Opera, o jakiej marzą dzieci

"Operowy zawrót głowy" - reż. Magdalena Małecka-Wippich - Opera Nova w Bydgoszczy

Dynamiczne tempo akcji, wspaniałe głosy i gra aktorska, balet ilustrujący fabułę oraz muzykę. Barwna i rytmiczna przestrzeń muzyczna konstruowana dźwiękami kwartetu smyczkowego. Scenografia i kostiumy dopełniające emocje oraz fantastyczny ruch sceniczny. I pełen tajemnic teatr cieni.

Wszystko to prowadzi do idealnego zharmonizowania śpiewu, muzyki oraz ruchu w spektaklu „Operowy zawrót głowy", dzięki reżyserii i kierownictwu muzycznemu Magdaleny Małeckiej-Wippich, która nadała mu taki wymiar, o jakim marzą dzieci.

Ale od początku. Skonstruowanie operowego spektaklu dla dzieci na kontrastach to pomysł uruchamiający reakcję łańcuchową na scenie. A zaczyna się ona od teatru cieni. To niejako preludium, podczas którego młodzi widzowie śledzą przygotowania artystów do występu na scenie. Ale to również ważny moment, zapowiadający muzykę niezwykle rytmiczną, klarowną; określający też jej siłę. I sygnalizujący dzieciom, że będzie ona żwawa, ruchliwa i wesoła. A skomponował ją Maciej Małecki, wykazując przeogromne wyczucie dziecięcej wrażliwości, emocjonalności oraz oczekiwań artystycznych. A kiedy muzyka łączy się ze śpiewem, rodzi się przeczucie, że kompozytor każdą nutę na pięciolinii umieścił w jak najwłaściwszym miejscu. Stworzył melodykę, koncentrującą na sobie uwagę i przemawiającą czystością oraz zrozumiałością dźwięków. A słuchając poszczególnych arii-piosenek, do których słowa napisały - Magdalena Małecka-Wippich oraz Małgorzata Strzałkowska, ma się ochotę zanucić je razem ze śpiewakami. Co więcej, kompozytor rozpisał partyturę na kwartet smyczkowy.

Umieszczenie go na scenie obrazuje dzieciom znaczący udział muzyków w spektaklu operowym. Jest także prezentacją instrumentów, czyli skrzypiec, altówki i wiolonczeli. Ale to jeszcze nie wszystko. Filip Lipski oraz Justyna Cieślak, orkiestrowe I skrzypce, Mateusz Bocheński z altówką oraz Mikołaj Wojciechowski grający na wiolonczeli to nie tylko znakomici wirtuozi smyczków w Operze Nova, ale także i aktorzy! Włączenie kwartetu przez reżyserkę Magdalenę Małecką –Wippich do akcji scenicznej okazało się bardzo dobrym pomysłem. Czwórka instrumentalistów rozmawia z głównymi postaciami scenicznymi, wyjaśnia terminy muzyczne, a także świetnie, i to w jak dobrym komediowym stylu, gra zbiorową scenę obrażenia się na Kropkę.

Pora na libretto, które ma objaśniać młodej widowni znaczenie poszczególnych pojęć operowych i to w porządku chronologicznym przedstawienia. Szybko jednak okazuje się, że libretto rozwiał wiatr, a winę za to ponosi Wykrzyknik. Trudno! Trzeba improwizować, coś wymyślić. Pojęcia związane z operą zostają zastąpione terminami związanymi z językiem polskim, a przede wszystkim z dykcją. Sztuką wymowy. I jest to bardzo ważne posunięcie kompozycyjne spektaklu. Uwaga dzieci skoncentrowana dotąd na słownictwie operowym dostaje nowy, podobny bodziec, ale już z innego obszaru pojęciowego. Taki reżyserski zabieg, podczas którego podsuwa się im nową strefę wrażeń artystycznych to znakomity chwyt. Niesie on ze sobą nowe doznania i co ważne, nadal jest interesujący dla dzieci. Nadal skupia ich uwagę na tym, co dzieje się na scenie.

Ale przeogromna jest w tym zasługa dwojga wykonawców. Julia Pruszak fantastycznie czuje się w roli Kropki, postaci, którą kreuje nie tylko w wspaniałym aktorsko stylu, ale przede wszystkim urzeka techniką wokalną. Jej głos kojarzy się ze srebrnymi dzwoneczkami, a śpiewane arie-piosenki zachwycają wykonaniem. Jej sposób grania jest urzekający i zniewalający. Nawet wtedy, gdy żartuje z Wykrzyknika i się obraża. Z kolei Janusz Żak kreujący postać Wykrzyknika charakteryzuje go swym tak przyjemnym w brzmieniu basem, zaś aktorsko nadaje mu charakter ujmującego delikatnego młodzieńca. Urzekającego nienagannymi manierami. Aparat wokalny Janusza Żaka jest wprost stworzony do tej roli. Chwilami buduje głosem klimat liryczny, to znów zdecydowanie usiłuje się bronić przed napastliwą Kropką. Janusz Żak na scenie wielokrotnie udowadnia, że jego możliwości wokalno-aktorskie są nieograniczone. Urzekająca barwa jego basu oddaje przeżywane przez Wykrzyknika stany emocjonalne.

Młodzi widzowie kochają takie sceniczne postaci. I jeszcze jedna ważna, jeśli nie najważniejsza rzecz. Warto dodać, że zarówno Julia Pruszak jak i Janusz Żak zachwycają widzów swą nienaganną dykcją. I obydwoje są nieskazitelnymi przykładami tego, jak należy wymawiać i akcentować wyrazy w języku polskim. Co czynią poprzez śpiewanie arii-piosenek z nagromadzonymi trudnymi do wymawiania wyrazami. I co najważniejsze - wypowiadanie niełatwych wyrazów a raczej ich wyśpiewanie sopranem i basem w towarzystwie smyczków to najciekawsza lekcja języka polskiego, jaką można sobie wyobrazić. I takie właśnie chwile punktują, oprócz śpiewaków, fantazję muzyczną kompozytora oraz poziom wykonawczy kwartetu smyczkowego.

A wszystkie emocje głównych bohaterów imaginuje czwórka tancerzy baletu Opery Nova. Ale nie tylko. Wyobraźnia choreograficzna Jarosława Stańka modeluje na scenie układy, w których Anna Bobrowska, Marta Kwaśniak oraz Krzysztof Górski i Konrad Przybytniak czują się znakomicie. Ich uczestnictwo w poszczególnych scenach objawia się w konstruowaniu z kolorowych belek a to wygodnego siedziska i okna, to znów w imitowaniu drew w ognisku. Jeśli do tego dodamy również ich grę aktorską odzwierciedlającą stany emocjonalne, to wyrazy uznania dla umiejętności artystycznych tancerek i tancerzy są w pełni uzasadnione.

A teraz kilka słów o scenografii i kostiumach, których autorką jest Marta Kodeniec. Dzieci lubią taką kolorystykę i formę, jaką zaproponowała. Jej funkcjonalność doskonale współgra z ciekawym ruchem scenicznym postaci, autorstwa Katarzyny Zielonki. Kwartet smyczkowy został usytuowany w centralnym punkcie skonstruowanego tarasu ze schodami, poręczami i symbolicznymi łukami. Kolor bieli w elementach scenografii, kostiumach muzyków wyraziście prezentuje się na tle błękitnej ściany.

Czarne kostiumy tancerzy z wkomponowanymi kolorami harmonizują z rekwizytami w postaci belek oraz piłek. Biała muślinowa kurtyna, zanim odsłoni scenę, pozwala jeszcze widzom przez chwilę na pozostanie w klimacie teatru cieni. Sukienka Kropki znakomicie określa jej charakter, a parasol i melonik oddają wrażliwe i romantyczne wnętrze Wykrzyknika. Także reżyseria światła autorstwa Krzysztofa Forgiela podkreśla walory scenografii. Scena w parku, podczas której Janusz Żak „wyśpiewuje" swoje romantyczne wnętrze należy do jednej z urzekających w spektaklu.

I nadszedł moment, w którym pora przedstawić serce tego spektaklu dla dzieci, jakim jest Magdalena Małecka-Wippich. Wyczucie, z jakim prowadzi „Operowy zawrót głowy" pozwala na stwierdzenie, że nieczęsto mamy szansę obejrzeć na muzycznej scenie tak zharmonizowane, tak inteligentnie zrealizowane przedstawienie. Działające jak idealny mechanizm, w którym każdy szczegół jest potrzebny i ważny, by zbudować całość. Fabuła tego dzieła, zawierająca elementarną wiedzę o operze, o języku polskim ubrana w kostium muzyki, śpiewu i plastyki, okazuje się najtrafniejszym sposobem, by zdobyć sympatię i oklaski dzieci. Brawo!

Ale, zaraz, zaraz. A Głos z Offu? Wszak należy do Zbigniewa Konopki. To przecież jego ciepła barwa tłumaczy zawiłe momenty akcji, podpowiada, wyjaśnia i zapowiada. I podobnie jak teatr cieni, w dużym stopniu tworzy atmosferę przedstawienia.

I na koniec. „Operowy zawrót głowy" w reżyserii Magdaleny Małeckiej-Wippich był pierwszym spektaklem Opery Nova w Bydgoszczy, transmitowanym na kanale Youtube. Zaplanowany na żywo, zakładał nawiązanie bezpośrednich relacji z dziećmi na widowni. Ale najmłodsi widzowie byli obecni przed ekranami komputerów, laptopów, tabletów a nawet i smartfonów. Spektakl został tak poprowadzony, by tego kontaktu nie stracić. W końcowym fragmencie śpiewacy zwracają się bezpośrednio do młodych widzów. Poza tym, warto też zwrócić uwagę na realizację spektaklu. Jako że ma on charakter kameralny, kamerzyści często stosowali zbliżenia twarzy.

Ta metoda pozwoliła przede wszystkim na obserwowanie emocji na twarzach występujących artystów. Jest to o tyle ważne, że aktorsko wszyscy byli w znakomitej formie.

Ilona Słojewska
Dziennik Teatralny Bydgoszcz
16 listopada 2020

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...