Ofiara
„Niepokój przychodzi o zmierzchu" – scen. Robert Bolesto – reż. Małgorzata Wdowik – Wrocławski Teatr Pantomimy im. H. Tomaszewskiego„Niepokój przychodzi o zmierzchu" to spektakl nader dotkliwy, poruszający kwestie traumy, umierania oraz powolnej destrukcji. Jest to przejmująca wizja dziecka uwięzionego w rodzinnej traumie i niekończącej się żałobie.
Spektakl Małgorzaty Wdowik to przerażający świat wiecznego chłodu. Jest to uniwersum pełne agonii, smutku, niezrozumienia i rozpaczliwej próby poradzenia sobie z tragiczną sytuacją. Wizja ta jest tym dotkliwsza, iż poznajemy ją poprzez doświadczenie 10-letniej dziewczynki. Zarówno bowiem ona jak i jej rodzeństwo wrzuceni zostają w rozpadający się świat pustki, chłodu oraz odrzucenia.
„Niepokój przychodzi o zmierzchu" to historia rodziny, której świat kończy się w chwili śmierci jednego z dzieci. Rozpacz gwałtownie wdziera się do zastanego świata i stopniowo, powoli, zabija w nim wszelkie szczęście oraz ciepło.
Spektakl ten stanowi tym samym interesującą wizję dziecięcej próby poradzenia sobie z nową, nieprzychylną sytuacją, poprzez racjonalizację rzeczywistości. Rodzeństwo bowiem na wzór duńskiego filozofa, Kierkegaarda, wierzą w świat pełen bezwzględnej władzy staro-testamentowego Boga. Ich wizja świata sprowadza się do obrazu miejsca pełnego niepokoju i okrucieństwa, gdzie wszechmocny suweren rzuca gromy targany mściwymi namiętnościami. Zaś jego zemsta trwa nieprzebłaganie objawiając się plagami, śmiercią, bólem i potępieniem.
Ta nader surowa wizja rzeczywistości oddaje wszelkie mechanizmy obronne, jakie przyjmuje człowiek, który zderza się z nieprzekraczalną rozpaczą; agresja, smutek, wycofanie, a także naiwna próba normalizacji, czyli wytłumaczenia sytuacji granicznej, to tylko niektóre z ich przejawów. Wszystkie jednak doprowadzają do stopniowej autodestrukcji i zatraceniu się w bojaźni przed nieuniknioną zemstą absolutu.
„Niepokój przychodzi o zmierzchu" jest nader interesującym spektaklem, który wstrząsa, porusza i nie daje o sobie zapomnieć.
Tym, co niewątpliwie wpływa na tak przejmujący odbiór sztuki jest niezwykle dopasowana scenografia, która od pierwszych chwil buduje uniwersum smutku i rozpaczy. Zgaszone kolory, skamieniałe zwierzęta, wszechobecny śnieg, a także bezustannie czuwający palec Boga idealnie oddają świat traumy i bezbronności. Dojrzała gra aktorska natomiast zatraca granice między opowieścią a rzeczywistością. Praca ciałem, gestem, niedopowiedzeniem oraz emocjami, zapiera dech w piersiach sprawiając, że widz coraz bardziej pogrąża się w otchłani tej mrocznej wizji.
„Niepokój przychodzi o zmierzchu" to spektakl bolesny i dotkliwy, niewątpliwie jest to jednak arcydzieło, z którym należy się zmierzyć i pozwolić dać mu się skrzywdzić.