Od oklasków bolały ręc

"Opowieści Hoffmanna" - reż: Waldemar Zawodziński - Opera Wrocławska

Wieczór 28 listopada 2009 dobrze się zapisze w historii Opery Wrocławskiej. Długo przygotowywana premiera "Opowieści Hoffmanna" J. Offenbacha spotkała się z nadzwyczaj żywym i szczerym aplauzem publiczności. Nie zdążyły wybrzmieć ostatnie takty finału, a przy otwartej kurtynie rozległy się silne oklaski. Długo trwały te brawa zakończone owacją na stojąco, a obserwując artystów na scenie, widać było, jak wszyscy bardzo się radują.

Uśmiechnięta Ewa Michnik, dyrektor i dyrygent w jednej osobie, dziękując orkiestrze, rzucała w jej kierunku kwiaty. Powodów ku temu było aż nadto. Orkiestra osiągnęła naprawdę poetyckie brzmienie, o jakim zapewne myślał Jacąues Offenbach, pisząc swoje ostatnie dzieło. Ten znany i uwielbiany twórca operetek pragnął wejść na wyżyny Parnasu przez napisanie prawdziwej opery. To mu się udało. Od ponad 100 lat po "Opowieści..." sięgają największe światowe sceny. 

Szczecińscy melomani mieli wiele okazji, by poznać tę muzykę i losy poety Hoffmanna pogubionego w życiu i goniącego za niedościgłą miłością. Kilka lat temu przygotowała ją nasza Opera na Zamku, odnosząc sukcesy podczas licznych przedstawień, w tym również podczas zagranicznego tournee. W Operze. Wrocławskiej "Opowieści..." gościły dotychczas tylko raz. Premierę w roku 1976 przygotował Igor Przegrodzki, zmarły niedawno wybitny aktor, ale także pedagog i reżyser operowy. Obecnie stolica Dolnego Śląska zaprasza na "Opowieści Hoffmanna" w reżyserii i inscenizacji oraz scenografii Waldemara Zawodzińskiego. Ten znany twórca współpracował już z wrocławską sceną min. jako scenograf "Złota Renu" i kolejnych części "Pierściena Nibelunga" Ryszarda Wagnera. Tym razem Waldemar Zawodziński przyjął jednocześnie kilka ról, biorąc do współpracy Małgorzatę Słoniowską, która od 1998 roku w Operze Wrocławskiej tworzy scenografie i kostiumy. Twórczy duet osiągnął w "Opowieściach..." mistrzostwo, czego dowodem początek III aktu. Po podniesieniu kurtyny na scenie jeszcze nic się nie dzieje, a publiczność, widząc złote gondole oraz mnóstwo wystrojonych postaci z karnawału weneckiego, natychmiast reaguje burzą oklasków. Tym razem to oklaski dla kunsztu tych, co "namalowali" taki fascynujący obraz. Muzyka pod batutą Ewy Michnik oraz olśniewające pomysły inscenizacji to dwa filary unoszące sukces tej premiery i wróżące przedstawieniu długie życie. Trzecim i, jak to w operze, bodaj najważniejszym jest śpiew. Soliści i chór są wielką siłą "Opowieści Hoffmanna". Do roli głównej zaangażowano Ale-xandru Badea, młodego tenora znanego z występów w Wiedniu, w Berlinie i wielu innych europejskich i światowych scenach, który wielokrotnie zbierał zasłużone oklaski. Był też drugi gość, Bogusław Szynalski, który rolę budzącego grozę doktora zapisze zapewne do kolekcji swoich kreacji. A najlepiej o możliwościach wrocławskiej sceny świadczy to, że gościnnym "głosom" nie ustępowała liczna reprezentacja stałego zespołu, a nade wszystko solistki z Aleksandrą Kubas i Ewą Vesin na czele.

Grzegorz Dowlasz
Kurier Szczecinski
5 grudnia 2009

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia

Łabędzie
chor. Tobiasz Sebastian Berg
„Łabędzie", spektakl teatru tańca w c...