Od małego na ekranie
Rozmowa z Oliwierem Kozłowskim"Na pewno praca na planie z każdym dniem ułatwia wcielanie się w rolę, ale chyba nie ma sekretnego klucza, którym można byłoby otworzyć, nagle w jeden dzień, tą drogę."
Z Oliwierem Kozłowskim - aktorem filmowym -mrozmawia Kinga Piech.
Kinga Piech - Jak doszło do tego, że w tak młodym wieku rozpocząłeś już karierę aktorską?
Oliwier Kozłowski - Na pewno przyłożyli się do tego rodzice, bo ja byłem zbyt mały, aby o tym myśleć. Miałem bodajże trzy albo cztery lata kiedy zacząłem karierę. Małymi krokami oczywiście, bo zaczęło się od jakichś drobnych reklam. Pewnie nawet nie wiedziałem co tam robię. Szedłem, bo mama mnie do tego przycisnęła za co jestem bardzo wdzięczny, bo jednak ułatwiło mi to sporo w życiu. Tak właśnie małymi kroczkami się rozwinęło. Coś tam miałem w sobie, że po prostu chcieli mnie zobaczyć na planie.
Czy wiesz może skąd Twoim rodzicom przyszedł taki pomysł, że właśnie w tym się sprawdzisz?
- To jest dosyć ciężkie pytanie, bo w sumie nigdy ich o to nie pytałem. Wydaje mi się, że dlatego, bo moi rodzice też sami trochę nagrywali, ale to tak bardziej początkowo na przykład reklamy. Zobaczyli jak to działa, jak jest na planie i przycisnęli nas, bo w sumie to nie tylko ja zaczynałem wtedy karierę. Mój starszy o cztery lata brat też brał udział w castingach i mniejszych produkcjach tylko, że on był troszkę zamknięty i bardzo się wstydził. Nie odnalazł się w tym, ale próbował swoich sił. Zdarzyło się też kiedyś, że wystąpiłem na planie z tatą. Akurat kręciliśmy wtedy film. Myślę, że oni kiedyś spróbowali i zaangażowali nas, gdy byliśmy mali, bo wiedzieli też jakie są z tego korzyści.
Czy uważasz, że bycie częścią show-biznesu i praca nad karierą od tak wczesnych lat sprawiła, że stałeś się innym człowiekiem niż byłbyś bez tego doświadczenia?
- Na pewno. Myślę, że to wszystko mi ułatwiło sporo w życiu, bo szybciej nauczyłem się zarządzania pieniędzmi. Nie oszukujmy się, praca na planie łączy się z tym, że zarobki są w miarę przyzwoite. Przez to, że trochę tych pieniędzy powydawałem to nauczyłem się w późniejszym czasie je oszczędzać, bo wiedziałem, że potrafią się bardzo szybko rozejść. Myślę, że dużo mi to dało właśnie w zakresie zarządzania tymi finansami. Natomiast, czy mi to zmieniło jakoś życie? Dało trochę sławy, nowych przeżyć - innego życia. Na pewno przyczyniło się to do szybszego dorastania, bo od razu miałem styczność z pracą, kontaktem z ludźmi z branży, którzy są w tym biznesie już od dawna. Zawsze ktoś też przekazał jakąś informację, która przyczyniła się też do mojego dalszego rozwoju. Na pewno bardzo to zmieniło moje życie.
Gdyby nie kariera aktora, gdzie byłbyś teraz? Czym byś się zajmował?
- To nie jest tak, że ja siedzę każdego dnia na planie i robię tylko to, bo zajmuję się również innymi rzeczami. Na pewno byłbym bardziej w roli trenera, bo zawodowo ćwiczyłem trzynaście lat akrobatykę sportową. Lubię nauczać i po części tym trenerem już jestem, bo prowadzę dorywczo zajęcia personalne. Byłem chwilę trenerem w parku trampolin i myślę, że na tej ścieżce bym się bardziej odnalazł, jeśli nie na tej aktorskiej. Jedno z drugim i tak nie koliduje, więc staram się to też jakoś łączyć.
W mediach społecznościowych często mówi się o negatywnych konsekwencjach, które są związane z podejmowaniem przez dziecięcych aktorów pracy w branży filmowej, takich jak: ogromna odpowiedzialność, napięty harmonogram i zbyt mało czasu na bycie dzieckiem - jakie jest Twoje stanowisko w tej dyskusji i czy osobiście odczułeś wymienione skutki?
- W skrócie powiem, że nie. Tak jak mówiłem, nie miałem takiej kariery aktora od młodych lat, aby nie mieć czasu na znajomych, życie, czy treningi. Tak naprawdę przez całą moją karierę byłem "wyjęty z życia" może na okres dwóch tygodni, powiedzmy trzy razy.
Raz to było na planie filmu ,,Plac Zabaw" w Wałbrzychu. Wtedy wyjechałem na dwa tygodnie i codziennie nagrywaliśmy.
Drugi raz to były trzy albo cztery tygodnie, jak nagrywałem krótkometrażowy film fabularny. Byłem na tym planie dzień w dzień. Nie było czasu na treningi, nawet czasem na odpoczynek, bo siedziało się od rana do wieczora nagrywając, ale zawsze mi się to podobało. Nie patrzyłem na to z tej strony, że brakowało mi czasu dla rodziny, czy znajomych, bo jakoś się to wszystko wyrównywało. Tu miałem dwa tygodnie planu, potem na przykład dwa tygodnie przerwy.
Czasem miałem tak, że w miesiącu miałem z dwa, cztery, czasem pięć dni. Nie było tak, abym codziennie nagrywał przez powiedzmy okres roku, dlatego ja nie odczułem, aby brakowało mi czasu
Gdybyś mógł teraz perspektywy spojrzeć na początek swojej kariery, czy zdecydowałbyś się ponownie na tak wczesny początek? Czy zrobiłbyś coś inaczej?
- Na pewno bym zaczął tak wcześnie. Oczywiście nie zależało to ode mnie, tylko bardziej od moich rodziców. Jakbym mógł to zacząłbym nawet wcześniej, chociaż pewnie bardziej by się już nie dało.
Czy zrobiłbym coś inaczej? Na pewno bym się bardziej przyłożył do pracy, wcielania się w role, ogólnie do praktyki aktorskiej oraz do castingów, bo niestety tą moją karierę nie traktowałem do końca odpowiednio. W chwili, gdy stałem się nastolatkiem i zaczęło się życie towarzyskie - trochę inaczej wtedy patrzyłem na ten świat. Odstawiłem trochę to aktorstwo na bok przez to, że miałem pewien okres czasu, gdy nie musiałem nawet chodzić na castingi. Było o mnie na tyle głośno, że po prostu produkcje odzywały się i dzwoniły do mojej menedżerki.
Jakbym mógł się cofnąć na pewno bym to zmienił i poświęciłbym więcej czasu na castingi. Jest to, jednak bardzo ważne, jeśli chodzi o tą karierę.
Wspomniałeś już o tym, ale czy mógłbyś bardziej rozwinąć jak zmieniało się Twoje podejście do pracy jako aktor przez lata?
- Na pewno nabywałem dużo pewności siebie, dużo doświadczenia. Jak byłem młodszy pamiętam jak jeździłem na plan i trochę mnie to stresowało, bo jednak jest tam dużo ludzi. Mam też lekką wadę wymowy - za szybko mówię. Widziałem, że gdy popełniłem błąd na planie to inni też na tym cierpią w pewnym sensie, bo przedłużam ich pracę. Trochę mnie to stresowało, że ja coś zrobię źle i ktoś inny z tego powodu może odczuwać jakąś złość do mnie. Na początku miałem też problem z tym, aby wcielić się w rolę. Stresowałem się, zaciskałem ręce, pociłem się. Natomiast z każdym dniem na planie nabierałem coraz więcej pewności, doświadczenia, aż w końcu czuje się tam prawie jak w domu. Wszystko idzie w dobrą stronę.
Jakie było do tej pory największe wyzwanie, z którym zmierzyłeś się podczas swojej kariery?
- Chyba jak odbierałem nagrodę za nominację do najlepszego aktora w Polsce w 2016 roku po filmie ,,Baraż", w którym grałem główną rolę jako syn piłkarza razem z moim filmowym-planowym ojcem. Kiedy ten film zdobył sporo nominacji, wyróżnień i nagród, zostałem zaproszony na Festiwal Dwa Brzegi. Zostałem wyciągnięty na scenę w wieku 12 lat przy tysięcznej publiczności i to było dla mnie duże wyzwanie, bo nie ukrywam prawie sczerwieniałem na tej scenie. Ciężko było ustać tam bez nerwów. Stanowiło to większy problem niż myślałem.
Co uważasz stanowi klucz do sukcesu, aby odpowiednio zrozumieć swoją postać i oddać jej charakter?
- Myślę, że każdy ma inny klucz do tego sukcesu. Na pewno doświadczenie, bo myślę, że osobie, która nie ma z tym styczności będzie ciężko. Wiadomo, że niektórzy mają naturalny talent. Łatwiej im to przychodzi, a innym ciężej.
Na pewno praca na planie z każdym dniem ułatwia wcielanie się w rolę, ale chyba nie ma sekretnego klucza, którym można byłoby otworzyć nagle w jeden dzień tą drogę. Ciężka praca, po prostu.
Jakie role są dla Ciebie najbardziej atrakcyjne? Na przykład trudne i stanowiące wyzwanie, komfortowe ze zbliżonym płaszczem doświadczeń czy zupełnie nowe, po których nie wiesz czego się spodziewać? Dlaczego, co cię w nich przyciąga?
- Myślę, że powinna być zachowana taka różnorodność. Lubię komfortowe role, bo są najprostsze, jak i nowe, które stanowią wyzwanie. Myślę, że są one dobre jako taki początek kariery, bo tak naprawdę pomimo tego, że trochę już w tym jestem to wciąż ją rozwijam. Każda rola stanowi w mniejszym lub większym stopniu wyzwanie. Osobiście trochę bardziej wymagające role sprawiają większą przyjemność.
W 2017 roku dołączyłeś do obsady ,,Barw Szczęścia" wcielając się w postać Mirka. Jak wspominasz te początki i czy trudno było Ci się zintegrować już ze stałą obsadą serialu?
- Nie pamiętam czy w ,,Barwach Szczęścia" pojawiłem się przypadkiem czy nie. Był taki epizod, gdzie grałem w ,,Ojcu Mateuszu" i byłem synem rudego policjanta, więc musieli pofarbować mi włosy na rudo. Pamiętam, że zaproponowano mi na planie pokazać się w ,,Barwach Szczęścia" bez castingu. Myślałem, że to tak jak zawsze będzie po prostu epizod lub dwa, tak jak to z reguły miałem. Pamiętam, że byłem na planie i czułem się niekomfortowo. Po pierwsze było bardzo dużo ludzi. Po drugie miałem rude włosy, co mi się nie podobało. Nie zdążyłem się nawet przefarbować. Pierwszy dzień był stresujący, jak każdy pierwszy dzień w nowej obsadzie w tamtym okresie, gdy byłem dzieckiem. Teraz jak jestem starszy to jest dużo łatwiejsze. Idę na plan i wchodzę tam z doświadczeniem. Wiem dlaczego tam jestem, nie stresuję się. W tamtym momencie tak nie było. Pamiętam jak dziś, że byłem na treningu i zadzwoniła do mnie agentka, że spodobałem się produkcji ,,Barw Szczęścia" i chcą mnie na stałe. Ja taki zestresowany, bo jak są jakieś kontynuacje to nie można zmienić fryzury ani za bardzo wyglądu. Zastanawiałem się czy ja chcę tam pójść, ale potem agentka mnie uświadomiła, że mogę się przefarbować powiedzmy za tydzień czy dwa. Zdecydowałem, że zostaję. Tak się potoczyło, że od sześciu lat dobrze rozwija się ta moja postać w ,,Barwach Szczęścia".
,,Barwy Szczęścia" utrzymuje się już długo na antenie i ma dosyć dużą oglądalność. Zaczynałeś od małych produkcji i wspomniałeś, że odbieranie nagrody przed tysięczną publicznością było dla Ciebie dużym wyzwaniem. Kiedy miałeś taki moment samo uświadomienia, że występujesz w czymś co ma tak dużą rozpoznawalność?
- Kiedy miałem taki moment? Myślę, że przychodziło to tak stopniowo wszystko. Najpierw były te mniejsze produkcje, chociaż występowałem też w tych większych jak ,,M jak Miłość", ,,Na Wspólnej". Raczej są to dosyć popularne seriale, tylko to nie było oczywiście w stałej roli. Brałem też udział w filmie Netfliksa i filmie puszczanym w kinach, o którym też było głośno. Tylko to polegało bardziej na tym, że była scena - dwie, trzy i moja twarz znikała. Z każdym dniem coraz bardziej zdawałem sobie sprawę z tego, że jestem takim prawie aktorem.
Miałeś okazję współpracować z różnymi aktorami i twórcami, czy jest jakaś rada, którą otrzymałeś i do dziś okazuje się być bezcenna w tym zawodzie?
- Chyba nie. Na pewno dostałem wiele rad od starszych osób, z którymi współpracowałem. Bardzo lubię grać na planie, bo sporo można się nauczyć od ludzi, którzy są w tym biznesie już od dwudziestu, trzydziestu lat. Mają sporo przeżyć, doświadczeń i potrafią doradzić w bardzo dobry sposób, ale chyba nie odnotowałem sobie takiej bardzo cennej rady, która otworzyłaby mi oczy i zmieniła moje podejście.
Czyli bardziej ufasz swojemu własnemu doświadczeniu, swoim odczuciom i intuicji?
- Tak, dokładnie. Ogólnie jestem osobą, która ufa tylko sobie. Raczej stawiam na to co sam myślę i co sam uważam. Wierzę w siebie, w to co ja robię i uważam. Nie przykuwam tak uwagi do opinii osób trzecich. Nawet jakiś hejt, który się pojawia, po prostu nie zwracam na to uwagi.
Jakie będą Twoje kolejne kroki w karierze? W jaki sposób chcesz ją dalej rozwijać? Czy myślałeś o tym co będzie potem?
- Na pewno muszę skupić się na castingach. Bez tego moja kariera będzie stała, a od dłuższego czasu na castingi nie jeździłem. Nie mam postawionego sobie celu, aby iść konkretną drogą. Po prostu żyję jak żyję i staram się teraz pilnować tych castingów, aby tą karierę odbudować.
Dziękuję bardzo za rozmowę i życzę samych sukcesów!
__
Oliwier Kozłowski - Urodzony 16 lipca 2004 r. Aktor filmowy najbardziej znany z filmu krótkometrażowego ,,Baraż", ,,Plac Zabaw", ,,Król Życia" oraz z serialu obyczajowego ,,Barwy Szczęścia". Na ekranie pojawił się po raz pierwszy w wieku 3 lat. W roku 2016 został wyróżniony aktorsko na Międzynarodowym Konkursie Filmów Krótkometrażowych Dwa Brzegi za film ,,Baraż" oraz nominowany w 2017 roku do Nagrody Polskiego Kina Niezależnego im. Jana Machulskiego w kategorii Najlepszy Aktor.