Ocalić od zapomnienia...

"Tango" - reż. Mateusz Przyłęcki - Teatr Współczesny w Szczecinie

Premiera Tanga w Teatrze Współczesnym w Szczecinie w 2010 r przypadła na czas dwóch jubileuszy - 35. urodzin Teatru oraz 80. Sławomira Mrożka. I pomimo, że już powoli kończy się rok 2011, Tango jest nadal popularne - szczecińska publiczność nie chce zapomnieć o wypieranych przez współczesną cywilizację wartościach i tradycjach. Zasiada w wygodnych fotelach i razem z aktorami tańczy namiętne tango, ocalając od zapomnienia to, co zostało przygniecione pogonią za idealnie nowoczesnym życiem

Gdy wchodzimy na widownię i patrzymy na odsłoniętą już przestrzeń do gry, widzimy coś na kształt „sceny w scenie”. Środek estrady zajmuje biały pokój z sześcioma drzwiami, a każde z nich otwierają się na skromny korytarz, czy wręcz na teatralne zaplecze. To właśnie tam aktorzy siedzą spokojnie na krzesłach i czekają na swoje wejście, trzymają rekwizyty i przygotowują się do scen. Co więcej, w niektórych momentach owe kulisy wchodzą również w przestrzeń gry, kiedy to dialogi są odgrywane „przez drzwi” lub na ich progu. Tym razem więc widzowie, którzy dostali miejsca na skrajach rzędów, byli najbardziej usatysfakcjonowani – mogli  bez problemów obserwować przygotowania aktorów.

Sprzętów było mało – parę krzeseł oraz stojący na środku pomieszczenia katafalk, który pełnił różne funkcje. Dzięki temu widzowie nie byli rozpraszani przez dekorację i mogli spokojnie skupić się na treści sztuki.

Na uwagę zasługują jeszcze kostiumy aktorów – zielone, sportowe dresy oraz klapki kąpielowe. Wszystkie takie same. Mamy więc kilka osób z różnych pokoleń, skupionych w jednym pokoju. Osób bezbarwnych, zamkniętych w formie dzisiejszego świata, na siłę wolnych i swobodnych, udających, że zapomniały o tradycyjnych regułach i podstawowych normach przyzwoitości (na początku skojarzyło mi się to trochę ze słynną rodzinką z serialu telewizyjnego Świat według Kiepskich).

Jedynie Artur – syn Eleonory i Stomila – stara się walczyć z nowoczesnością, brakiem obyczajów i swobodą. Stara się obudzić rodzinę z bezsensownego życia, z dziwnego letargu, w który popadła. Pokazuje jej, że życie może być piękne, jeżeli tylko będzie się je chciało przeżyć z pasją. Stawia również czoło zanikającej tradycji, np. poprzez przywrócenie instytucji małżeństwa, w której jego krewni nie widzą sensu.

Na duże uznanie zasługuje scenariusz, który nie miał zbyt wiele odchyleń od oryginału. Mateusz Przyłęcki, reżyser, starał się – jak sam mówił – przedstawić Mrożka bardziej tradycyjnie, a nie znów na siłę nowocześnie. Owszem, był trochę prowokujący, chociażby przez postać Edka, którego tym razem zagrała kobieta. Chociaż sam Edek jest w gruncie rzeczy dość nieschematyczną osobą – niby cichy służący, ale pod koniec to on budzi pozostałych bohaterów z dziwnego snu i pomaga odnaleźć drogę do prawdziwego życia.

Co świadczy o tak dużym powodzeniu Tanga? Z pewnością wciąż aktualna tematyka. Można by powiedzieć, że z Mrożkiem jest jak z Shakespeare’m czy Molierem – ich dzieła pozbawione politycznego tła, skupiają się tylko na rodzinnych relacjach, obnażając w ten sposób ich problemy. Poprzez dobranie odpowiedniej formy – farsy, tragedii, groteski czy ironii – ukazują schematy ludzkich zachowań, które pasują także do współczesnych czasów.

Zgodnie z tym, do czego zachęca nas sztuka, nie bójmy się żyć w zgodzie ze swoim sercem, żyć z pasją, żyć z zasadami. Tańczmy namiętne tango i ocalajmy od zapomnienia to, co powinno w nas trwać. Nie pozwólmy, by nasz świat „wypadł z formy”.

Aleksandra Stelmach
Teatrakcje
7 grudnia 2011

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia