Opera spod Tatr
"Halka" - reż: Marek Weiss - Opera Śląska w Bytomiu"Halka" Stanisława Moniuszki należy z pewnością do najważniejszych dzieł jakimi poszczycić może się polska scena muzyczna. Inscenizację tej słynnej opery proponuje Opera Śląska w Bytomiu. Nowa interpretacja nawiązuje w swej formie zarówno do starszych tradycji wystawiania utworu, jak i stara się wprowadzać elementy bardziej współczesne. Jedną z wielu okazji do obejrzenia spektaklu stał się gościnny występ na deskach Teatru im. Stanisława Wyspiańskiego w Katowicach.
Opera przedstawia tragiczną historię tytułowej Halki (Joanna Kściuczyk-Jędrusik), młodej Góralki, która miała w przeszłości romans z ziemianinem Januszem (Włodzimierz Skalski). Akcja rozpoczyna się w momencie zaręczyn mężczyzny z Zofią (Renata Dobosz), córką zamożnego Stolnika (Bogdan Kurowski). Odrzucona Halka traci zmysły i pomimo pomocy zakochanego w niej górala Jontka (Maciej Komandera) nie może zapomnieć o tym, który złamał jej serce. Ból zwiększa jeszcze wspomnienie jej zmarłego dziecka. Janusz mimo wątpliwości nie rezygnuje ze ślubu z Zofią. Góralka najpierw pragnie krwawej zemsty na dawnym kochanku, w pewnym momencie jednak coś ją powstrzymuje. Wybacza Januszowi i jego młodej żonie, a sama odbiera sobie życie skacząc ze skał.
Scenografia i kostiumy w zamierzeniu autorów spektaklu miały łączyć w sobie cechy barwnej tradycji góralskiej i staropolskiej z dekoracjami bardziej współczesnymi. Scena otwierająca operę, ukazująca zaręczyny Janusza i Zofii przedstawiona została w ascetycznej białej przestrzeni. Goście ubrani w kontusze, damy w eleganckich sukniach tworzą kontrastujące z otoczeniem, wielobarwne zgromadzenie. Zasiadają oni jednak przy stole, gdzie wszystko od obrusów, poprzez zastawę aż po dania jest śnieżnobiałe. W kolejnych aktach dostrzec możemy, że twórcy zastosowali konwencję zestawiania motywów tradycyjnych i nowoczesnych na przestrzeni całej sztuki. Nie w każdej ze scen jednak efekt był równie atrakcyjny. Wykorzystanie zielonych lampek ułożonych na ścianie na kształt czubków świerków stworzyło nieco groteskowy nastrój w zestawieniu z góralskimi strojami grających na scenie. Kwestia samych kostiumów również wydaje się dość problematyczna. Z jednej strony wpisywały się one w obraną koncepcję spektaklu, z drugiej – źle dopasowane, przeszkadzały niekiedy baletmistrzom w tańcu.
Śpiewacy sprawdzili się bardzo dobrze w swych rolach. Serca publiczności podbiła Joanna Kściuczyk-Jędrusik roztkliwiającą kreacją Halki. Pozostałe postaci ukazujące się na scenie również przyczyniły się do stworzenia niepowtarzalnego uroku tej polskiej opery. Publiczność zawsze docenia wykonania pełne zaangażowania aktorów i w tym wypadku również nie mogło być inaczej. Sceny, w których występował chór zachwycały cudowną harmonią głosów. Nigdy nie dałoby się uzyskać takiego efektu, gdyby nie udział wspaniałej orkiestry Opery Śląskiej pod batutą Tadeusza Serafina. Zarówno muzyka jak i śpiew przyczyniły się do uzyskania efektów bardzo miłych dla uszu odbiorców.
„Halka” Opery Śląskiej nie należy raczej do dzieł doskonałych. Pojawiły się gdzieniegdzie drobne błędy i usterki, które jednakże nie wpływają na szczęście zbyt silnie na całościowy, pozytywny odbiór spektaklu. Po wysłuchaniu całej tragicznej opowieści wyrażonej w chwytających za serce dźwiękach nie sposób wyjść z gmachu teatru bez choćby chwili zastanowienia nad prawami losu i siły miłości. Poza tym, „Halka” jest tak ważnym dziełem w dorobku naszego dziedzictwa kulturowego, że obojętne podejście do spektaklu nie byłoby możliwe.