On-jest-tobą

"Ja-jestem-nim" - reż: Szymon Kaczmarek - Teatr PWST w Krakowie

"Ja-jestem-nim" w reżyserii Szymona Kaczmarka to ciekawy projekt oddający wizję postmodernistycznego świata - rzeczywistości absurdalnej, jednak niepokojąco nam bliskiej

Spektakl nie tworzy fabularnej całości. Pojedyncze etiudy występują obok siebie, za punkt styczności mając jedynie zaczepienie w swobodnej atmosferze sceny i budowanym nastroju. Aktorzy po kolei tworzą swój emocjonalny mikrokosmos, prezentując wyimek rzeczywistości pełnej bezsensowności i grozy. Trzonem każdej mini etiudy są ludzie młodzi, wchodzący w świat pełen problemów i doznający ciągłych „starć” z realnością. Podkreśla to miejsce akcji – pralnia – przestrzeń tyleż nowoczesna, co uniwersalna i, jak informuje się nas na początku, stworzona specjalnie w ten sposób, by bohaterowie musieli wejść ze sobą w interakcje. Kontakt jednak pozostaje nawiązany tylko w obrębie wspólnej przestrzeni gry, gdyż tak naprawdę każdy z bohaterów skupia się na sobie i próbuje uporządkować własną tożsamość. Drugi człowiek jest mu potrzebny tylko jako impuls do konfrontacji z sobą samym. W ten sposób można także czytać tytuł spektaklu.

Trudno wyznaczyć azymut prezentowanych emocji. Sceny są absurdalne, a jednak poruszają swoją prawdziwością. Ironia, obecna także w grze aktorskiej, potęguje absurd tego świata, a mimo to na swój sposób pozostaje on wiarygodny i realnie dotkliwy. Młodemu małżeństwu rodzi się kucyk, bo żona nieostrożnie zaproponowała mężowi, by przelał swoje myśli do jej brzucha. Pies rodzeństwa zagryza małą dziewczynkę, a jeden z braci zabija awanturującą się matkę – ze względu na depresję. Młody chłopak słowem „stój” zatrzymuje wszystkich ludzi, spośród których wybiera najpiękniejsze kobiety i w czasie ich wyłączonej świadomości, uprawia z nimi seks. To przykłady następujących po sobie scen, które oddają postmodernistyczny charakter prozy Kereta. Osobowość i tożsamość bohaterów zmieniane i przenoszone są niczym ubrania, rozrzucone po scenie. Nie do końca wiemy, kim oni są, co robią, na ile postępują świadomie. Nie ma to z resztą znaczenia – występują bowiem jako nośniki emocji, przedstawiciele nieuporządkowanego świata.

Kaczmarek kreuje przedziwny świat, wykoślawiony, paranoiczny, a jednak bliski, niejako sąsiedni. Mimo mocno „przegadanej” formuły spektaklu i braku linearnie rozwijającej się akcji – czy wręcz braku akcji w ogóle – angażuje widza, chociaż ustawia go na pozycji świadka, nie uczestnika teatralnych zmagań. Styl narracji podobny jest do „Naszego miasta” – wcześniejszego spektaklu młodego reżysera. W obu spektaklach nie podporządkowuje się teatralnym trendom, robi teatr atrakcyjny, choć prowadzi go swoim własnym, nieoczywistym rytmem. Widać, że Kaczmarek buduje silny głos najmłodszego pokolenia – już nie zbuntowanego i pełnego brutalności, lecz psychicznie niezdolnego do budowania trwałych więzi. „Ja-jestem-nim” to ciekawa rozpoznanie rzeczywistości, sugerujące nieudolność ludzkich relacji. W tej diagnozie da się wyczuć wiszącą w powietrzu wizję katastrofy.

Magdalena Urbańska
Dziennik Teatralny Kraków
7 grudnia 2011

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...