesa, zrozpaczony filozof chce popełnić samobójstwo, wypijając resztkę zatrutego wina. Na prośbę księcia porzuca ten pomysł po to, by przekazać prawdę o wydarzeniach, których był świadkiem. Staje się w ten sposób odpowiednikiem dzisiejszych mediów, przekazujących informacje społeczeństwu, a przez sposób ich pokazania sprawnie manipulujących ich odbiorem.

Warto raz jeszcze podkreślić, że widowisko jest świetnie zagrane. Kreacja poszczególnych postaci dramatu jest tak prowadzona, że ich obrazy uzupełniają się i stanowią dla siebie nawzajem kontekst. Pozwala dostrzec nie tylko splot łączący ze sobą postacie, ale też wątki zarówno te dawne, czytane od dawna w dramatach Szekspira, jak i te nowe, dające się odczytać dziś. Wspomaga je świetna reżyseria światła, kostiumy i scenografia dopracowane w każdym szczególe, a przy tym uzupełniające się i wydobywające lub wzmacniające te aspekty postaci, które są istotne w interpretacji ich działań i osobowości.

Iwona Pięta
Dziennik Teatralny Kraków
5 sierpnia 2019
Portrety
Lyndsey Turner

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia