Ogień i woda w charakterze

rozmowa z Ryszardem Smędą

Rozmowa z Ryszardem Smędą, basem - solistą Opery Nova i gospodarzem koncertów muzyki operowo-operetkowej "Lato, Pieczyska i Śpiew"

Przed nami 16 koncert w ramach cyklu w Pieczyskach. Jak porywa się tak wielką publiczność latem?

- Zaczęło się bardzo niewinnie. Pod koniec zimy 2002 roku spotkałem się z Waldemarem Matuszakiem, który jest właścicielem barki w Pieczyskach. Zaproponował mi recital i tak odbyły się dwa pierwsze koncerty. Ponieważ publiczność żywiołowo to odebrała, postanowiliśmy, że będziemy zapraszać także innych solistów i stworzymy większe widowisko. Do tej pory przez te letnie koncerty w Pieczyskach przewinęło się kilkudziesięciu solistów - niemal wszystkich scen w kraju. Na najbliższym koncercie - 6 sierpnia zaśpiewają Małgorzata Długosz, solistka Teatru Muzycznego w Gliwicach i Tomasz Jedz, tenor z Teatru Muzycznego Roma w Warszawie.

Czas na ankietę osobową. Znak zodiaku?

- Podwójny. Podobno bardzo niedobry, ale pod tym znakiem urodził się Fryderyk Chopin - Ryby. W moim charakterze są ogień i woda. Znajomi nie podejrzewają mnie, że jestem cholerykiem. Mam momenty wybuchowe, ale jestem i romantyczny.

A zalety?

- Bardzo poważnie podchodzę do pracy, którą wykonuję. Staram się być profesjonalny w tym, co robię, choć rzadko jestem do końca zadowolony z siebie.

A czy miewa Pan słabości, z którymi walczy?

- Miewam. Był taki okres w moim życiu, kiedy wiedziałem, gdzie są najlepsze pączki w kraju. Nigdy nie kończyło się na jednym. Kolejna wada, to może to, że nie mam jakiegoś sprecyzowanego hobby. Nie łowię ryb choć pochodzę z Mazur, nie żegluję, nie uprawiam wyczynowej turystyki.

Opuszczamy temat wad... Gdzie Pan się urodził?

- W małej miejscowość Korsze w województwie warmińsko-mazurskim. Tam mieszkała babcia i mama na czas porodu przyjechała do swojego domu rodzinnego. Moim miastem rodzinnym są jednak Bartoszyce. Tam chodziłem do szkoły podstawowej i liceum, tam również uczęszczałem do ogniska muzycznego.

A kto odkrył u Pana zdolności muzyczne?

- Śpiewałem od dziecka na wszystkich rodzinnych uroczystościach. Po mutacji dyrektor ogniska muzycznego zauważył, że mam silny głos.

I zdawał Pan na studia?

- Pojechałem do Akademii Muzycznej w Warszawie i mimo, że było wielu chętnych na jedno miejsce, to udało mi się dostać.

Jak znalazł się Pan w Bydgoszczy?

- Podczas robienia dyplomu na studiach miałem propozycję zostania adeptem Teatru Wielkiego w Warszawie. A ja miałem chęć śpiewania na dużej scenie, ale nie jako adept - chciałem być solistą. Trafiłem do Bydgoszczy w latach 70., gdzie śpiewałem rok. Potem zatrudniłem się w poznańskiej Estradzie i byłem solistą zespołu Roma. Tam śpiewałem trzy lata, kupiłem pierwszy swój samochód i wróciłem do opery, ale do Krakowa. Następnie była Opera Bałtycka, kilka sezonów. Poznałem moją żonę, urodził mi się pierwszy syn i przyjechałem do Bydgoszczy, bo propozycja była niezwykle kusząca, szczególnie warunki socjalne. Dziś to już jest moje ukochane miasto i nie zamierzam się stąd wyprowadzać.

Obserwował Pan, jak budowana była z dużą przerwą Opera Nova.

W latach siedemdziesiątych ówczesny dyrektor opery Renc pokazał nam makietę nowego budynku i powiedział że tak będzie wyglądała opera za trzy lata. Nie przypuszczałem, że będę musiał czekać na ten moment 34 lata. Wielu moich kolegów nie doczekało tej chwili.

Czy w domu artysta, śpiewak coś pomaga?


- Bardzo dobry jestem w kuchni. Gotuję gołąbki czy pierogi z mięsem. Co tydzień odkurzam mieszkanie, nie buntuję się, ale nie podlewam kwiatków i nie prasuję, bo lepiej zrobi to moja żona Ewa.

O jakiej partii Pan jeszcze marzy?

- Miałem wiele szczęścia w zawodzie. Każdy bas jednak marzy o tym, by zaśpiewać Borysa Godunowa. Realnie patrząc mam już małe szansę, bo na polskich scenach opery rosyjskie są rzadko wystawiane.

Magdalena Jasińska
Express Bydgoski
30 lipca 2010

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...