Operowe dramaty w Centrum św. Jana

"Siostra Angelica" - reż. Natalia Kozłowska - Centrum św. Jana

Inscenizacje dzieł operowych pod kierownictwem muzycznym Rafała Kłoczko w Trójmieście mają swoje wierne grono widzów. Tym razem absolwenci i adepci Wydziału Wokalno-Aktorskiego Akademii Muzycznej w Gdańsku wspólnie przygotowali kolejne jednoaktówki operowe, które zaprezentowane zostały 27 listopada w Centrum św. Jana w ramach V Gdańskich Dni Wokalistyki "Musica Vocale" 2013.

To kolejna próba zmierzenia się z twórczością Giacomo Pucciniego przez dyrygenta Rafała Kłoczko, inicjatora wystawienia m.in. opery "Le Villi" (2012 rok) czy opery "Gianni Schicchi" (2013) wraz ze studentami i absolwentami Akademii Muzycznej w Gdańsku. Po "Giannim Schicchim", ostatniej części tzw. Tryptyku Pucciniego, którą (podobnie jak "Le Villi") wyreżyserowała na deskach Opery Bałtyckiej Natalia Kozłowska, przyszła kolej na dwie wcześniejsze jednoaktówki Tryptyku - "Płaszcz" i "Siostra Angelica". Tym razem jednak realizatorzy inscenizacje zaprezentowali w Centrum św. Jana.

Wytłumieniu w stosunku do spektakli w Operze Bałtyckiej uległa więc warstwa inscenizacyjna, ograniczona przez reżyserkę do niewielu rekwizytów. Miejscem akcji były trzy poziomy Kościoła św. Jana - na parterze (tam ustawiono scenę) oraz na pierwszym i drugim piętrze, które służą do ukazania pobocznych wątków opery ("Płaszcz") lub potrzebne są do sceny finałowej ("Siostra Angelica"). Tuż przed widzami zasiadła przeszło 40-osobowa Orkiestra Tutta Forza prowadzona przez Rafała Kłoczko.

"Płaszcz" jest dramatem miłosnym bez happy endu - ginie kochanek Giorgietty - Luigi - z rąk zdradzonego przez nią Michele. W tej jednoaktówce wydobyto na pierwszy plan emocje i namiętności bohaterów, w tle prezentując życie zwykłych ludzi. Nim jednak dojdzie do dramatycznego finału, artyści kreślą obraz rozładowywanej na Sekwanie barki, na której dla Michele'a pracuje m.in. tragarz Luigi - kochanek jego żony. Giorgietta miota się między powinnością wobec niekochanego, podstarzałego męża a namiętnością wobec kochanka. Michele domyśla się, że ktoś skradł mu serce jego żony ("Nulla, silenzio!"), ale kochankom niemal przyłapanym na gorącym uczynku udaje się go przekonać, że Luigi pragnie opuścić jego kompanię. Fatalna pomyłka (znak schadzki kochanków przypadkowo użyty do zapalenia fajki) przesądza o losie Luigiego. Tytułowy płaszcz Michele skrywa już nie tylko wspomnienie miłości Michele'a i Giorgietty, ale też brutalną zbrodnię.

Duża, pełna głębi przestrzeń sprawiała na początku solistom pewne problemy, szczególnie wykonujący partię Luigiego, obdarzony ciepłym tenorem Janusz Bazylewicz był słabo słyszalny nawet z pierwszych rzędów. Później jednak bardzo dobrze wykonał jedną z ciekawszych arii "Hai ben ragione! meglio non pensare" czy najlepszy moment spektaklu - duet z Giorgiettą "Folle di gelosia".

Z wymagającą przestrzenią Kościoła św. Jana lepiej radziła sobie sopranistka Delfina Ewa Skarbek - której dylemat miłosny rozgrywał się głównie w partiach śpiewanych. Jednak spektakl należał do Miłosza Gałaja. Niezwykle zdolny baryton jako Michele prezentował się dumnie, wręcz wyniośle. Gałaj celnie sportretował gubiącego się w domysłach, miotającego się między podejrzliwością a zaufaniem do żony, zakochanego męża. Ciekawym uzupełnieniem wątku romansowego był Duet Kochanków - Magdalena Chmielecka i Michał Grabczuk.

Z kolei "Siostra Angelica" jest właściwie inscenizacyjnym obrazkiem, który umożliwia solistkom wykonującym przede wszystkim partie tytułowej bohaterki, Przeoryszy i Księżnej, na pokazanie wokalnego kunsztu. Oczywiście przestrzeń Centrum św. Jana świetnie się wpisuje w miejsce akcji - klasztorne pomieszczenia - miejsce pokuty i odosobnienia Siostry Angeliki, która od siedmiu lat czeka na wieści od rodziny. Gdy w sprawach spadkowych do klasztoru przychodzi jej ciotka Księżna, Siostra Angelica dowiaduje się, że jej synek zmarł dwa lata wcześniej. Poczucie wspólnoty z innymi siostrami i miłość do Boga nie są w stanie jej uchronić przed targnięciem się z rozpaczy na własne życie. Jednak nim skona, Siostra Angelica uświadamia sobie swoje tragiczne położenie, bo samobójstwo jest przecież grzechem śmiertelnym. Dlatego we wzruszającym finale błaga Madonnę, by ją ocaliła (od potępienia).

"Siostra Angelica" pełna jest liryzmu i wspaniałych wokalnych popisów. Brawurową, targaną wielkimi emocjami tytułową bohaterkę kreuje sopranistka Anna Fabrello - to wybitna rola. Jej Siostra Angelica jest przejmująco nieszczęśliwa, ale nie przerysowana. Świetną grę aktorską i ciekawy śpiew prezentuje Małgorzata Bąk, jako Księżna, krewna Angeliki (duet Angelica - Księżna to najlepsza scena spektaklu). Tej dwójce perfekcyjnie prowadzonych postaci towarzyszy bardzo równy, dobry chór sióstr zakonnych, na czele z Przeoryszą (Emilia Osowska).

Reżyserka Natalia Kozłowska w tym wypadku niemal zupełnie zrezygnowała z rekwizytów, nie licząc "świętego obrazu" nad sceną, klęcznika, stolika, czy symbolizujących świece lampek trzymanych przez siostry. Na finał spektaklu pozwoliła całemu kościołowi św. Jana rozbrzmieć dramatycznym wezwaniem Angeliki o wybaczenie w postaci kilkudziesięciu gardeł - chóru dziecięcego, chóru żeńskiego i męskiego, umieszczonych na różnych piętrach kościoła.

Obie jednoaktówki przekonują, że klasyczne wystawianie opery nie oznacza, że będzie staroświecko czy kiczowato. Reżyserka wraz z dyrygentem, stworzyli piękny świat teatralnej magii, pełny emocji, nasycony ludzkimi dramatami i talentami śpiewaków. Gwiazdą wieczoru była Anna Fabrello, jednak bohaterami byli wszyscy wykonawcy, którzy kolejny raz udowodnili, że bez wielkiej machiny inscenizacyjnej historie w operze można opowiedzieć prawdziwie. Tylko (i aż) tyle.

Łukasz Rudziński
www.trojmiasto.pl
29 listopada 2013

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...