Od jaszczurki do Einsteina

„+1" – reżyseria Tomasz Leszczyński – Nowy Teatr im. Witkacego w Słupsku

Czy byliście kiedyś w muzeum? W hermetycznej przestrzeni której ściany zdobią płótna mistrzów a na postumentach stoją słynne rzeźby? Byliście w miejscu gdzie cenne eksponaty pilnowane są przez pracowników muzeum, aby żaden nie został uszkodzony? Znacie takie miejsce?

W scenerii muzealnej sali osadził swój spektakl Tomasz Leszczyński. Widzowie wchodzący na widownię Małej Sceny Nowego Teatru im. Witkacego w Słupsku przed premierą monodramu „+1" odczuli zaskoczenie, ponieważ zanim dotarli do swoich miejsc, musieli poczekać. Drogę do nich krzeseł blokowały słupki odgradzające i przypięte do nich liny. Czekali, mając okazję oglądać wiszące na ścianach obrazy. Były to reprodukcje wyświetlane z rzutników przymocowanych pod sufitem Małej Sceny. Każdy z obrazów, jak na muzealne wnętrze przystało, miał przygotowany opis. Widzowie mogli przyjrzeć się miedzy innymi „Lekcji anatomii doktora Tulpa", „Pełzającej śmierci", „Płaczącej kobiecie". Ponad to na kilku postumentach stały eksponaty. Wreszcie pilnujący wystawy, siedzący na składanym krześle i czytający „Iliadę" pracownik odsunął linę i pozwolił widzom zająć miejsca. Upewnił się czy wszyscy weszli, po czym zamknął drzwi. Widzowie już nie byli w muzeum, zaczął się teatr.

Sebastian Świerszcz w monodramie „+1" wciela się w postać bezimiennego pracownika muzeum. Pilnuje eksponatów i obserwuje zwiedzających. To skłania go do przemyśleń, którymi dzieli się z widzami. Nie są to przemyślenia szczególnie odkrywcze, jednak powiedziane na głos okazują się bliskie każdemu człowiekowi. Zgrabnie łączy w monologu opowieść o niezrozumieniu, nieprzystawaniu do ludzkości, poczuciu samotności i tęsknoty. Nawiązuje do szeregu wspomnień które w zmodyfikowanej formie mogą być znajome niejednemu widzowi. Przedstawia wariację na temat teorii ewolucji, by później płynnie przejść do próby opisu uczucia głębokiego spokoju. Problemem bohatera jest jednak brak umiejętności językowych, co wielokrotnie sam podkreśla. Postać gorąco pragnie wyrazić swoje myśli, niestety nie umie. Słowa które zna, nawet poparte przykładami okazują się niewystarczające. Ostatecznie, sfrustrowany bohater wygasza wszystkie rzutniki, otwiera drzwi i wychodzi z budynku na oczach widzów. Opuszczeni nie do końca wiedzą, co zrobić? Zacząć bić brawo czy może wyjść śladem postaci? Brawa okazują się lepszym rozwiązaniem, ponieważ Sebastian Świerszcz wraca na Małą Scenę drugim wejściem i dziękuje publiczności za uwagę.

Monodram to trudne wyzwanie dla realizatorów. W przypadku utworów Jewgienija Griszkowca mają oni trochę ułatwione zadanie. Nazwisko autora jest znane w Polsce, można było oglądać jego monodramy realizowane na deskach kilku teatrów. Tomasz Leszczyński sięgnął jednak po nowy tekst, do tej pory niewystawiany w naszym kraju. Udało mu się wyciągnąć z niego esencję treści, nie raz podaną w humorystyczny sposób. Reżyserując spektakl wykorzystał możliwości techniczne Małej Sceny Nowego Teatru im. Witkacego w Słupsku. Nie obyło się bez usterek technicznych, elektronika nie ułatwiała aktorskich zadań ale nie zdołała wybić Sebastiana Świerszcza z rytmu głoszonego monologu. W końcu wcielał się w postać zwykłego człowieka, który na co dzień musi mierzyć się z realiami życia. Nie zawsze jest ono słodkie i perfekcyjne.

Nie spodobała mi się jedna ze scen, zdająca się nie przystawać do całości spektaklu. Bohater stara się wyjaśnić czym jest spokój. Ulotne uczucie nie daje się opisać słowami, więc mężczyzna zaczyna pokazywać, posługując się przykładami. Zmienia slajdy, znikają arcydzieła, pojawiają się fotografie bohatera z okresu dzieciństwa. Na największym ekranie wyświetlają się zdjęcia lasów, łąk i zielonych pól. Prawdziwa idylla. Sebastian Świerszcz stojąc na jednym z postumentów zaczyna dziwny taniec, przesyłając dobrą energię w kierunku zebranych widzów. Część z nich się śmiała, inni milczeli. Ten fragment nie pasował do reszty spektaklu. Był żenujący. Jak się okazało, bohaterowi ta próba wyrażenia spokoju też nie wydała się odpowiednia. Spokoju nie da się opisać, nie jest to wina braku kompetencji językowych. Dla każdego spokój jest czymś innym.

Monodram „+1" został zrealizowany w Nowym Teatrze w ramach projektu „Noffy Teatr", który ma zachęcić twórców z całej Polski do realizowania swoich pomysłów na deskach słupskiego teatru. Spektakl ma być wystawiany także w innych miastach. Jeśli mielibyście okazję zobaczyć go, skorzystajcie. Tomaszowi Leszczyńskiemu i Sebastianowi Świerszczowi udało się przyciągnąć i zatrzymać uwagę widza, dzięki czemu wygłaszany przez bohatera monolog zapada w pamięć. Nie jest to pusta, pozbawiona sensów tyrada ale głośno wypowiedziane wątpliwości człowieka, który niby niczym szczególnym się nie wyróżnia, a mimo to wart jest uwagi.

Agata Białecka
Dziennik Teatralny
16 maja 2016

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia