Ojczyzna-tyranka
"Alexanderplatz" - chor. Paulina Wycichowska - 14. Festiwal Kultury ChrześcijańskiejKolejnym spektaklem zaprezentowanym w ramach 14. Festiwalu Kultury Chrześcijańskiej był "Alexanderplatz" w reżyserii choreografki Pauliny Wycichowskiej, do którego muzykę napisał laureat Oscara Jan A.P. Kaczmarek. Tancerze Polskiego Teatru Tańca z Poznania nieprzypadkowo zaprezentowali przedstawienie tuż przed Świętem Niepodległości, opowiada ono bowiem o obradach okrągłego stołu, upadku muru berlińskiego i pamiętnych wydarzeniach sprzed 20 lat, kiedy to Polska po raz kolejny odzyskała niepodległość.
Wyrażenie tak skomplikowanych emocji, przekazanie za pomocą ruchu i gestu nastrojów, które towarzyszyły Polakom 20 lat temu wydaje się prawie niemożliwe. Tancerzom Polskiego Teatru Tańca z Poznania udało się to osiągnąć, jednak siła widowiska tkwi także w klarownym przesłaniu i niezwykle wyrazistym sposobie przedstawienia minionych wydarzeń. Przed naszymi oczami przepływają obrazy, z interpretacją których nie mamy najmniejszych problemów. W spektaklu wykorzystano jedynie dwa elementy scenograficzne, jednak ich funkcjonalność sprawia, że trudno wyobrazić sobie strukturę „Alexanderplatz” bez nich. Pierwszym jest asymetryczna konstrukcja znajdująca się w głębi sceny - coś w rodzaju ściany, w której znajdują się okna i drzwi, przez które w pewnym momencie przechodzić będą bohaterowie. Drugi to usytuowany z prawej strony sceny biały walec, okrągły stół, który - prócz historycznego symbolu - stanie się także ekranem, na jakim wyświetlane będą projekcje (dziesiątki spoglądających na nas twarzy dają do zrozumienia, że prezentowane wydarzenia mają wpływ na losy całego społeczeństwa) oraz miejscem, które wyznacza upływ czasu, kołem, którym kręcą bohaterowie powierzając minione wypadki ludzkiej pamięci. Aktorzy ubrani są w kostiumy niczym nie różniące się od tych, które od kilkunastu lat noszą młodzi ludzie - kobiety od eleganckich białych bluzek i czarnych spódnic przechodzą do lekkich sukienek, mężczyźni także ubrani są w stroje współczesne. Nośnikiem emocji są gesty, jednak elementem, który je potęguje, jest monumentalna, wzruszająca muzyka Jana A.P. Kaczmarka, dzięki której oglądane obrazy jeszcze silnej oddziałują na umysły widzów. Wobec wyobraźni twórców „Alexanderplatz” trudno pozostać obojętnym.
Jedną z początkowych scen spektaklu jest walka pomiędzy dwoma bohaterami - ubranym na biało młodym człowiekiem i mężczyzną z wygoloną głową, noszącym czarną koszulkę i spodnie przywodzące na myśl paramilitarny strój. Dochodzi do starcia, w którym przewagę od samego początku ma bohater stojący po stronie ciemnych sił - znęca się nad przeciwnikiem, brutalnie go katuje próbując zmusić do współpracy. Ofiara wielokrotnie upada pod ciosami oprawcy, ugina się pod ciężarem przemocy. Trudno nie dostrzec analogii z postępowaniem pracowników bezpieki, którzy nie szczędzili sił i środków by zniszczyć ludzi opozycyjnie nastawionych do minionego ustroju. Lekkość tańca, łatwość, z jaką tancerze wykonywali układ choreograficzny wyraźnie kontrastuje z tematyką scen, silnymi, trudnymi emocjami, które niosą obrazy. Kolejnym momentem przedstawienia, którego nie sposób zapomnieć jest scena, w której pomiędzy zakochanymi młodymi ludźmi wyrasta mur. Tancerze stojący w rzędzie zamieniają się w barierę nie do przebycia, architektoniczny twór, który stał się symbolem podziału społeczeństwa na „lepszych” i „gorszych”. W pewnym momencie mur rusza spychając mężczyznę na prawą stronę sceny - bohater ma coraz mniejszą przestrzeń życiową, czuje się atakowany, osaczony. Odnosimy wrażenie, że za kilka chwil mężczyzna stanie się kolejną ofiarą wydarzeń, na które nie miał najmniejszego wpływu. Machina historii porwie go i przemieli przez swoje tryby przetrącając moralny kręgosłup.
Przedstawienie Pauliny Wycichowskiej przyrównać można do utworów poetów wyklętych - w twórczości poètes maudits piękno formy niejednokrotnie idzie w parze w kontrowersyjną, wywołującą silne emocje treścią, która nie ma nic wspólnego z sielankowym obrazem rzeczywistości. Tym razem na scenie lekkość wykonania efektownych układów choreograficznych spotkała się z ciężarem polskiej historii. Jednak przedstawienie wychodzi poza tamte wydarzenia, stawia pytania o teraźniejszość, o to, jak radzimy sobie we współczesnym świecie. Pokazuje, w jakiej sytuacji znaleźni się młodzi Polacy starając się określić, jakie znaczenie ma dla nich wolność, jak trudno ją zdefiniować. Próby dostosowania się do rzeczywistości po wielkim historycznym przełomie nie zawsze są udane. Paulinie Wycichowskiej i poznańskiemu zespołowi udało się jednak umiejętnie pokazać obraz pokolenia, przed którym stoją trudne zadania, będące kolejną konsekwencją uwarunkowań historycznych. To właśnie świadomość historyczna łączy młodych z przodkami. Polska jest wymagającą ojczyzną niemalże przed każdym pokoleniem stawiającą nowy cel, którego osiągnięcie nie odbywa się bez ofiar w ludziach. Czy Europa ochroni nas przez nami samymi? Czy zapewni spokój, do którego mieszkańcy naszego kraju tak usilnie dążą? By się o tym przekonać raz jeszcze zakręcić musimy kołem czasu.