Ojciec wczoraj i dziś

VI Europejskie Spotkania Teatralne Bliscy Nieznajomi

Inspiracją reżysera Szymona Kaczmarka do stworzenia czytania performatywnego "ojciec.prl" stała się książka Wojciecha Staszewskiego. Staszewski wplótł do tej opowieści wątki autobiograficzne - dzieciństwo w czasach PRL-u, dorastanie, chorobę i niedołężność ojca.

Reżyser wraz z dramaturgiem Żelisławem Żelisławskim rozbili postać ojca na trzech aktorów, a syna na dwóch aktorów i jedną aktorkę. Ponadto włączyli do spektaklu fragmenty książek Teresy Torańskiej oraz autentyczną rozmowę, przeprowadzoną z byłym KOR-owcem. Kaczmarek podkreślał, że materia powieści była niewystarczająca do stworzenia historii jednostkowej, gdyż Staszewski w wielu miejscach stara się uniwersalizować opowieść, przyjmując różne punkty widzenia. Stąd zrodził się pomysł poprowadzenia kilku równoległych narracji.

Zestawienie słowa OJCIEC ze słowem PRL sytuuje oba pojęcia w tym samym porządku. Jest to zabieg celowy i równocześnie intrygujący. Ojciec staje się schorowanym reliktem przeszłości, wypowiadającym pojedyncze głoski, tworzące jeden wielki bełkot. Nie pasuje do nowego, kapitalistycznego świata. Syn/córka nie mogą się nim zająć, bo to burzy ich plany. Otwarcie mówią o tym, że chcą jeszcze biegać, uprawiać seks, po prostu żyć. Figura ojca zmusza ich do stania w miejscu, przypomina o śmierci, która jest brudna i śmierdzi moczem. Chcieliby więc ową figurę zabić w sobie, by móc się wyzwolić, ale tkwi w nich coś w rodzaju miłości, objawiającej się poczuciem obowiązku wobec tego, który kiedyś dbał o nich.

Ojciec z kolei wydaje się być szczęśliwy w swoich kilku metrach kwadratowych. Jego myśli, które z trudem przekształca we fragmentaryczne słowa, uciekają do czasów PRL-u - dla jednych czasów świetlanych, dla innych ciężkich, ale na pewno wspominanych z sentymentem. Ponadto miesza porządek przeszłości i teraźniejszości. Czasem myśli, że Justyna Kowalczyk jest jego córką, co z jednej strony bawi, a z drugiej irytuje jego prawdziwą córkę.

PRL, drugie słowo-klucz czytania performatywnego, jawi się tutaj jako epoka niedostępna dla współczesnych synów i ojców - pokolenia Kaczmarka i Żelisławskiego. Historii tego tematu się nie porusza w obawie przed koniecznością zajęcia stanowiska wobec jednej z "prawd". Każdy ma swoją "prawdę" - inną KOROWIEC, inną SBEK, inną STOCZNIOWIEC i inną OJCIEC. Nie możemy odkryć swojej "prawdy", bo nas nie było podczas tamtych wydarzeń, dlatego trudno nam zająć jakiekolwiek stanowisko w sprawach "wypadków marcowych", "dekady Gierka" czy "Solidarności", znanych tylko z rysunków satyrycznych czy odgrzewanych dowcipów. Tak samo jak nie możemy lub nie chcemy zrozumieć ojca, który mówi do nas w innym, obcym języku.

Niestety spektakl w dużej mierze opiera się właśnie na stereotypach. Niby prezentuje kilka spojrzeń na istotne zjawiska okresu powojennego w Polsce, ale są to stanowiska zapożyczone z literatury i znane nam skądinąd. Brakuje świeżego spojrzenia na omawiane zjawiska lub chociażby zaakcentowania wniosków, wynikających z zestawienia: "ojciec.prl". Wnioski gubią się bowiem w zbyt długich i momentami nużących monologach.

Aleksandra Skorupa
Teatr dla Was
28 maja 2013

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia